
W rywalizacji olimpijskiej w Londynie wzięło udział około dziesięciu tysięcy sportowców. Podczas ceremonii otwarcia wszyscy spacerowali obok siebie. Dzieliły ich tylko narodowe barwy i dyscypliny sportowe, w których za moment mieli wystartować. Ale już następnego dnia do powyższego podziału zostało dodane jeszcze jedno kryterium – płeć.
Skoro w wojsku kobiety walczą ramię w ramię z mężczyznami, to dlaczego w sporcie wciąż istnieje podział na płeć? Bo kobiety są słabsze fizycznie? Bo nie mają szans w rywalizacji z mężczyznami? Bzdury. W wielu dyscyplinach są w stanie wygrać z panami albo chociażby stoczyć z nimi równą walkę. W niektórych będą wyraźnie słabsze i nie będą miały szans na zwycięstwo. To oczywiste. Ale czy naprawdę jest tak ważne, aby w każdej dyscyplinie kobiety zdobywały medal?
Jednak rywalizacja mieszana odbywa się w niektórych dyscyplinach już dziś. We francuskim kurorcie narciarskim Courchevel, znajdującym się w regionie Savoie, w Alpach, odbył się konkurs skoków narciarskich w ramach letniej Grand Prix. Zwycięzcami rywalizacji okazali się Japończycy, drudzy byli Niemcy, a tuż za nimi Austriacy. Konkurs był o tyle wyjątkowy, że wspólnie z mężczyznami startowały kobiety.
Ja jestem jednak przeciwny temu, aby łączyć jakiekolwiek dyscypliny. Kobiety skaczą niżej, bliżej, biegają wolniej. Nie są tak sprawne jak mężczyźni. Są sporty, w których rozgrywana jest rywalizacja w mikście, ale to wyjątkowe dyscypliny. Można byłoby wprowadzić go do innych, ale całkowite zniesienie podziału byłoby poniżaniem kobiet.
Były to pierwsze w historii skoków mieszane zawody. Pomimo, że triumfatorami okazali się mężczyźni, panie nie odstawały od panów. "W pierwszej serii najdłuższy skok oddała Austriaczka Jacqueline Seifridsberger – 94 m. W drugiej najdalej poszybował Niemiec Pascal Bodmer – 95 m" – podaje portal Eurosport.pl.
Pierwsza myśl? Bardzo brutalna rywalizacja mężczyzn. Zasady? Podobno jakieś są, ale podczas pojedynku, oprócz zakazu uderzeń łokciem i kolanem, chyba niewiele z nich jest stosowanych. Wyobrażacie sobie kobiety walczące w klatce? A rywalizujące z mężczyznami?
Courtnie Korpela była na tyle pewna siebie, że stanęła do walki z Brandonem Hanem. Wygrała, gdy jej rywal stracił przytomność po duszeniu. Po walce Korpela, cytowana przez US Combat Sports, wyraziła podziękowanie władzom Wisconsin i Midwestern za umożliwienie przystąpienia do walki. Stwierdziła też, że jest sport, w którym kobiety mogą rywalizować z mężczyznami.
Walki w klatce są jedną z najbardziej brutalnych sztuk walki. Ale kobiety z powodzeniem biorą udział nie tylko w bezceremonialnych pojedynkach na pięści. Uczestniczą też w bardziej cywilizowanych dyscyplinach, wymagających jednak, oprócz rywalizacji z przeciwnikami, bicia się także z własnymi słabościami. Na przykład w biegach ultramaratońskich. Tak, tak, ultra, bo 42 kilometry, które olimpijczycy pokonali w Londynie to nic w porównaniu z dystansem pokonywanym podczas Badwater Marathon albo Spartathlonu.
Trasa pierwszego biegu wyznaczona jest między Doliną Śmierci, znajdującą się w blisko 85 metrowej depresji, a jednym ze szczytów Mount Whitney, znajdującym się na 2 500 metrze n.p.m. Odległość? 135 mil, czyli mniej więcej 217 kilometrów.
Badwater Marathon
Zawodnicy na pokonanie 135 milowej trasy w Dolinie Śmierci mają 48 godzin. Zabronione jest używanie jakichkolwiek systemów chłodzących przez uczestników. Trudność biegu polega też na przetrwaniu w ekstremalnych temperaturach, dochodzących do 55 C. CZYTAJ WIĘCEJ
Igrzyska w Paryżu (1990 rok) na stronie PKOl
Jako pierwsze na olimpijskie boisko wyszły dwie francuskie zawodniczki uprawiające krokiet (croquet): pani Filleaul Brohy i panna Marie Ohnier. Pierwszą mistrzynią olimpijską została brytyjska tenisistka Charlotte Cooper. W Paryżu swój debiut olimpijski miały: golf, jeździectwo, łucznictwo, piłka nożna, piłka wodna, rugby, żeglarstwo, wioślarstwo, pelota baskijska, krokiet i krykiet. Paryż był "igrzyskami bez medali", wybito je dopiero po zakończeniu zawodów i rozsyłano pocztą. Wielu olimpijczyków nigdy swych medali nie otrzymało. CZYTAJ WIĘCEJ
Przez wiele lat kobiety zdobywały prawo uczestnictwa w kolejnych dyscyplinach. Stosunkowo niedawno do harmonogramu igrzysk włączono kobiecą rywalizację w skoku o tyczce. Może czas zrobić kolejny krok i pozwolić paniom na starty z panami? Byłby to na pewno krok bardzo znaczący, być może przełomowy, a może kompletnie w złym kierunku. To drugie zdanie zdaje się popierać Niemczyk.
