Ostatnie wydarzenia w Polsce skupione wokół społeczności LGBT nie nastrajają optymistycznie. Zdaniem Janusza Korwin-Mikkego, to wszystko wina "propagandy", która "chce rozwalić patriarchalne społeczeństwo". Polityk zapowiada również pogromy homoseksualistów w Polsce.
Zdaniem Janusza Korwina-Mikkego to jednak wcale nie koniec. Według prawicowego polityka, można spodziewać się... pogromów. – Będą pogromy homoseksualistów. I ci, tfu, geje, wyjadą sobie do Paryża, Berlina czy Londynu, a wszystko skupi się na biednych, niewinnych homosiach tu w Polsce – mówił w "Rzeczpospolitej".
W ocenie Korwina-Mikkego, geje to to bowiem nie homoseksualiści, których ma nawet wśród znajomych. – Różnica między, tfu, gejem a homoseksualistą jest taka sama jak między działaczem związkowym a robotnikiem. Homoseksualiści boją się gejów, bo wiedzą – ostrzegałem 10 lat temu – że jak będzie ta propaganda homo, to wystąpią pogromy. Już było w Białymstoku, ale to jest przedsmak tego, co nastąpi – ciągnął polityk.
"Homo propaganda"
Jak dodał Korwin-Mikke, to wszystko wina "homo propagandy", która "chce zniszczyć podstawy społeczeństwa". – Dlaczego nie ma problemu z onanistami? Przecież onanistów jest więcej niż homosiów, czy tam, tfu, gejów. Ale ponieważ onaniści nie robią marszów na ulicach, nie domagają się uznania związku z własną ręką za małżeństwo, to nie ma z nimi żadnego problemu – stwierdził Korwin-Mikke.
[/embed]Polityk nazwał również uczestników "marszów równości" "bandą chamów, opłacanych zresztą z zachodu, którzy robią demonstracje po to, żeby rozwalić tzw. patriarchalne społeczeństwo".
Korwin-Mikke stwierdził również, że jego zdaniem w Polsce nie ma wcale dyskryminacji osób LGBT. – PiS ma w tej chwili prezydenta, Senat, Sejm. Gdyby chciał, to tego LGBT nie byłoby po dwóch dniach – stwierdził i zaznaczył, że PiS nie zakazał przecież organizacji marszów równości.