Ciekawe, jak życie tych dwóch wokalistek było do siebie podobne. Wychowane w buncie, królowe swoich światów, które ostatecznie uspokoiły się i zwróciły w stronę chrześcijaństwa.
Krystyna Stolarska, wybitna wokalistka polskiej sceny electro-punkowej lat 80., szokowała. Drapieżna muzyka, futurystyczne stroje i niegrzeczne teksty. „Zabierz mnie do siebie / nie chcę miejsca w niebie / nudno tam okropnie” – krzyczała piosenkarka w rytm przebojów swojego zespołu Gayga i Din.
Jej teksty proste, wyzywające i czarno-białe. O tym ostatnim właśnie śpiewała w jednym ze swoich największych przebojów: „Ja – ruchomy cel / ja – i czerń i biel / ja – narkotyk twój / mam sto twarzy...”.
Miała również co najmniej sto kreacji, których mogłaby pozazdrościć jej Lady Gaga. – Nie było mi łatwo. Ludzie byli zszokowani moimi włosami, ustami, wszystkim – opowiadała o oczekiwaniach „Gazecie Wyborczej”. Gayga rządziła na polskiej scenie, nazywano ją „królową punków”.
Czytaj wywiad z Kukizem – konserwatywnym rockmanem.
Lata 90. były kolejnym wyzwaniem dla artystki, w których dalej świetnie się odnajdywała. Gaygę zamieniła na MC Divę i nie zwalniała tempa. „Dziewczyno opamiętaj się!” krzyczy chłopak do Stolarskiej w jej hicie z 1994 roku „Panie coś pan” i wieszczy jej: „Przed tobą noc i może seks”. MC Diva nie odpuszczała w nowym dziesięcioleciu.
Wokalistka zniknęła na prawie dziesięć lat, by powrócić w 2006 roku płytą „Dziennik z podróży”. Nie zaskoczyło. Zmiana konwencji, drapieżnego wizerunku i wyzywających słów na rytmy bardziej pasujące do Eleni niż dawnej punkowej królowej nie przekonały ani starych fanów, ani nie zdobyły nowych. „Piaski pod stopami czuć / i z niebem się zderzać / rano z chmury anioł spadł / złamane skrzydło ma” – śpiewała Gayga, którą ze starym wizerunkiem łączył już jedynie pseudonim artystycznym.
Co zmieniło artystkę? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Być długa i ciężka choroba, która dwa lata temu skończyła się odejściem Stolarskiej?
Nina Hagen – miłość do szatana, miłość do UFO, miłość do Boga
Dawną królową mroku nie trzeba chyba przedstawiać – Nina Hagen dla wielu była uosobieniem zła, brzydoty i tandety, nienawidzili jej wszyscy konserwatyści, a wielu głęboko wierzących ludzi widziało w niej szatana.
Hagen nie przejmowała się specjalnie opiniami i nie wiadomo, czy była aż tak zdystansowana, czy pod wpływem aż tak silnych narkotyków. Chyba raczej tych drugich, bo agresja wydobywająca się z jej piosenek, wiara w UFO przy równoczesnym deklarowaniu się jako buddystka oraz nagłe, entuzjastyczne wypowiedzi o Hare Kriszna nie skłaniają do traktowania wokalistki zbyt poważnie. – Nina zawsze szokowała – mówi mi Daria, wielka fanka i niemalże sobowtórka niemieckiej piosenkarki. – Wydaje mi się, że Hagen uzależniła się od skandalu, była taką niekomercyjną Lady Gagą swoich czasów – tłumaczy.
Tymczasem obecnie Nina Hagen jest członkinią kościoła ewangelicko–reformowanego i deklaruje, że „od dawna tęskniła za chrztem”. Dawna punkówa w wywiadach zapewnia, że wiele lat chodziła potajemnie do kościoła, a w sercu zawsze modliła się do Jezusa. Zastanawiające, czy myślała o Maryi podczas krzyczenia na scenie i wykonywania pornograficznych ruchów.
Wstawiła się za nimi Nina Hagen – batalia o wolność dla Pussy Riot trwa. Zobacz.
Teraz Nina Hagen ma ustatkowane życie miłosne, nagrywa ballady i jest gwiazdą katolicko-prawicowych mediów, które wpadły w zachwyt nad tym, że udało się wypędzić szatana z duszy piosenkarki. Artystka ciągle inwestuje w mocny makijaż i dalej porywa mocnym, niskim głosem, lecz nie ma wątpliwości, że to nie to samo co dwadzieścia lat temu. – Hagen mogła się znudzić sama sobą. Ile razy można szokować? W końcu brakuje pomysłów – mówi Daria.
Dlaczego?
O co chodzi z punkowymi dziewczynami, które przeszły na stronę wyśmiewanych kiedyś ideałów i z szalonych, mrocznych wokalistek stały się spokojnymi paniami w średnim wieku? Takich historii jest dużo, tak jak komentarzy dotyczących przemian. Konserwatyści zachwycają się metamorfozami, a fani reagują przeróżnie - od skrajnej agresji do zrezygnowanego westchnienia.
Gwiazdy pokroju Niny Hagen czy Krystyny Stolarskiej prowokowały tyle czasu, że skandal stał się częścią ich osobowości. Gdy te zechciały ułożyć sobie w końcu życie jak Hagen, czy walczyć z chorobą niekoniecznie w różowym gorsecie i ćwiekach jak Stolarska, zszokowały publikę najbardziej. Już nie kolejne wrzaski na scenie, ale zwyczajność okazała się najbardziej dziwiąca fanów. – Naprawdę nie wiem o co chodzi Hagen – wzrusza ramionami Daria. – Nie słucham jej nowych kawałków, ale nie wyobrażam sobie życia bez "New York, New York" – kończy.