Według ustaleń "Rzeczpospolitej" Dawid Kostecki przebywał w tym samym areszcie, co mężczyzna, w którego sprawie bokser miał być świadkiem prokuratury. Dziennik zastanawia się nad tym, czy sąd nie popełnił przypadkiem błędu.
Przypomnijmy, w miniony piątek w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka samobójstwo popełnił Dawid "Cygan" Kostecki. 38-latek powiesił się w celi. Zaalarmowani funkcjonariusze Służby Więziennej reanimowali mężczyznę do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego. Niestety, nie udało się uratować skazanego.
Trzecia tajemnicza śmierć
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", pięściarz jest już trzecią osobą zamieszaną w tzw. aferę podkarpacką, która zginęła w ostatnim czasie.
"Praski sąd z pełną świadomością umieścił Dawida Kosteckiego w areszcie na Białołęce, wiedząc, że przebywa tam również mężczyzna oskarżony o rozbój, w którego procesie bokser miał być świadkiem" - czytamy w gazecie. Sąd rejonowy posiadał pełną wiedzę o tym, że w areszcie przebywa także Tomasz G.
Dziennik zastanawia się na tym, czy pobyt obu mężczyzn w jednym areszcie miał związek z samobójstwem boksera. W końcu w Warszawie był jeszcze areszt na Służewcu.
Powiesił się na leżąco
Kostecki powiesił się w pozycji leżącej, co wzbudziło wiele wątpliwości. Rozmawialiśmy na ten temat z kryminologiem, prof. Brunonem Hołystem. – Oczywiście, że da się powiesić na leżąco. Nie jest to z punktu widzenia kryminalistyki sądowej nic nadzwyczajnego – stwierdził prof. Hołyst.
Ekspert podkreślił, że istotne są motywy, jakimi kieruje się samobójca. – To może być na przykład złe traktowanie skazanego przez funkcjonariuszy czy też przez współwięźniów. Czasami ich presja jest tak silna, że osadzony nie widzi innego wyjścia, jak targnięcie się na życie – wyjaśnił profesor.