Księżna Meghan nie zachwyciła na Wimbledonie. Była amerykańska aktorka nie tylko założyła zakazany element ubioru, ale również nie obejrzała meczu brytyjskiego tenisisty Andy'ego Murray'a. Tabloidy na Wyspach nie mogą jej tego wybaczyć, a jej zachowanie zostało nazwane "PR-ową katastrofą".
Zakazane dżinsy
Na Meghan Markle wylał się także hejt po tym, jak wraz z koleżankami pojawiła się na meczu swojej przyjaciółki Sereny Williams na słynnym turnieju tenisowym Wimbledon. Księżna została skrytykowana nie tylko za to, że nie pozwalała na robienie sobie zdjęć, ale również za swój strój. Księżna pojawiła się bowiem na meczu Amerykanki w białej marynarce, czarnym topie, dżinsach i plażowym kapeluszu na głowie.
To właśnie spodnie narobiły najwięcej szumu – zgodnie z dress codem obowiązującym na Wimbledonie na mecze nie należy przychodzić w dżinsach. Meghan prawie nie wpuszczono przez to do specjalnego sektora dla członków rodziny królewskiej. "Chciała przyjść incognito, ale były problemy. Nie mogli wpuścić jej do royal box, bo miała na sobie dżinsy, ale to nie miało dla niej znaczenia – chciała obejrzeć Serenę" – mówił jeden z członków fanowskiego klubu tenisowego All England Club w rozmowie z dziennikiem "Daily Express".
"Katastrofa"
Księżna podpadła jeszcze czymś innym – zignorowała mecze rozgrywane przez Brytyjczyków, w tym Andy'ego Murraya. To dla miłośników brytyjskich tradycji jest niewybaczalne. "Andy Murray był potem na korcie i to było wielkie faux pas, żeby nie oglądać Brytyjczyka, kiedy reprezentuje się brytyjską rodzinę królewską" – mówił jeden z organizatorów Wimbledonu.
Media na Wyspach nie zostawiły na Meghan suchej nitki. "To był koszmar. Ona była koszmarem" – powiedział dziennikarzom inny organizator turnieju. Z kolei komentator "Daily Express" stwierdził, że wizyta Meghan na Wimbledonie była "PR-ową katastrofą" i może źle odbić się na monarchii.