Nienawistne nalepki Gazety Polskiej wywołały prawdziwe zamieszanie w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość przekonywało, że nie ma z nimi nic wspólnego. Teraz już wiadomo, że niektórzy działacze partii są z nich wręcz dumni.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Piotr Wrona, radny PiS z Częstochowy, nakleił nalepkę "Strefa wolna od LGBT" na swoim aucie, czym pochwalił się na Twitterze. "Tymczasem na moim samochodzie" – napisał.
Politycy PiS mieli zapewniać, że nie mają z nalepkami GP nic wspólnego. Dziennikarz Wojciech Szacki przekonywał, że wpadł mu w ręce "przekaz dnia" dla posłów PiS w tej sprawie o następującej treści.
"To nie jest nasza akcja, proszę pytać jej organizatora, o co mu chodzi i czemu wybrał taką formę. Mamy tu do czynienia z jednym z tytułów prasowych, który rozdaje takie dodatki jakie chce" – napisał Szacki na Twitterze.
Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS, także przekonywał, że partia nie ma nic wspólnego z naklejkami. – Ja bym takiej naklejki nie nakleił, ale mamy tu do czynienia z jednym z tytułów prasowych. Zupełnie ma prawo do takich dodatków, jakich chce. Niektórzy dają komplet noży, niektórzy naklejki – mówił w TVP.
Empik i BP Polska odpowiadają
Na zapowiedź pisma Tomasza Sakiewicza zareagowały takie firmy jak Empik czy BP Polska. Znana sieć stacji benzynowych (ma ich w Polsce 550) ostrzegła, że jeśli do pisma istotnie zostaną dołączone wspomniane nalepki, wycofa gazetę ze sprzedaży ze stacji. Powód? Nie popiera niechęci wobec jakiejkolwiek grupy ludzi i szanuje każdego człowieka.