To koniec pewnej epoki. Przez ostatnie 9 lat fani na całym świecie oglądali, dyskutowali i krótko mówiąc jarali się "Grą o tron". Serial teraz dobił do ostatniego odcinka, który mocny spolaryzował widzów.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Uwaga! Artykuł zawiera spoilery – jeśli jeszcze nie oglądaliście finałowego odcinka, zrezygnujcie z dalszego czytania
Finałowy sezon serialu zawierał mniej odcinków niż poprzednie, zaledwie sześć, ale za to większość z nich była dłuższa niż standard telewizyjny i miały budżet niczym hollywoodzkie blockbustery. 8. sezon był nakręcony z rozmachem, ale nie uniknął wpadek, zawodów i hejtu.
Jednak wielki finał finałów nie spowodował zbiorowej rozpaczy nad popsuciem serialu. Na Twitterze możemy znaleźć wyjątkowo dużo postów chwalących 6. odcinek za godne zwieńczenie epickiej serii.
Z drugiej strony krytyki też rzecz jasna nie brakuje (na pierwszy rzut oka jest jej nawet więcej). W serwisie IMDb każdy kolejny odcinek 8. sezonu ma coraz niższą liczbę gwiazdek. Pierwsze dwa dostały wysokie oceny w okolicy 8/10, tymczasem finał ma obecnie notę wynoszącą zaledwie 5,2. Ma to odzwierciedlenie w mediach społecznościowych. I memach.
A jak się konkretnie kończy "Gra o tron"? Tego dowiecie się z tego artykułu (ostrzegamy przed spoilerami.