Rodzina Jerzego Staraka należy do jednej z najbogatszych w Polsce, a więc i posiadłość na Mazurach może zrobić wrażenie. Położone nad jeziorem Kisajno gospodarstwo ma nie tylko ogromną powierzchnię około 200 hektarów, ale też niepowtarzalny klimat i zabudowę.
Jezioro Kisajno leży na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich na północ od Giżycka. Znają je wszyscy żeglujący po Mazurach, tędy prowadzi szlak na jeziora Dobskie czy Dargin, czy wreszcie trzeba przepłynąć przez Kisajno w drodze na Mamry. Jezioro nie dość, że duże, to jeszcze jest bardzo malownicze.
Na jego lewym brzegu na pasie między jeziorem Dobskim i Kisajnem leży miejscowość Fuleda. Na zachód od wsi rozciągają się pola lasy i łąki należące do rodziny Staraków. Gospodarstwo położone wzdłuż linii brzegowej Kisajna ma około 200 hektarów. Niewiele osób miało przyjemność zobaczyć je na własne oczy, cały teren jest zamknięty i dobrze chroniony.
Wiadomo jednak, że przy brzegu znajduje się mały prywatny port, w którym cumują różne jednostki pływające, w tym motorówka, z której w niedzielę wypadł do Kisajna Piotr Woźniak-Starak. Powyżej znajdują się zabudowania. Ale nie byle jakie... Większość budynków stojących na posiadłości stylizowana jest na kozacką osadę. Jerzy Hoffman spokojnie i bez większych zmian mógłby tu nakręcić sceny do filmu "Ogniem i mieczem".
Na terenie posiadłości jest też kort tenisowy, boisko, stajnia z padokiem, garaż na quady ochroniarzy i domki gościnne. Posiadłość jest niczym twierdza. Z zewnątrz strzeże jej niepozorny płot, ale na pasie "ziemi niczyjej" umieszczono czujniki ruchu i kamery. Nikt niepostrzeżenie nie przedostanie się na teren posiadłości, którą Jerzy Starak kupił 10 lat temu.
Piotr Woźniak-Starak i jego żona Agnieszka lubili wodę. Na Instagramie jest wiele zdjęć, jak płyną motorówką po jeziorach, bynajmniej nie ograniczając się wyłącznie do Kisajna, pływali też po jeziorze Mikołajskim. Ale właśnie na Kisajnie mieli swoją bazę i to tu właśnie policja znalazła dryfującą motorówkę, z której wypadł znany producent filmowy.
Policja poszukuje go od niedzielnego poranka. Wieczorem około godziny 21 poszukiwania zostały wstrzymane tylko po to, by wznowić je w poniedziałek rano. Zadanie nie jest łatwe, w rejonie poszukiwań jezioro ma od 3 do 15 metrów głębokości, a jeśli policja zdecyduje się zwiększyć rejon poszukiwań, to w niektórych miejscach głębokość wody dochodzi nawet do 20 metrów.
W poszukiwaniach biorą udział ratownicy MOPR, którzy patrolują jezioro na łodziach, a wzdłuż linii brzegowej piesze patrole sprawdzają teren metr po metrze. Ratownicy mają też specjalny śmigłowiec wyposażony w sonar.