
Krytykowała PiS, atakowała rząd i w Polsce, i na Węgrzech. Komentowała nawet marsz równości w Białymstoku. Czeszka, która ma zastąpić Fransa Timmermansa, musi być świetnie obeznana z sytuacją w Polsce. To przez nią PiS może zatęsknić jeszcze za swoim dotychczasowym wrogiem. Ale nie tylko z powodu praworządności. Kwestie dotyczące LGBT, kobiet, mniejszości są dla niej bardzo ważne. – Ona nie będzie bawić się w sentymenty – mówi nam jedna z europosłanek.
Věra Jourová z Czech, rocznik 1964, przeszła długą drogę zanim trafiła do Komisji Europejskiej. Zajmowała się wychowywaniem dzieci, dopiero później ukończyła studia. Pracowała w ośrodku kultury, była urzędniczką, potem radną w miejscowości Třebíča, skąd pochodzi, wreszcie w resorcie Rozwoju Regionalnego została wiceministrem.
– Zdecydowana, bezkompromisowa, dla której przestrzeganie praw, zasad, konstytucji jest podstawą. Myślę, że PiS zatęskni za Timmermansem, który z uwagi na swoje rodzinne doświadczenia i swojej żony był bardzo związany z Polską i zachowywał się bardzo delikatnie. Zgadzam się z tymi, którzy mówią, że przy Jourovej Timmermans był bardo sympatyczny i delikatny – mówi naTemat europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska.
W grudniu 2017 roku Czeszka pisała: "Drodzy polscy przyjaciele, czas zaakceptować zaproszenie UE do dialogu. Nikt nie kwestionuje potrzeby reform, ale biorąc pod uwagę, że dzielimy tę samą przeszłość, pozwólcie, że przypomnę, że politycy, którzy mają zbyt wiele kontroli nad sędziami, nigdy nie są dobrym pomysłem".
– Wypowiadała się o tym, co się w Polsce dzieje. Sygnalizowała, że pod rządami PiS dochodzi do naruszeń demokracji. Ale również bardzo ważne są dla niej mniejszości, gender. Absolutnie pani Jourová jest za wszelkimi wolnościami i szacunkiem dla drugiego człowieka, dla jego wyznania, orientacji i poglądów. Nie chciałaby też, by to, co dzieje się w Polsce, przeniosło się do Czech – zaznacza Elżbieta Łukacijewska.
Unijna komisarz mocno broni też kobiet i tu również może jej być z PiS nie po drodze. Nie raz ostro i zdecydowanie dawała temu wyraz. Pisała, że więcej kobiet w polityce i na kluczowych stanowiskach byłoby lepsze dla społeczeństwa. Mówiła o seksizmie w internecie i atakach na kobiety, podżeganych przez prawicowych polityków i o tym, że ich prawa są zagrożone.
Jeśli zastąpi Timmermansa, zobaczymy, jak będą się układać jej relacje z polskim rządem. Ale nowy europoseł Patryk Jaki już zdążył zapytać panią komisarz o kwestie praworządności w Polsce. Zadał jej pytanie podczas posiedzenia komisji ds. sprawiedliwości. Chciał szczegółowych wyjaśnień. A potem na FB zamieścił nagranie z adnotacją: "Komisarz ds. sprawiedliwości Věra Jourová tak 'odpowiada' na konkretne pytanie dot. podwójnych standardów stosowanych przez instytucje UE wobec Polski...". Jego post zebrał 1,6 tys. komentarzy.
"Patrzyłam na to z dwóch punktów widzenia. Po prostu nie można ocenić praworządności w państwach członkowskich, tak jak robimy to w sprawach budżetowych. Tak jak oceniamy np. zadłużenie publiczne. Trudno jest wyjaśnić obywatelom, którzy nie są prawnikami, którzy nie studiowali prawa konstytucyjnego, dlaczego tak się dzieje, że po tym, jak ktoś wygrywa wybory nie powinien przejmować wszystkiego. To jest podstawowo zasada demokratyczna". Czytaj więcej
I jeszcze ciekawostka. Gdy przewodnicząca KE Ursula von der Leyen przedstawiła skład KE, portal TVP Info podsumował, że to dobre i złe wiadomości dla Polski. Przedstawił ciekawe wnioski.
