Dziennikarze, PR-owcy, twórcy reklam – oczywiście muszą dobrze (a nawet lepiej niż przeciętny użytkownik) posługiwać się językiem polskim. Może jednak przy rekrutacji na inne stanowiska pracy, napisanie w CV, że pracowało się np. w "branrzy" IT, to nie jest duży problem?
Specjalistki ds. rekrutacji, zapytane przez nas o istotność poprawności językowej w CV czy liście motywacyjnym, mówią krótko: to podstawa. – Rozumiem, że to pytanie retoryczne? Oczywiście, że jest to istotne. To jeden z elementów budowania własnego wizerunku – przekonuje Kamila Augustyn, specjalistka ds. rekrutacji w firmie GBS.
Augustyn szybko jednak łagodzi swoje stanowisko: – Raczej nie zdarzyło się, żeby odrzucić czyjeś CV ze względu na błędy. Kandydaci mogą mieć problemy takie jak dysleksja, więc nie może ich to dyskwalifikować – mówi pracownica GBS. Dodaje też jednak, że poważne błędy raczej się nie zdarzają.
Także Agnieszka Chroma, również specjalistka ds. rekrutacji, choć w pierwszej chwili mówi, że poprawność jest "jak najbardziej" istotna, to mimo tego, czasem mniej zwraca się na nią uwagę: – Jeśli pojawiają się błędy w CV specjalistów o profilach technicznych, mogą oni liczyć na przymrużenie oka. Jeśli nie są to stanowiska menedżerskie, nie musi się komunikować mejlowo czy werbalnie z klientem, a spełnia wymagania formalne, to nie odrzucimy takiej osoby od razu – wyjaśnia ekspert.
Czy zatem błędy gramatyczne i ortograficzne mogą służyć jako sito przy rekrutacji – filtr zawężający, który odrzuca osoby popełniające te błędy? Wszystko zależy od stanowiska na które ten człowiek kandyduje, ale także od jego wartości. Kamila Augustyn wyjaśnia, że można czasem nie patrzeć tak uważnie na błędy. Kiedy? – Jeśli zdarzały się literówki, ale zależało nam na tym kandydacie – wyjaśnia specjalistka.
Może jednak błędy językowe wskazują także na inne rzeczy? Osoba która nie przykłada wagi do poprawności gramatycznej i ortograficznej może mieć słabe umiejętności komunikowania się, być niedbała, czy nawet mało inteligentna. Możemy także pomyśleć, że ktoś, kto źle pisze, także słabo czyta. – Tak daleko idących wniosków bym nie wyciągała. Chociaż intuicyjnie przychyliłabym się do tego, że dobrze piszący, także czyta z większym zrozumieniem – konkluduje Kamila Augustyn.
Z kolei Agnieszka Chroma zgadza się, że możemy tak myśleć, ale dodaje: – Trzeba też przyjrzeć się innym elementom. Brak poprawności może świadczyć o dysleksji i niekoniecznie przełożyć się na brak umiejętności komunikacyjnych czy niską inteligencję – uspokaja robiących błędy Agnieszka Chroma.
Uczenie gramatyki i ortografii w szkole
Poprawność językowa to umiejętność taka jak "posługiwanie się nożem i widelcem", jak zauważa na łamach "The New York Times" Douglas Rushkoff, zajmujący się nowymi mediami i technologiami oraz ich wpływem na kulturę. Piszemy zgodnie z zasadami języka nie tylko dlatego, że może to o nas w ten czy inny sposób świadczyć, ale także z tych samych powodów, dla których na rozmowie o pracę nie wyciągniemy pierwsi ręki, czy nie usiądziemy przed tym, jak zrobi to nasz rozmówca.
Chociażby tylko z tego względu to istotne, by szkoła nauczyła nas jak pisać poprawnie. Tymczasem nowoczesne podejście do gramatyki i ortografii może nie być dobrą drogą. Lynne Truss, redaktorka, która napisała książkę o interpunkcji, przekonuje, że np. w Wielkiej Brytanii coraz częściej tłumaczy się uczniom, że poprawność nie jest bardzo istotna, a trzeba umieć nauczyć "wyrażać siebie". Truss pyta jednak, czy jeśli uczylibyśmy kogoś gry na fortepianie, to najpierw każemy mu dowolnie wyrażać siebie, czy jednak najpierw zasiądzie do żmudnej nauki nut?