Krytykowała PiS, atakowała rząd i w Polsce, i na Węgrzech. Komentowała nawet marsz równości w Białymstoku. Czeszka, która ma zastąpić Fransa Timmermansa, musi być świetnie obeznana z sytuacją w Polsce. To przez nią PiS może zatęsknić jeszcze za swoim dotychczasowym wrogiem. Ale nie tylko z powodu praworządności. Kwestie dotyczące LGBT, kobiet, mniejszości są dla niej bardzo ważne. – Ona nie będzie bawić się w sentymenty – mówi nam jedna z europosłanek.
To ona, jak wszystko na to wskazuje, zajmie się m.in. praworządnością w Polsce i na Węgrzech. W nowej Komisji Europejskiej Věra Jourová ma być wiceprzewodniczącą i zajmować się "wartościami i przejrzystością", czyli na stanowisku ma zastąpić Fransa Timmermansa, który przez ostatnie lata był zmorą rządów PiS.
"Ta kobieta spędza Kaczyńskiemu sen z powiek", "To nie musi być dobra wiadomość dla PiS" – zareagowały od razu polskie media. W naTemat pisaliśmy: "PiS jeszcze zatęskni za Timmermansem".
Dlatego została prawnikiem
Věra Jourová z Czech, rocznik 1964, przeszła długą drogę zanim trafiła do Komisji Europejskiej. Zajmowała się wychowywaniem dzieci, dopiero później ukończyła studia. Pracowała w ośrodku kultury, była urzędniczką, potem radną w miejscowości Třebíča, skąd pochodzi, wreszcie w resorcie Rozwoju Regionalnego została wiceministrem.
Ma za sobą nawet 33-dniowy pobyt w areszcie tymczasowym, gdy zarzucano jej przyjęcie łapówki od burmistrza Budiszova za załatwienie unijnej dotacji na remont zamku. Jednak nie tylko została oczyszczona z zarzutów, ale wywalczyła też odszkodowanie. Ten epizod, jak powiedziała w jednym z wywiadów, był jednym z najtrudniejszych w jej życiu, ale pchnął ją na studia prawnicze. Została prawnikiem. Jako osoba bardzo wyczulona na niesprawiedliwość, wolność jednostki i ogólne poszanowanie zasad prawa.
"Niesłusznie i niezgodnie z prawem mnie oskarżono i trzymano w areszcie. Zdecydowałam się walczyć. Nauczyłam się nie poddawać. Kiedy masz za sobą takie doświadczenie, zaczynasz rozumieć, co to znaczy mieć do czynienia z jawną niesprawiedliwością" – mówiła.
W międzyczasie założyła własną firmą. Przez kilka lat była międzynarodowym doradcą ds. funduszy europejskich. W KE jest od 2014 roku. Aż do teraz była komisarzem ds. sprawiedliwości, spraw konsumenckich i równości płci w Komisji Europejskiej. Na tym stanowisku nie raz mówiła o Polsce. I z tego powodu mocno dała się w Polsce zauważyć.
"Na pewno o niej usłyszycie"
– Zdecydowana, bezkompromisowa, dla której przestrzeganie praw, zasad, konstytucji jest podstawą. Myślę, że PiS zatęskni za Timmermansem, który z uwagi na swoje rodzinne doświadczenia i swojej żony był bardzo związany z Polską i zachowywał się bardzo delikatnie. Zgadzam się z tymi, którzy mówią, że przy Jourovej Timmermans był bardo sympatyczny i delikatny – mówi naTemat europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska.
Podkreśla, że Jourová na pewno nie będzie się bawić w żadne sentymenty. – Ideą powstania UE były nie pieniądze, ale przestrzeganie podstawowych zasad, demokracja, wolność, szacunek dla drugiego człowieka. Ona już w pierwszych wystąpieniach zapowiedziała, że wypłaty środków unijnych będą powiązane z przestrzeganiem praworządności i myślę, że to nie są słowa rzucone na wiatr.
Jourová krytykowała rządy PiS i nazywała je "reżimem". Od 2017 roku widać jej wpisy o Polsce na Twitterze. "Zapamiętajcie to nazwisko: Věra Jourová. Na pewno o niej w najbliższym czasie usłyszycie wiele razy. Unijna komisarz sprawiedliwości z Czech zapowiada, że nie podaruje władzom w Warszawie tego, co robią z wymiarem sprawiedliwości" – pisał wtedy w naTemat Tomasz Ławnicki.
"Niezawiśli sędziowie nie mogą zależeć od polityka"
W grudniu 2017 roku Czeszka pisała: "Drodzy polscy przyjaciele, czas zaakceptować zaproszenie UE do dialogu. Nikt nie kwestionuje potrzeby reform, ale biorąc pod uwagę, że dzielimy tę samą przeszłość, pozwólcie, że przypomnę, że politycy, którzy mają zbyt wiele kontroli nad sędziami, nigdy nie są dobrym pomysłem".
"Dziękujemy pani komisarz" – zareagował pod jej wpisem europoseł Michał Boni. "Takie głosy są dla nas ważne" – pisali inni. Choć i komentarzy w takim duchu nie brakowało: "Skoro tak mówisz droga Vero, to po raz ostatni byłem w tym roku w Czechach".
Gdy w 2017 roku w Polsce trwały opozycyjne protesty przeciw zmianom w sądownictwie forsowanym przez PiS, w polskich mediach szeroko niosły się jej słowa: "Pieniądze podatników z UE nie mogą pójść gdzieś, gdzie będzie tworzony dyktatorski reżim. Niezawiśli sędziowie nie mogą zależeć od polityka, który będzie decydował, który z nich ma być zwolniony".
"Jesteśmy świadkami systemowego zagrożenia dla rządów prawa w Polsce. Podział na władzę sądowniczą i wykonawczą jest w Polsce zagrożony" – to również jej słowa z Twittera.
"To obrzydliwe, co się dzieje"
– Wypowiadała się o tym, co się w Polsce dzieje. Sygnalizowała, że pod rządami PiS dochodzi do naruszeń demokracji. Ale również bardzo ważne są dla niej mniejszości, gender. Absolutnie pani Jourová jest za wszelkimi wolnościami i szacunkiem dla drugiego człowieka, dla jego wyznania, orientacji i poglądów. Nie chciałaby też, by to, co dzieje się w Polsce, przeniosło się do Czech – zaznacza Elżbieta Łukacijewska.
W tej kwestii tych wartości czeska komisarz również wypowiadała się bardzo ostro. "Każdy, kto wybiera życie w Europie, musi akceptować podstawowe wartości. To oznacza praworządność, równość między kobietami i mężczyznami a także brak dyskryminacji wobec mniejszości religijnych i innych. Kto nie zamierza szanować nie tylko prawa, ale też naszego demokratycznego stylu życia, nie powinien żyć w Europie" – mówiła w wywiadzie dla "Der Spiegel", gdy dziennikarz pytał ją o rządy prawicowych populistów m.in. w Polsce i na Węgrzech.
Dlatego wszyscy, którzy ją znają, nie zdziwili się, że zareagowała na to, co działo się w Białymstoku przy okazji marszu równości. Według relacji europosłanki Wiosny Sylwii Spurek, Czeszka miała powiedzieć: "Rasizm, dyskryminacja, ksenofobia i przemoc wzrastają w Europie. To obrzydliwe, co się dzieje".
Věra Jourová sama wzięła udział w paradzie równości w Amsterdamie w 2016 roku. To była parada, na której jedna z organizatorek mówiła o Polsce: "Jeszcze są w niektórych krajach - między innymi na Litwie, w Polsce i na Węgrzech - przepisy prawne dyskryminujące homoseksualistów".
Czeska komisarz obiecywała zaś wsparcie dla środowiska LGBT. "Nikt w Europie nie powinien się bać o swoje życie tyko dlatego, że jest inny" - tak wsparła na Twitterze #JestemLGBT.
Głośno o kobietach
Unijna komisarz mocno broni też kobiet i tu również może jej być z PiS nie po drodze. Nie raz ostro i zdecydowanie dawała temu wyraz. Pisała, że więcej kobiet w polityce i na kluczowych stanowiskach byłoby lepsze dla społeczeństwa. Mówiła o seksizmie w internecie i atakach na kobiety, podżeganych przez prawicowych polityków i o tym, że ich prawa są zagrożone.
– W niektórych krajach obserwujemy cofnięcie się do starych, konserwatywnych wartości, według których rola kobiety ograniczona jest do kuchni i sypialni – to jej słowa z kwietnia tego roku.
Były wiceminister dopytuje
Jeśli zastąpi Timmermansa, zobaczymy, jak będą się układać jej relacje z polskim rządem. Ale nowy europoseł Patryk Jaki już zdążył zapytać panią komisarz o kwestie praworządności w Polsce. Zadał jej pytanie podczas posiedzenia komisji ds. sprawiedliwości. Chciał szczegółowych wyjaśnień. A potem na FB zamieścił nagranie z adnotacją: "Komisarz ds. sprawiedliwości Věra Jourová tak 'odpowiada' na konkretne pytanie dot. podwójnych standardów stosowanych przez instytucje UE wobec Polski...". Jego post zebrał 1,6 tys. komentarzy.
Zaś jeden z prawicowych portali podsumował, że Jaki drąży temat, dopytuje o podwójne standardy stosowane przez instytucje UE wobec Polski, a Věra Jourová kluczy. Ona sama tak odpowiedziała:
"Analizując nominacje komisarzy, można odnieść wrażenie, że Von der Leyen zrobiła ukłon w stronę Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej, oddając kwestie praworządności komisarz z naszego regionu" – czytamy. Jakby ktoś zaklinał tu rzeczywistość, że nie jest tak źle. Dalej napisano, że rozmówcy dziennikarki Beaty Płomeckiej, twierdzą, że co prawda Věra Jourová "w tej kadencji Komisji krytykowała reformę sądownictwa w Polsce, ale zachowywała umiar i nie była tak emocjonalna jak Frans Timmermans".
To się jeszcze okaże. – Pani przewodnicząca KE Ursula von der Leyen też jest bardzo miła i sympatyczna, ale ona również zapowiedziała, że kwestia praworządności jest bardzo ważna. W całej UE o to chodzi. To są prawa człowieka, demokracja, trójpodział władzy – podkreśla europosłanka Łukacijewska.
"Patrzyłam na to z dwóch punktów widzenia. Po prostu nie można ocenić praworządności w państwach członkowskich, tak jak robimy to w sprawach budżetowych. Tak jak oceniamy np. zadłużenie publiczne. Trudno jest wyjaśnić obywatelom, którzy nie są prawnikami, którzy nie studiowali prawa konstytucyjnego, dlaczego tak się dzieje, że po tym, jak ktoś wygrywa wybory nie powinien przejmować wszystkiego. To jest podstawowo zasada demokratyczna". Czytaj więcej