Jeszcze kilka lat temu takie dni – a właściwie noce – były wydarzeniem zupełnie wyjątkowym. Teraz stają się coraz bardziej naturalnym elementem polskiego lata. Tylko w ciągu najbliższych dni w Warszawie wyrobimy prawie 1/3 normy z… kilkudziesięciu lat. Co wcale nie znaczy, że to dobrze.
Nasi dziadkowie właściwie nie znali tego zjawiska. Noc tropikalna to taka, w trakcie której temperatura nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza. W klimatologii wyróżnia się zresztą kilka rodzajów nocy. Ciepła zakłada temperaturę od piętnastu do osiemnastu stopni w najchłodniejszym momencie doby. Bardzo ciepła jest od osiemnastu do dwudziestu stopni. Tropikalna? Już wiecie.
Takie noce w Polsce w przeszłości były rzadkością. Z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wynika, że w Warszawie w latach 1951-2010 było ich siedemnaście.
Dużo? Mało? To porównajmy to z rozpoczynającym się tygodniem. W najbliższych dniach w Warszawie możemy spodziewać się pięciu takich nocy. Szczególnie dokuczliwie zapowiada się noc z z soboty na niedzielę, kiedy temperatura ma nie spaść poniżej 22 kresek.
Dla przykładu: tak ma być o czwartej nad ranem w Polsce już w czwartek według serwisu pogodowego Ventusky.com:
Upały szczególnie odczuwalne tradycyjnie będą w dużych miastach, które jest efektem magazynowania ciepła przez beton czy asfalt. Tzw. miejska wyspa ciepła daje o sobie znać właśnie szczególnie w godzinach nocnych.
Czy te upalne noce to wyjątek? Oczywiście, że nie. Chyba wszyscy pamiętamy zeszłoroczne, bardzo długie i bardzo ciepłe lato w Polsce. W tym roku zrobiło się naprawdę gorąco później, ale jak już się zaczęło, to wszyscy się pocimy w pracy.
Objaw szerszego zjawiska
Skąd takie ciepło teraz w Polsce? – To efekt napływu do Polski zwrotnikowego powietrza z południa – mówi w rozmowie z naTemat Wojciech Raczyński, synoptyk TVN Meteo. I dodaje, że możemy oczekiwać nawet 35 stopni w cieniu.
To jest przyczyna tej konkretnej fali upałów. Ale ponieważ takie fale są coraz bardziej powtarzalne, nie można tego po prostu zrzucić na masę powietrza z Afryki. – W szerszym spojrzeniu to efekt globalnego ocieplenia. Uwalniania do atmosfery dwutlenku węgla, metanu i innych gazów cieplarnianych – podkreśla Raczyński.
W jego ocenie takich upałów – jak i tropikalnych nocy – należy w Polsce spodziewać się coraz częściej. – Według klimatologów do 2100 roku temperatura średnio wzrośnie od o 1,4 st. Celsjusza do aż 6 st. Wszystko zależy od wybranej metodologii – przekonuje synoptyk.
I co ważne, ten wzrost cały czas przyspiesza. Dla porównania przez poprzednie sto lat temperatura średnia w Warszawie wzrosła o dokładnie jeden stopień. – W ten sposób dogoniliśmy statystycznie Wiedeń sprzed stulecia. W Warszawie jest teraz tak ciepło, jak sto lat temu w Wiedniu. Tak jak byśmy przeskoczyli kilka równoleżników – podkreśla Raczyński.
Z drugiej strony synoptyk uspokaja: – Póki co jesteśmy w klimacie umiarkowanym, strefa zwrotnikowa nam nie grozi.
Będzie ekstremalnie
Jak zwraca uwagę Raczyński, efektem globalnego ocieplenia w Polsce jest przede wszystkim częstsze występowanie zjawisk ekstremalnych – a właśnie takim są noce tropikalne. – Teraz w Polsce często występują susze, powodzenie, trąby powietrzne, ale one zdarzały się i w okresie międzywojennym. Teraz po prostu jest tego wszystkiego znacznie więcej – podkreśla synoptyk.
Takie ekstremum mogli zaobserwować już przed laty mieszkańcy Zielonej Góry. W 1992 roku – dokładnie 10 sierpnia – odnotowano tam najniższą dobową temperaturę wynoszącą... 25,4 st. C.
I co istotne: ponieważ na zmianę tendencji klimatycznych na razie nie ma co liczyć, do takich nocy trzeba będzie się po prostu przyzwyczaić. Chociaż o to musi być trudno – ludzkie ciało wymaga w ciągu doby spadku temperatury powietrza do zregenerowania się. Jeśli więc budzicie się zmęczeni i niewyspani, to właśnie przez tę "idealną, letnią aurę".