Jarosław Kaczyński promował w radiowej Jedynce najnowsze obietnice wyborcze PiS, w tym tę najgłośniejszą zakładającą drastyczny wzrost płacy minimalnej. Kaczyński wskazał, kto uspokoił go ws. wpływu tych zobowiązań na gospodarkę. Prezes odniósł się także do bulwersujących przedsiębiorców w Polsce planów podwyższenia składek ZUS.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Małe firmy nie będą bankrutować, jeżeli nauczą się funkcjonować w tej nowej rzeczywistości. Będzie rósł popyt, więc będzie możliwość utrzymania się na rynku – wyjaśniał prezes w "Sygnałach Dnia" nowe pomysły PiS, w tym wzrost płacy minimalnej. Gdyby planowane zmiany składek ZUS weszły w życie, okazałoby się, że mali i duzi przedsiębiorcy stracą znaczącą część swoich dochodów.
Prezes mówił dużo o wzroście płacy minimalnej. Gdyby streścić myśli Kaczyńskiego jednym zdaniem, wyszłoby, że biznesowe elity pasą się na krwawicy najbiedniejszych Polaków i na to zgody dłużej być nie może. – Są tacy w Polsce i poza Polską, którzy są zainteresowani niskimi płacami. Ale nie jest nimi zainteresowana polska gospodarka – tłumaczył.
– Działamy w interesie ogromnej większości, a przeciw tym, którzy z tych niskich płac żyli – dodał. Zarzuty, że po uzależnieniu składek ZUS od dochodu wysokość opłacanych danin wzrośnie, nazwał natomiast "oszustwem".
Prezes wyjaśniał, że PiS buduje "polską wersję dobrobytu". Według przywódcy prawicy co prawda nie ma szans na doścignięcie Zachodu w kilka lat, ale perspektywa jest widoczna. – To, co robimy, jest w interesie milionów pracowników, jest w interesie przedsiębiorców, wszystkich dobrych przedsiębiorców i takich, którzy patrzą w przyszłość, i w interesie polskiej gospodarki – tłumaczył.
Prezes wyjawił jeszcze, że to Adam Glapiński był jego ekspertem, który uspokoił go, że tak wysoki wzrost płacy minimalnej nie wpłynie źle na gospodarkę. – Rozmawiałem z prezesem Narodowego Banku Polskiego i on mi przedstawił pierwsze szacunki, czy to wpłynie źle na gospodarkę. Nic z tych rzeczy – uspokoił.
Przypomnijmy, że Kaczyński nowymi obietnicami wyborczymi sypnął na konwencji wyborczej PiS w Lublinie. Poza drugą "trzynastką" dla emerytów i reformami sądownictwa najgłośniejszym hasłem był deklarowany dalszy wzrost płacy minimalnej.
Od stycznia ma ona wynosić 2600 brutto. – Na koniec 2020, czyli za kilkanaście miesięcy, minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł – obiecał Jarosław Kaczyński, by po chwili jeszcze podbić stawkę. – Do 2023 r. pensja minimalna wyniesie 4 tys. zł – ogłosił.