Marcin Plichta wygląda jak brat Tomasza Arabskiego? Arabski zaprzecza, a internauci doszukują się podobieństw. To nie absurd. Ludzie niespokrewnieni mogą być podobni fizycznie. Mogą być nawet identyczni.
Nieraz słyszeliśmy już opowieści o tym, jak ktoś jest do kogoś podobny, albo te z serii "widziałem sobowtóra". Nie brakuje takich legend i historii również w kolorowej prasie. Co jakiś czas ludzie z klubów sobowtórów robią karierę w filmach, serialach i reklamach. Czy są rzeczywiście podobni czy to kwestia charakteryzacji?
Okazuje się, że podobieństwo kompletnie obcych ludzi wcale nie jest absurdalnym wymysłem.
– Jeśli założymy, że genom człowieka składa się z dwudziestu kilku tys. genów, a cały genom ludzki ma 3 mld, to mimo różnych kombinacji zdarza się, że pewne elementy kodu się powtarzają. Jest możliwe w związku z tym, że dwoje obcych ludzi jest do siebie fizycznie podobnych. To całkiem prawdopodobne – uważa prof. dr hab. Nowak Jerzy, dyrektor Instytut Genetyki Człowieka PAN.
Fizyczne podobieństwo wynika z faktu, że fragmenty kodu genetycznego mogą być takie same u dwóch zupełnie niespokrewnionych osób. – Bardzo dobrym przykładem jest tutaj ustalanie ojcostwa na podstawie DNA. Nigdy nie jest to 100 proc. pewność, tylko 99,99999. Jest mniej więcej jedna szansa na miliard, że ktoś będzie miał ten sam wzór genetyczny. Czyli na świecie może być 5-6 osób z tym samym DNA – wyjaśnia prof. Nowak.
Teoretycznie może się wobec tego zdarzyć, że zupełnie obcy ludzie będą nie tylko do siebie bardzo podobni, ale wręcz identyczni, jak sobowtóry.
Profesor zwraca uwagę, że większe szanse na takie podobieństwo występują oczywiście w populacjach zamkniętych, wyspiarskich. – Widać to np. po Brytyjczykach, którzy jako kraj wyspiarski stanowią zamkniętą enklawę. Patrząc na nich można dopatrzyć się niejako cech narodowych, są podobni, dlatego zdarza się, że ktoś powie: "To na pewno Brytyjczyk" – zauważa dyrektor Instytut Genetyki Człowieka PAN.
Twarz z pamięci
Zdolność do rozpoznawania twarzy jest uwarunkowana genetycznie. Dowiedli tego naukowcy z University College London. Według nich, występują ogromne różnice między ludźmi w umiejętności rozpoznawania twarzy. Nie jest to jednak zdolność, której można się nauczyć.
Wielu psychiatrów uważa, że pozorne podobieństwo wynika z błędnej identyfikacji osób, a ta z kolei z mechanizmu zapamiętywania twarzy, który sprawia, że później wyszukujemy podobieństw u napotykanych ludzi.
– Jesteśmy przyzwyczajeni do zwracania uwagi na szczegóły i potrafimy np. rozróżnić kilkadziesiąt typów nosa, ale gdyby chcieć grupować względem jakiejś cechy populacje ludzkie, to trudno byłoby takiego zaszeregowania dokonać – wyjaśnia dr Sebastian Pukszta, z-ca kierownika Laboratoriów Medycznych ds. Biologii Molekularnej INVICTA.
Jego zdaniem, w bardzo dużym stopniu jest to również kwestia naszego postrzegania. – Żyjąc w populacji ludzkiej rasy białej mamy wrażenie, że wśród np. napotkanej grupy turystów rasy żółtej wszyscy są do siebie bardzo podobni – dodaje.
– To, że ktoś wydaje nam się do kogoś podobny lub nawet identyczny, to w większej mierze kwestia psychiki. Odpowiada za to mechanizm zapamiętywania – potwierdza psychiatra dr Ewa Kramarz.
A zapamiętujemy różnie – jedni twarz jako całość, inni poszczególne jej elementy. Tak czy inaczej zdarza się, że ktoś nam się wydaje podobny do kogoś z rodziny lub znanego aktora. Zdarza się również, że kogoś znajomego widzimy w tłumie, a później okazuje się, że ktoś zupełnie obcy. To właśnie proces zapamiętywania i zdolność rozpoznawania twarzy sprawiają, że mózg płata nam figle. – Nie ma dwóch identycznych osób. Nawet bliźniaki jednojajowe nie są do siebie idealnie podobne. Mózg posługuje się uproszczeniami – wyjaśnia psychiatra dr Tomasz Piss.
Z tego powodu zapamiętany fragment twarzy sprawia, że uznajemy całą za podobną lub identyczną. Dużą rolę odgrywają również emocje. – Poznajemy kogoś i przypisujemy mu cechy i podobieństwo osób, które znamy. Ale to pozorne podobieństwo. Te osoby mogą być ewentualnie myląco podobne, a to się zdarza – przyznaje dr Piss – Biorąc pod uwagę, że 1/3 genów pochodzi od Czyngis Chana te podobieństwa mogą być naprawdę duże – dodaje.
z-ca kierownika Laboratoriów Medycznych ds. Biologii Molekularnej INVICTA
Nasz wygląd zewnętrzny to wypadkowa bardzo wielu zapisów genetycznych, dodatkowo mogących jeszcze ulec modyfikacji w trakcie naszego rozwoju osobniczego. Oczywiście te zapisy determinują cechy w znanym określonym zakresie, np. oczy człowieka nie mogą przybrać jednego z 256 tysięcy kolorów, a jedynie kilka. Mówimy zatem tutaj o bardzo dużej liczbie kombinacji cech dających nasz wizerunek. Pamiętajmy jednak, że u danego człowieka nie może wystąpić dowolny zestaw cech, ale jedynie mieszanina takich, które odziedziczył on od rodziców.