Był już lizusem Tuska, pisiorem, homofobem i faszystą. Paweł Kukiz ma długą historię artystyczną i wiernych fanów. Mimo to, jak napisał na Facebooku, wszystkie stacje radiowe odmówiły patronowania jego solowej płycie. Kukiz twierdzi, że radia się boją, bo jest niepoprawny politycznie, a playlisty ustawiają "Blumsztajn i Michnik". – To "Gazeta Wyborcza" dorobiła mi gębę homofoba, faszysty i psychopaty – mówi Kukiz w rozmowie z naTemat. Zdradza też, że nie ma nic przeciwko związkom partnerskim.
Paweł Kukiz, lider zespołu Piersi zaplanował premierę swojej solowej płyty "Siła i honor" na 4 września. Fani czekają z niecierpliwością, a stacje radiowe odwracają się plecami. Kukiz napisał na swoim facebookowym profilu, że patronatu medialnego odmówiły mu wszystkie ogólnopolskie radia. "Oczywiście w przypadku Zetki czy RMF - rzecz zrozumiała bo tam się gra tak jak się gra :-). Ale w życiu bym nie przypuszczał, że w Eska Rock, WAWie czy Antyradiu playlisty tworzą Blumsztajn z Michnikiem :-) :-) :-) " – skomentował artysta na Fb.
Zapytaliśmy muzyka, jakie było uzasadnienie stacji radiowych i dlaczego jest taki cięty na "Gazetę Wyborczą".
Dlaczego stacje radiowe odmówiły panu patronatu?
Paweł Kukiz: Powody znają tylko rozgłośnie i mój wydawca, a uzasadnienie jest chyba przedmiotem tajemnicy handlowej między stacjami a Sony Music, więc właściwie trzeba by zapytać Sony Music, które jest odpowiedzialne za negocjacje.
Ale na Facebooku napisał pan całkiem jasno, że stało się tak dlatego, że "playlisty tworzą Blumsztajn z Michnikiem".
"Gazeta Wyborcza" przyprawiła mi gębę homofoba, faszysty i psychopaty. Moim zdaniem odmowa wszystkich ogólnopolskich stacji radiowych to m.in. efekt wizerunku, który zawdzięczam przede wszystkim publikacjom na mój temat w "Wyborczej".
To oni nazwali mnie "sprzymierzeńcem spadkobierców polskich faszystów", bo poparłem Marsz 11 listopada. Poparłem i będę popierał, gdyż uważam, że postać Romana Dmowskiego – w kwestii odzyskania przez Polskę niepodległości – jest równie ważna jak Józef Piłsudski i Ignacy Paderewski.
Opatrzność czuwała nad Polską, bo zaistniały w jednym czasie obok siebie trzy osoby, bez których odzyskanie niepodległości nie byłoby możliwe. Piłsudski był żołnierzem i wywalczył niepodległość zbrojnie, Dmowski był politykiem i przygotował grunt do negocjacji na konferencji paryskiej Paderewskiemu, który – jako światowej sławy pianista – spełnił funkcję dzisiejszego PR-owca. W moim domu np. obok siebie stoją dzieła Piłsudskiego i Dmowskiego.
Był pan niechętny marszowi Rosjan w czasie Euro?
Rozmawiałem z portalem fronda.pl o obecności sowieckiej symboliki w Polsce podczas Euro 2012 i zrównałem SOWIECKĄ symbolikę z nazistowską. Stwierdziłem też, że można odnieść wrażenie, że prasa specjalnie nadmuchuje balon konfrontacji. Co niesie ryzyko, że do takiej może rzeczywiście dojść.
Na to portal gazeta.pl, streszczając rozmowę z Frondą, dał moje zdjęcie i opatrzył tytułem: "Kukiz: ROSYJSKIE symbole w Polsce? To prowokacja". Efekt był taki, że zadzwonił do mnie mój przyjaciel Rosjanin, który zdenerwowany pytał, co mam do Rosjan i dlaczego w ten sposób mówię o rosyjskiej fladze. Przesłałem mu linki do frondy i poprosiłem, żeby uważnie przeczytał i porównał ze streszczeniem gazety.pl. Nie będę mówił, co odpisał na temat tego "streszczenia". Ale słowo "swołocz" kilkakrotnie padło (śmiech).
Zabierał pan również głos w kwestii katastrofy smoleńskiej.
Stwierdziłem, że minister obrony narodowej po takiej katastrofie i tylu nieprawidłowościach przy przygotowaniach do tej wizyty powinien ustąpić. To wydawało się przecież oczywiste. Choćby dla dobra śledztwa. Mało tego, w czasach, kiedy "zarządzał" MON-em spadły jeszcze trzy inne samoloty wojskowe, w tym CASA z całym dowództwem Sił Powietrznych WP. W sumie zginęło ok. 150 osób.
I nie ma dla mnie żadnego znaczenia czy byli to SLD-owcy, PiS-owcy, Platformiarze czy bezpartyjni. Zginęli ludzie. Tymczasem natychmiast zostałem okrzyknięty zwolennikiem PiS-u i teorii "wysadzenia TU154M przez rosyjskie spec służby bombą próżniową w powietrze już po bezpiecznym wylądowaniu samolotu w Smoleńsku " – tak napisał o mnie publicysta "Gazety Wyborczej" na swoim blogu.
A ja jestem zwolennikiem silnego państwa, z silnym prezydentem, bez Senatu i jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Wrogiem partyjniactwa. Z tego zresztą powodu poparłem PO i miałem podstawy by wierzyć w szczerość ich intencji zmiany systemu politycznego Polski. Przed wyborami zebrali przecież blisko 700 tysięcy podpisów pod petycją o zmianę ordynacji wyborczej.
Dziś na pytanie, gdzie jest ta lista odpowiadają, że... zaginęła. Oszukali mnie i wielu Polaków. Nie tylko w tej kwestii zresztą. Nie bałem się o tym wszystkim głośno mówić i być może właśnie dlatego "GW" atakowała pisząc np. że "do udziału w rock operze "Krzyżacy" podobno przekonał Kukiza znak krzyża na krzyżackim płaszczu".
Ma pan sporo żalu do "GW".
Raczej pogardę. Bo ta gazeta stosuje, przynajmniej wobec mnie, starą, sprawdzoną bolszewicką metodę: nie możemy zamknąć ci ust, nie mamy na ciebie paragrafu? No to zrobimy z ciebie wariata! Mam wiele wątpliwości w sprawie śmierci generała Petelickiego. Mam korespondencję z generałem Petelickim, z której jasno wynika, że te ataki w mediach – między innymi "GW" – wiele go kosztowały. Rzadko kto wytrzymuje taki stres, taką nagonkę i robienie z człowieka wariata. To mogło mieć wpływ na tak desperacką decyzję.
To mocne słowa...
"GW" przeinacza fakty, błędnie informuje, manipuluje. Niszczy ludzi. Mówię to na podstawie własnych doświadczeń.
A może w przypadku odmowy patronatu chodzi o teksty piosenek?
Płyta ma wydźwięk patriotyczny, nawiązuje do historii. A przez ostatnie lata dominujące i sprzyjające władzy media spowodowały swoimi publikacjami to, że patriotyzm automatycznie kojarzony jest z zaściankowością, ciemnogrodem.
Jest jakaś dziwna taktyka pozbawiania nas tożsamości. Można odnieść wrażenie, że komuś zależy, żeby zrobić z nas naród idiotów podatny na sterowanie, a przy okazji kapitalną tanią siłę roboczą w UE. Kiedy np. powiesz o sobie – jestem prawicowcem – natychmiast stawiają cię gdzieś obok Hitlera. Albo średniowiecznego Krzyżowca.
A pan jest prawicowcem?
Jestem człowiekiem środka z odchyleniem prawicowym. Jestem państwowcem, ale w kwestiach gospodarczych i obyczajowych bliżej mi do liberałów.
Do liberałów? Jest pan przecież przeciwnikiem aborcji.
Tak, bo uważam, że życie zaczyna się, kiedy komórka łączy się z plemnikiem. Nie mam co do tego wątpliwości. Mówię oczywiście o większości przypadków.
Nie wiem, co bym zrobił, gdyby było zagrożone życie mojej żony. Ale przypadki zagrożenia życia są niezwykle rzadkie, więc nie mogą powodować by możliwość aborcji stała się zasadą.
A protest przeciwko Europride w Warszawie?
To "GW" przy tej okazji zrobiła ze mnie homofoba. Mieszkałem przez dłuższy czas z gejem pod jednym dachem. Kolegowaliśmy się i nigdy nie miałem problemu z jego orientacją. Nie przyszło mi też do głowy, żeby go potępiać z tego powodu. Dla mnie człowiek jest albo dobry albo zły. Nie ma znaczenia czy jest biały, zielony czy czerwony, gej czy hetero. Protestowałem przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne. W życiu się na to nie zgodzę. Małżeństwa homoseksualistów to nie moja sprawa, niech się z tym zmaga kościół, w którym chcą ten ślub brać.
Co do związków partnerskich, które m.in. pomogłyby uregulować np. kwestie majątkowe partnerów, uważam że powinny być dopuszczone pod warunkiem, że nie są równoważne ze związkiem małżeńskim w kwestiach dotyczących adopcji lub przysposobienia. Sam mam znajomych żyjących w związkach homoseksualnych od lat. I mają problemy np. kiedy ktoś z nich trafia do szpitala i zaczyna się wypytywanie o to kim druga osoba jest dla chorego. Ale w przypadku adopcji to zupełnie co innego. Dziecko to tabula rasa. Musi mieć mamę i tatę. Wzorce. A jak już dorośnie to orientacja wybierze się sama.
Protestował pan nie tylko przeciwko adopcji, ale i paradzie jako takiej.
Nie jestem zwolennikiem epatowania swoją seksualnością. Ja, przepraszam za wyrażenie, waginami nie wymachuję nikomu przed oczami. Co by powiedziała pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, gdybym chciał – w celu propagowania np. przyrostu naturalnego – przejechać przez środek Warszawy z czterema koleżankami bez biustonoszy w samych stringach, a ja miałbym pióra zatknięte w tyłek i wykonywałbym ruchy posuwisto zwrotne?
Z pewnością oskarżono by mnie o szerzenie pornografii. Nie zabraniam tym ludziom żyć w takich związkach, nie zgadzam się natomiast na adoptowanie przez nich dzieci i obnoszenie się ze swoją orientacją w środku miasta. Nie jestem homofobem, jak to propaguje "GW".
A żarty z Anny Grodzkiej?
Proszę nie wymagać ode mnie wielkiej powagi. Mam co prawda 50 lat, ale to był żart. Nikogo nie obrażałem. Przynajmniej umyślnie. Po prostu nie słyszałem wcześniej o
większych, niż chirurgiczny zabieg, osiągnięciach posłanki. O Annie Grodzkiej usłyszałem dopiero wówczas, kiedy przestała być Ryszardem.
Może z powodu tych wszystkich wypowiedzi i żartów nie chcą pana puszczać?
Kukiza nie należy puszczać, bo podał w wątpliwość niektóre postępowanie jedynej słusznej partii. Ale to samo miałem za rządów ZChN czy SLD. Mam krew tatarską i być może jestem skazany na odwieczną walkę. Generał Petelicki nie wytrzymał ataków, po tym jak zabierał głos inny niż powszechnie przyjęty np. w sprawie smoleńskiej. Mnie takie ataki dodają siły.
Na szczęście z głodu nie umieram, a ta odmowa patronatu paradoksalnie zamiast przyblokować płytę, przyczyniła się do jej rozreklamowania. I pozwoliła mi jeszcze bardziej uwierzyć w sens jej wydania.
Co ma pan na myśli?
Kiedy nagrywałem płytę czasem pojawiały się myśli, że może przesadzam z tym
epatowaniem patriotyzmem, że może nie jest tak źle, że może po prostu się starzeję, użalam i szukam dziury w całym. Ale kiedy zobaczyłem tą jednomyślność rozgłośni w kwestii "niesłuszności" płyty, utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że zrobiłem to, co powinienem.
Mam nadzieję, że nie uzna Pani tego za pychę, ale wiem, że ta płyta jest potrzebna i ważna dla wielu ludzi, którzy starają się być wolni w swoim przecież kraju.
Nie czuje się pan wolny?
Mamy do czynienia z oświeconą komuną. Zamiast jednego mamy teraz do wyboru 5 PZPR-ów z 5 sekretarzami i 5 naczelnymi organami prasowymi. Cała "demokracja" polega na tym, że możemy sobie wybrać jednego z wodzów, ale nie mamy prawa decydować o posłach, a tak w rzeczywistości, nie naszych przedstawicielach, a ich żołnierzach. To wodzowie ich wybierają na etapie tworzenia list wyborczych. Więc co to za demokracja?
Jeśli dziś powiem, że Tusk ma brudne buty zostanę uznany za pisiora, a gdy jutro skrytykuję Kaczyńskiego to zostanę okrzyknięty pisowskim zdrajcą. To dom wariatów.
Oświadczam, że mimo wszystko to zbyt błaha sprawa bym miał z tego powodu choćby myśli samobójcze. Wręcz przeciwnie - czuję się podbudowany bo jeśli się boją to znaczy, że w końcu ten wszechogarniający blichtr, bolszewicką mentalność i POPRAWNOŚĆ polityczną szlag trafi. Identyczny klimat panował pod koniec poprzedniej Komuny. CZYTAJ WIĘCEJ