Czy PiS, który ma mniejszość w Senacie, zdoła zdobyć większość przeciągając na swoją stronę nowo wybranych senatorów opozycji? – W grę wchodzić mogą chyba tylko jakieś haki. PiS nie cofnie się przed niczym – mówi naTemat Wadim Tyszkiewicz, długoletni prezydent Nowej Soli, który właśnie został zdobył mandat w izbie wyższej.
Anna Dryjańska: Świętuje pan zdobycie mandatu senatora?
Wadim Tyszkiewicz: Bardzo się cieszę. Jest to jednak radość zwycięstwa doprawiona goryczą porażki. Chodzi mi o wynik opozycji w wyborach do Sejmu. Polacy wybrali PiS – znowu dali się nabrać na fałszywego proroka i uwierzyli w to, że rząd ma swoje pieniądze i rozdaje.
Senat przypadł jednak dotychczasowej opozycji.
I to jest dla mnie duży powód do zadowolenia. To światełko w tunelu. Będzie większa możliwość oparcia się niszczeniu państwa.
Ale ta przewaga to tylko 2 głosy. Ma pan jakiś pomysł na to, by uniemożliwić PiS przeciągnięcie na swoją stronę polityków innych formacji? Gdyby to się udało, układ sił w Senacie by się odwrócił.
To nie jest pytanie do mnie, bo nie jestem liderem opozycji.
Jest pan jednak nowym senatorem z jej ramienia.
Mam nadzieję, że senatorowie nie sprzedadzą się jak Kałuża za pieniądze i stanowisko. Mandat senatora zobowiązuje.
Sama nadzieja to trochę mało.
Będę robił wszystko co w mojej mocy, by tłumaczyć wszystkim – w tym senatorom – że cała władza w rękach jednej partii oznaczałaby scenariusz węgierski albo turecki. Choć Budapeszt się zaczyna budzić. Liczę na to, że nowi senatorowie reprezentują sobą wartości i mają honor. Poza tym senatorowie mają lepsze umocowanie niż taki radny Kałuża.
Podobno każdy ma swoją cenę.
Ja bym się nie sprzedał nawet za kopalnię złota ani dwie srebrne wieże. Honor jest dla mnie ważniejszy od stanowiska. Zresztą…
Tak?
Czym mogliby przekupić takiego senatora? Stanowiskiem ministra w rządzie, który będzie się sypał? PiS będzie miał teraz potwornie trudną sytuację, zwłaszcza minister finansów. Oczekiwania są ogromne, obietnic złożonych mnóstwo, a pieniądze się niedługo skończą. W grę wchodzić mogą chyba tylko jakieś haki. PiS nie cofnie się przed niczym.
Dlaczego?
Bo choćby poziom łamania prawa wyborczego w tej kampanii był niewyobrażalny.
O czym pan mówi?
Jak to możliwe, że kandydaci PiS, którzy mieli taki sam limit wydatków jak ja, albo nawet niższy, mieli po 5 lub 10 razy więcej billboardów, banerów czy plakatów? Państwowa Komisja Wyborcza nie reagowała, nie weryfikowała źródeł pieniędzy, była bezradna. A po wyborach dowody przestępstw znikną. Nikt już niczego nie udowodni.
A ja się pytam, czy jeśli ktoś przestrzegający prawa dostanie mniej głosów w wyborach niż kandydat bezczelnie łamiący prawo, to czy te wybory były uczciwe i powinny być ważne?
Rozmawiał pan o tym z kandydatami partii rządzącej?
Tak. Z jednym z liderów lubuskiego PiS. Zapytałem go, dlaczego łamie prawo. “No wiesz Wadim, wszyscy to robią” – odpowiedział. I już.
Kandydaci PiS są pierwszymi, którzy mogli przekroczyć limity finansowe w kampanii? Trudno w to uwierzyć.
Nie, wszyscy mają swoje za uszami. Ale w tej kampanii PiS puścił się poręczy i jego kandydaci poszli po totalnej bandzie łamiąc prawo wyborcze. Dlatego te wybory nie były uczciwe.