
Witamy w larpie (ang. live action role-playing), czyli rozgrywanej na żywo grze fabularnej, która jedną nogą stoi w świecie sztuki, a drugą w krainie rozrywki. Tutaj nie ma mowy o półśrodkach: na kilka dni wcielasz się w jakąś fascynującą, złożoną postać, przenosząc się do zupełnie innego wymiaru i odcinając całkowicie od codzienności.
REKLAMA
– Ta aktywność bywa mylona z teatrem improwizowanym. Główna różnica? W impro uczestnik skupia się głównie na odgrywaniu pewnego scenariusza, natomiast w larpie ważniejsze jest skupienie się na postaci. Pod tym względem przypomina on teatr tradycyjny, gdzie aktor stara się wejść jak najgłębiej w swojego bohatera, utożsamić się z nim, przeżywać i myśleć jak on. Kluczowe jest to, że nie masz dokładnie rozpisanych kwestii; musisz wyobrazić sobie, co twój bohater zrobiłby i powiedziałby w danej sytuacji, a następnie podjąć adekwatne działania – objaśnia Mikołaj Wicher.
Ten 29-latek ukończył kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim, natomiast po studiach został specjalistą od marketingu w firmie rachunkowej. Kariera owa nie trwała jednak długo – pewnego dnia postanowił poświęcić się zawodowo temu, co od dawna było jego wielką pasją.
– Do świata larpów trafiłem 11 lat temu. Rok później zorganizowałem pierwszą grę, w której udział wzięło 40 osób. Tematyka: science-fiction. Wszystko odbywało się w zabytkowej Elektrociepłowni Szombierki, która doskonale udawała pozostałości po zaginionej cywilizacji – wspomina Mikołaj.
Kolejne lata upłynęły pod znakiem zdobywania doświadczenia w organizowaniu coraz poważniejszych przedsięwzięć – współpracując ze specjalistami z Danii zrealizował dziesiątki dużych gier (czyli takich, w których udział brało od 100 do 140 osób).W tym miejscu wyjaśnijmy "trop duński": kraj ten jest globalną potęgą w dziedzinie larpów, które cieszą się tam fenomenalną wręcz popularnością – telewizja publiczna emituje tworzone w ten sposób seriale, natomiast wśród dzieci w wieku przedszkolnym jest do trzecie najpopularniejsze hobby, zaraz po piłce nożnej i ręcznej.
Śląsk fantastyczny
W roku ubiegłym Mikołaj postanowił pójść na swoje i wraz ze wspólnikiem Szymonem Borutą stworzył w Katowicach spółkę Turbolarp.
W roku ubiegłym Mikołaj postanowił pójść na swoje i wraz ze wspólnikiem Szymonem Borutą stworzył w Katowicach spółkę Turbolarp.
– W naszej karierze sprzedaliśmy 4000 biletów na gry, które organizujemy m. in. na Dolnym Śląsku (zamki Kliczków oraz Czocha) i opolszczyźnie (zamek w Mosznej). Kilka razy gościliśmy na zamku w Książu, który na czas gry przeobrażał się w siedzibę średniowiecznych wampirów, goszcząc ponad 200 uczestników – wylicza Wicher.
Jak zaznacza, choć firma świadczy usługi dla klientów biznesowych (korporacje wykupują gry w ramach nietypowych pomysłów na wyjazdy integracyjne), to zdecydowanie bardziej skupia się na wydarzeniach kierowanych do uczestników indywidualnych.Co istotne – nie tylko dla "larpowych wyjadaczy"; kluczowe jest popularyzowanie tego rodzaju zabawy wśród początkujących, aby przestała być w Polsce rozrywką niszową.
Czy wierzy w to, że pewnego dnia larp stanie się naprawdę modny, a Polacy będą szaleć masowo na punkcie tej rozrywki podobnie, jak w miało to miejsce w przypadku escape roomów?
– Taki scenariusz może być niemożliwy z tego względu, że znaczna część owych pokojów ucieczek jest tworzona niskim nakładem kosztów. W naszej branży nie ma mowy o działaniu "budżetowym" – istotą tej zabawy jest maksymalny realizm, którego po prostu nie da się osiągnąć za parę złotych – objaśnia współwłaściciel spółki, która w tym momencie jest jedną z zaledwie dwóch polskich firm zajmujących się larpem w sposób komercyjnym.
Reszta pasjonatów tej rozrywki działa raczej w formie klubów dla pasjonatów, rozgrywających larpy np. na festiwalach gier oraz fantastyki, a także specjalnych imprezach (m. in. Pyrkon i Hardkon). Zazwyczaj mówimy tutaj jednak o przedsięwzięciach krótszych i realizowanych z mniejszym rozmachem.
Moszna? Moszna!
– W tym momencie jesteśmy w trakcie wielomiesięcznych przygotowań do kolejnej gry na zamku w Mosznej, który w listopadzie br. przeobrazi się w Posiadłość Kruczywron. 130 graczy przeniesie się do roku 1920 i weźmie udział w przyjęciu imieninowym hrabiego Andrzeja – Mikołaj Wicher zaczyna objaśniać szczegóły najnowszej "superprodukcji".
– W tym momencie jesteśmy w trakcie wielomiesięcznych przygotowań do kolejnej gry na zamku w Mosznej, który w listopadzie br. przeobrazi się w Posiadłość Kruczywron. 130 graczy przeniesie się do roku 1920 i weźmie udział w przyjęciu imieninowym hrabiego Andrzeja – Mikołaj Wicher zaczyna objaśniać szczegóły najnowszej "superprodukcji".
Mówimy tutaj nie tylko o poważnym przedsięwzięciu logistycznym, związanym z zakwaterowaniem uczestników i obsługi; chodzi również o perfekcyjne dopracowanie realiów międzywojnia – od strojów, aż po pojazdy z epoki, tudzież odpowiednie rozrywki dodatkowe (np. łucznictwo i koncert fortepianowy).
Do tego dochodzi stworzenie 130 kart postaci, nad którymi już pracuje grupa pisarzy.
– Taką kartę, będącą rysem psychologicznym danej postaci, otrzymuje każdy z graczy. Znajdują się w niej kluczowe wydarzenia z życia bohatera, w którego się wciela, jego przyjaciele i wrogowie itp. Chodzi o to, aby w intrygujący sposób spleść ze sobą losy uczestników zabawy, co pozwala poddać się całkowicie iluzji świata przedstawianego – objaśnia organizator listopadowego wydarzenia.
W malowniczym zamku uczestnicy spędzą cztery dni. Nad tym, aby uwierzyli, iż naprawdę przenieśli się do roku 1920 i w pełni zanurzyli się w świat międzywojennych intryg oraz skandali, będzie czuwać aż 40 aktorów-animatorów, odgrywających role pomocnicze (od ogrodników, poprzez specjalistów ds. spirytualizmu, po sokolników).
Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, dlatego w tym czasie obiekt będzie zamknięty dla zwiedzających, a wszyscy jego pracownicy również otrzymają dawne stroje.
Cena perfekcji
Ustalmy, jak imponująca owa skala przedsięwzięcia przekłada się na ceny biletów?
Ustalmy, jak imponująca owa skala przedsięwzięcia przekłada się na ceny biletów?
– Koszt uczestnictwa w tej grze zaczyna się od 2550 zł, czyli opcji "Gold". Za tę kwotę uczestnik otrzymuje m. in. trzy noclegi na zamku oraz czterodniowy pobyt z pełnym wyżywieniem, z czego właściwa gra potrwa dwa dni – wylicza Mikołaj Wicher.
Chcesz poczuć się jak prawdziwy hrabia? Przewidziano także VIP-owskie bilety "Platinium", kosztujące 6490 zł. Ich posiadacze dostaną do dyspozycji dwuosobowe apartamenty zamkowe oraz pakiet zabiegów SPA.
Jeżeli takie kwoty cię nie przerażają, możesz zasmakować arystokratycznego życia w stylu elit odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej, otrzymując jeszcze pewną wartość dodaną.
– W dzieciństwie każdy z nas wcielał się w role rozmaitych postaci. Gdy człowiek dorasta, zapomina, że ma do dyspozycji tak wspaniałe narzędzie, w którym wykorzystuje się wyobraźnię i kreatywność. Takie gry dają nie tylko możliwość powrotu do czasów wczesnej młodości, pozwalają też spojrzeć na własne życie z dystansu, przewartościować pewne sprawy – Mikołaj Wicher wyjaśnia niuans, sprawiający, że larp nie jest wyłącznie zabawą, lecz bywa również wykorzystywany jako forma psychoterapii.
