
Po godzinie oglądania filmów z kanału "Stop Cham" na YouTube – strach w ogóle siadać za kółkiem czy przechodzić przez pasy. Każdy kierowca i każdy pieszy niemal każdego dnia widzi na drogach coś niepokojącego. Trudno jednak uwierzyć, że niebezpiecznych sytuacji i zwykłego chamstwa jest aż tyle! I że aż tylu idiotów mijamy każdego dnia...
Nie ma dnia bez wrzutki na Facebooka z nagraniem, od którego można dostać gęsiej skórki. Filmy zamieszczone na YouTube mają miliony wyświetleń. Do tego profile na Twitterze i Instagramie. Team "Stop Cham" działa od 2016 r. i swoją obecność w sieci zaznacza coraz mocniej, robiąc naprawdę dobrą robotę.
Nagranie z trasy S8 w okolicach Wielunia faktycznie mogło zmrozić krew w żyłach. Film został zarejestrowany kamerą z samochodu rodziny wracającej z dzieckiem z urlopu w Chorwacji.
Na początku auto jedzie lewym pasem, wyprzedzając tiry. Po chwili zjeżdża na prawy pas i na ekranie ukazuje się czarne porsche z brytyjskich tablicach. Zamiast po wyprzedzeniu pojechać dalej, porsche zajeżdża drogę, przyhamowuje i w końcu się zatrzymuje.
Liczyć zaś można na internautów. Gdy film trafił do sieci na kanale "Stop Cham", choć numer rejestracyjny i wizerunek sprawcy został zapikselowany, do administratorów błyskawicznie zgłosiły się osoby gotowe pomóc w ustaleniu, kim jest napastnik.
Siła internetu. Dostajemy anonimy co do Pana w Porsche. Nie możemy ich zweryfikować, ale wydają się wiarygodne...
Pan z Porsche to David N. zamieszkały w Glasgow, nr rejestracyjny Rj61f*** (pełna tylko dla Policji - nie indywidualny z nagrania).
Właściciel auta - osoba, która wysiadła i była pasażerem, podobno ma zakaz prowadzenia pojazdów w UK.
Niedługo potem policja pochwaliła się "namierzeniem" sprawcy, choć to nie do końca tak. Kierowca porsche zorientował się, że dzięki nagraniu na kanale "Stop Cham" wiadomo o nim właściwie wszystko i sam się zgłosił na komendę. Przedstawił przy tym niezbyt wiarygodną dla policji wersję, że na nagraniu nie widać tego, co stało się wcześniej – że rzekomo to samochód rodziny wracającej z wakacji w Chorwacji wykonał niebezpieczny manewr i stąd to zdenerwowanie osób w porsche.
Czy to sprawiedliwe, czy nie – to temat na zupełnie inną dyskusję. Istotne jest to, że takich przypadków namierzenia sprawcy dzięki zamieszeniu filmu w sieci jest o wiele więcej. I to pomimo tego, że na nagraniach ze względów prawnych zasłaniane są twarze oraz numery tablic rejestracyjnych.
Setki filmów i zdjęć
Na "Stop Cham" raz po raz ukazują się ok. 10-minutowe kompilacje nagrań dowodzących, że ruch drogowy w Polsce to jak walka o życie w dżungli. Wszyscy są przeciwko wszystkim – kierowcy, piesi i - to odrębny rozdział - taksówkarze oraz kierowcy tirów.
Pocieszenie można znaleźć najwyżej w tym, że... u nas wcale nie jest najgorzej. Pierwszy "Stop Cham" powstał w Rosji – w 2012 r. I tam jest to nie tylko kanał dokumentujący niebezpieczne zdarzenia na drodze. Rosyjska wersja to cała społeczność, która czynnie walczy o bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
