
Dyrektor Aleksandra Gajewska ostrzegała, że ci urzędnicy poczucia humoru nie mają. I raczej nie spodziewała się, iż jej słowa tak szybko staną się ciałem. W podlegającym śląskiemu Urzędowi Marszałkowskiemu Teatrze Rozrywki w Chorzowie w moment wszystko wywróciło się do góry nogami. A powodem były - tak naprawdę - dwa brzydkie słowa.
Tuż przed premierą i tuż po w teatrze zawsze jest nerwowo. Ale to, co stało się w ostatnich dniach w teatrze chorzowskim, przechodzi wszelkie pojęcie. Za aktorami są na razie dopiero trzy przedstawienia spektaklu "Hotel Westminster" niezwykle ciepło przyjętego przez publiczność. Choć bez wątpienia artystom łatwo grać nie jest w atmosferze, jaka powstała w teatrze i wokół niego. Ale po kolei...
Gajewska: Biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego. Te trzy dziewczyny. I wydział kultury. Czyli ci, co nam płacą.
Bończak: Czyli nie mówić o polityce?
Gajewska: Ale one są super. To są dziewczyny całkowicie...
Bończak:To idzie na żywo?
Gajewska: To idzie na żywo.
Bończak: Powiem - co wy tu kur** robicie?
Gajewska: Nie rób nam tego.
Bończak: (śmiech)
Gajewska: Oni nie mają poczucia humoru.
Bończak: A ja ich pier****.
Gajewska: (wskazuje palcem na leżący na stole mikrofon)
Bończak: Nie szkodzi.
Gajewska: Ty tak, a my?
Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Marszałek województwa śląskiego, Jakub Chełstowski z PiS ("dobra zmiana" przejęła władzę na Śląsku po słynnej wolcie Wojciecha Kałuży, który zaraz po wyborach samorządowych opuścił Nowoczesną i poparł PiS - przyp. red.), ogłosił natychmiastowe odwołanie Aleksandry Gajewskiej ze stanowiska dyrektora Teatru Rozrywki w Chorzowie.
"Nie licowała z godnością i funkcją"
– Została wezwana przez do gabinetu marszałka. Ten rzucił jej nonszalancko wypowiedzenie i w ogóle nie dał dojść do słowa – tak sytuację w rozmowie z naTemat opisuje jedna z aktorek związanych z Teatrem Rozrywki.
Prezentowana postawa pani Aleksandry Gajewskiej, występującej jako dyrektor Teatru Rozrywki, nie licowała z godnością i funkcją piastowaną przez tę osobę, gdyż reprezentowała ona w tym czasie jednostkę podległą Zarządowi Województwa, będącą instytucją kultury Województwa Śląskiego.
(...) Poziom dyskusji i brak stanowczej reakcji, skutkującej natychmiastowym zakończeniem rozmowy, może budzić poważne wątpliwości co do postawy godnej reprezentowania tak znanej i szanowanej o dużej renomie w środowisku artystycznym jednostki samorządu, jaką jest Teatr Rozrywki w Chorzowie.
Dyrektor artystyczny Teatru Rozrywki w Chorzowie wydał przy tym oświadczenie, które nawet przez pewien czas było dostępne na fanpage'u placówki, po czym - jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie - po interwencji urzędu marszałkowskiego zniknęło.
"W obliczu kompletnie nieuzasadnionej decyzji Pana marszałka Jakuba Chełstowskiego, który zwolnił z funkcji dyrektora naczelnego Aleksandrę Gajewską na podstawie podsłuchanej prywatnej rozmowy z realizatorem spektaklu, wyrażam swój kategoryczny sprzeciw wobec tej krzywdzącej decyzji i ustępuję z funkcji dyrektora artystycznego Teatru Rozrywki w Chorzowie.
Działanie Pana marszałka traktuję jako pretekst do zdestabilizowania działania renomowanej sceny na Śląsku oraz znaczący krok w kierunku wygaszania naszego teatru (do czego od wielu już lat dążą radni PiS-u). Zwolnienie Aleksandry Gajewskiej odbieram jako bezprecedensowy niepokojący zamach na wolność twórczą w teatrze i w naszym kraju.
(...) Dodam, że w moim odczuciu dyrektor Aleksandra Gajewska, zachowała się godnie, reagując w sposób właściwy na wypowiedzi Jerzego Bończaka i w żaden sposób nie uchybiła komukolwiek, a w szczególności urzędowi marszałkowskiemu."
Choć to też nie do końca tak – transmisja konferencji na Facebooku zaczęła się 29 maja równo o godz. 11.00. Zanim briefing na dobre się rozpoczął, w świat poszło m.in. to, jak Jerzy Bończak szukał grzebienia i inne nieoficjalne rozmowy aktorów. Z jednej strony – trudno doszukiwać się winy portalu, że konferencja zaczęła się z poślizgiem. Z drugiej – należy zrozumieć oburzenie aktorów, którzy nie mieli pojęcia, że już są nagrywani.
Decyzja marszałka województwa śląskiego wygląda tak, jakby ktoś tylko szukał pretekstu, aby odwołać Aleksandrę Gajewską. Motyw łatwo znaleźć. Gajewska dyrektorem Teatru Rozrywki w Chorzowie została 1 września 2018 r., czyli zaledwie na parę miesięcy przed polityczną zmianą warty w samorządzie (wcześniej przez 34 lata dyrektorem placówki był Dariusz Miłkowski).
– Wszystko wskazuje na to, że rozpisany zostanie konkurs na nowego dyrektora. Pewnie zgłosi się ktoś, kto dla PiS będzie odpowiedni i wygra. A jedną z pierwszych decyzji nowego dyrektora będzie zdjęcie z afisza "Hotelu Westminster" – przewiduje aktorka.
Na razie spektakl jest – a po reakcjach publiczności widać, że podoba się bardzo. Jak długo widzowie będą mogli się nim cieszyć, czy tak pozostanie, gdy teatr zostanie de facto przejęty przez PiS? Trudno powiedzieć.
