Jak mówi Małgorzata Gosiewska – tę propozycję traktuje "z dumą" i przyjmuje ją jako "wielkie zobowiązanie". Najpewniej to ona w środę zostanie oficjalnie kandydatką Prawa i Sprawiedliwości na stanowisko wicemarszałka Sejmu. Miejsce to zwolniło się, gdy obecna wicemarszałek, Beata Mazurek, wywalczyła mandat w Parlamencie Europejskim.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– Tak, jestem kandydatem klubu parlamentarnego PiS [na wicemarszałka Sejmu - przyp. red.], co jest dla mnie wielką dumą, ale też zobowiązaniem. Podchodzę do tego z pokorą. Wiem, że są to dodatkowe obowiązki – potwierdziła w Polskim Radiu 24 posłanka Małgorzata Gosiewska. Jak przyznała, rozstrzygające decyzje co do kształtu prezydium Sejmu mają zapaść w środę.
Beata Mazurek pełniła - przed wyborem do PE - dwie funkcje: wicemarszałka Sejmu oraz rzeczniczki partii. Nową rzeczniczką PiS po wyjeździe Mazurek do Brukseli i Strasburga została posłanka Anita Czerwińska.
Bydło i swołocz
Opozycja już ma prawo się obawiać, jak jej politycy będą traktowani przez nową panią wicemarszałek. Wiadomo bowiem, że Małgorzata Gosiewska czasem nie przebiera w słowach, mówiąc o przeciwnikach rządów PiS.
– To bydło, ta swołocz – tak o przeciwnikach "dobrej zmiany" protestujących przeciw miesięcznicom wypowiedziała się Gosiewska dwa lata temu na antenie Telewizji Republika.
Kariera polityczna Małgorzaty Gosiewskiej zaczęła się od tego, że na początku lat 90. pracowała w biurze poselskim Jarosława Kaczyńskiego. Po raz pierwszy do Sejmu weszła w 2005 r., później m.in. pracowała w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.