"Jarek gwałcił mnie, używał różnych rzeczy". Sylwia S. opowiada ze szczegółami o nocy z Bieniukiem w hotelu
Bartosz Świderski
05 maja 2019, 15:33·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 maja 2019, 15:33
Fotomodelka, która oskarżyła Jarosława Bieniuka o gwałt, przerwała milczenie. W emocjonalnym wywiadzie dla "Faktu" opowiedziała o szczegółach nocy, kiedy miało dojść do przestępstwa, oraz zdradziła, jak zmieniło się jej życie w związku z całą sprawą.
Sylwia S. przyznała, że jej dotychczasowe życie legło w gruzach. Zarabiała na życie jako influencerka i modelka, ale przez aferę musiała zniknąć z sieci. Została bez pracy.
– Byłam zastraszana, w mediach mnie zlinczowano. To doprowadziło do tego, że boje się wyjść z domu. Jestem pod stałą opieką psychologa. Ciężko mi sobie wyobrazić, co będzie dalej – wyznała "Faktowi". Dodała też, że najbliżsi stoją za nią murem.
S. przekonywała w wywiadzie, że wśród znajomych "Jarek ma opinię imprezowicza". – Pomimo tego, że ja słyszałam od kilku osób o nim złe rzeczy, to ja uważałam go za dobrego kolegę – tłumaczyła dziennikarzowi. Opowiedziała też o szczegóły feralnej nocy. Wyznała, że nie pamięta wszystkiego.
– Mam zaniki pamięci. Znam swój organizm i wiem, jak zachowuje się po alkoholu. Wtedy było inaczej. Uważam, że Jarek dosypał mi czegoś do drinka i to na pewno nie był magnez! Zresztą tej nocy zażywaliśmy kokainę, którą przyniósł Jarek – zdradziła "Faktowi".
W barze zaproponował, by przenieśli się do hotelu. – Po tym jak zostaliśmy sami w pokoju, Jarek zaczął się do mnie dobierać i wtedy… to się stało – relacjonowała.
Przyznała, że nie doszłoby do tego, gdyby nie została wystawiona przez znajomych. – Przez trzy godziny siedziałam na łóżku i płakałam. Zastanawiałam się, czy ktoś mi uwierzy… Po tym jak mnie potraktowano, wiem dlaczego ofiary gwałtów nie chcą zeznawać. W końcu o wszystkim opowiedziałam mojemu przyjacielowi i mojej współlokatorce – mówiła.
Na koniec Sylwia Sz. odparłą zarzuty dotycząc tego, że chce wyłudzić pieniądze od Jarosława Bieniuka. – Po tym co mnie spotkało, takie oskarżenia bardzo mnie ranią. Ciężko mi to w ogóle komentować. Oczekuję sprawiedliwości. Wierzę, że policja i prokuratura wyjaśnią tę sprawę, i prawda wyjdzie na jaw – podsumowała na koniec.
Krzyczałam, żeby przestał. Wtedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Po chwili jednak przestał, bo Jarek przydusił mnie kołdrą, żeby nie było mnie słychać. Później zakleił mi usta. Gdy byłam związana, zaczęło się najgorsze… Jarek gwałcił mnie, używał różnych rzeczy. Mam powyrywane włosy, byłam posiniaczona. Po wszystkim dał mi tabletkę nasenną. Po niej uspokoiłam się. Pamiętam przez mgłę, jak taksówka odwozi mnie do mieszkania.