Konfederacja i "Najwyższy Czas" suchej nitki nie zostawiają na obietnicach ogłoszonych w Lublinie przez Jarosława Kaczyńskiego. Nie przebierają w słowach. "Wcześniej gnębiła Polaków PO, która podwyższa 21 podatków i opłat, teraz kieszenie obywateli grabi PiS, ale oni są cwańszymi oszustami" – grzmi na Facebooku Konfederacja.
Konfederacja środowisk narodowych, konserwatywnych i chrześcijańskich przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mocno uderzała w PiS. Mówili, że czują się zdradzeni przez partię Jarosława Kaczyńskiego.
Teraz, gdy Kaczyński ogłosił nowe obietnice, padają jeszcze ostrzejsze słowa. I ostrzeżenia, do czego te obietnice mogą doprowadzić.
"Najpierw zabierają Wam pieniądze kolejnymi podatkami, a potem oddają niewielką część tego co zabrali w programach socjalnych. W ten sposób podwyższyli już 31 podatków i opłat! I tak kupują głosy Polaków za ich własne pieniądze, zarazem zadłużając państwo i przyszłe pokolenie obywateli" – pisze Konfederacja na Facebooku. Sama proponuje 1000+ dla każdego.
Sławomir Mentzen z Konfederacji, kandydat ugrupowania do Sejmu, grzmi zaś na swoim profilu, że "to jest potężna interwencja w gospodarkę a nawet w całe społeczeństwo", że "rząd robi wszystko, by Polakom po prostu przestało się chcieć lepiej pracować".
"My w tym momencie nie naśladujemy drogi do bogactwa państw wysoko rozwiniętych. My nawet nie naśladujemy polityki państw dobrobytu zaprowadzonej po osiągnięciu dobrobytu. My ich przebijamy! I to ZANIM osiągnęliśmy dobrobyt. Co musi skończyć się tym, że do żadnego dobrobytu nigdy nie dojdziemy" – pisze.
Jego słowa niosą się w środowisku Konfederacji. Witold Tumanowicz z Ruchu Narodowego pisze: "Warto poczytać o konsekwencjach polityki przebijania się na obietnice. Będzie srogi kac po tej balandze".
Obietnice PiS wziął pod lupę "Najwyższy Czas" związany z Januszem Korwin-Mikkem. Tytuły grzmią: "Kaczyński sprowadza na Polskę nieszczęście! Dlaczego realizacja obietnic PiS musi się skończyć katastrofą?", "Brudna prawda o rządach PiS!".
A redaktor naczelny tygodnika ostrzega na Twitterze, że "nowy program PiS to ewidentnie Wenezuela+". "Czy oni chcą wyrzucić na bruk wszystkich drobnych przedsiębiorców?" – pytał Tomasz Sommer.
– Na koniec 2020, czyli za kilkanaście miesięcy minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł – obiecał Jarosław Kaczyński, ale po chwili... jeszcze podbił stawkę. – Do 2023 r. pensja minimalna wyniesie 4 tys. zł – ogłosił. Dalej polityk zapewnił, że w 2021 r. emeryci będą mogli liczyć na kolejną "trzynastkę", a rolnicy otrzymają "pełne dopłaty do hektara na europejskim poziomie".