– Sam nie wiem, skąd się to wzięło. Zupełnie nie mam pojęcia – mówi naTemat Tadeusz Chrzan. We wtorek od rana odbierał telefony. – Ludzie zaczęli do mnie wydzwaniać, co się dzieje. Rzuciłem okiem do internetu i okazało się, że jest wielka burza medialna – opowiada. To on miał dostać propozycję oddania mandatu na rzecz Stanisława Piotrowicza. W czasie naszej rozmowy głośno się z niej śmieje. – Trochę mnie to bawi. Gwarantuję, że idę do Sejmu – deklaruje.
Tadeusz Chrzan, lat 56, od lat siedzi w samorządzie, w bastionie PiS, na Podkarpaciu. Pierwszy raz był starostą jarosławskim w latach 2006-2010, teraz jest nim od 2014 roku. Gdy postanowił startować do Sejmu, wielu ludzi było rozżalonych. On, powszechnie ceniony samorządowiec, który ściągnął do powiatu pieniądze i inwestycje, wielokrotnie nagradzany i odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi przez samego prezydenta Dudę, ma uciec do Warszawy?
– Musiałem wielu ludzie przekonać, żeby na mnie zagłosowali i że nie biorę rozbratu z powiatem. Wielu z nich twierdziło, że mają dobrego starostę, to nie chcą go puścić do Warszawy. Uważali, że owszem, fajnie, ale dobrze by było, żebym został, bo widzą sukcesy w powiecie. Na co ja odpowiadałem, że sukcesy będą jeszcze większe, bo skuteczność posła będzie większa niż obecność starosty – opowiada naTemat Tadeusz Chrzan. Dziś najsłynniejszy w Polsce nowy poseł-elekt z PiS.
"Nikt nie prowadził ze mną żadnych rozmów"
Startował z 10 miejsca na liście, którą otwierał Marek Kuchciński. I wygrał, pokonując 884 głosami Stanisława Piotrowicza, który miał nr 5. Sensacja była zatem od samego początku. Ale, gdy Wirtualna Polska, doniosła, że właśnie on miałby otrzymać propozycję oddania mandatu Piotrowiczowi w zamian za intratną posadę, rozpętała się burza.
– Powiem pani, że trochę mnie to bawi. Nie ma to żadnej podstawy i przesłanek realności. Nikt nie prowadził ze mną żadnych rozmów na ten temat, nie było nawet najmniejszej sugestii. Nie wiem, komu taki pomysł przyszedł do głowy. Nie wydaje mi się, żeby to w ogóle wypłynęło z komitetu PiS – mówi starosta.
– Może pan zagwarantować, że idzie do Sejmu? – pytam.
– Oczywiście, że tak. Nie rezygnuję, to oczywiste. Jak coś robię, to robię na poważnie. Wystartowałem po to, by na poważnie powalczyć o mandat poselski. Jestem szczęśliwy, że się udało i po tylu latach w samorządzie uzyskałem takie uznanie – odpowiada.
"Co na to pana wyborcy?"
Doniesienia szybko zdążyły wywołać lawinę komentarzy. W całej Polsce, ale patrzę zwłaszcza na jarosławskie portale. "Czy odda mandat poselski Piotrowiczowi? Tadeusz Chrzan – wojewoda, czy poseł?" – pisze "Express Jarosławski".
"To nie jest uczciwe", "Co na to wyborcy którzy głosowali na Pana???", "Panie starosto, mam tylko jedną do Pana prośbę. Nie schrzań zaufania swoich wyborców", "Nie po to głosowałam na Pana proszę nie rezygnować" – piszą mieszkańcy w komentarzach.
– Gdyby okazało się, że odda mandat byłbym bardzo zaskoczony. To do niego nie pasuje. Myślę, że honor by mu na to nie pozwolił – mówi nam jeden z mieszkańców.
Przyznaje, że doniesienia wywołały w powiecie ogólne zdziwienie. – Dla wielu mieszkańców byłaby to naprawdę niewyobrażalna historia. Skoro ludzie na niego głosowali, to zdecydowanie chcieliby, żeby został posłem. Przecież to była jedna lista. Postawili na niego, a nie na Piotrowicza. W dodatku on startował z 10. miejsca, więc mieszkańcy na pewno głosowali na niego świadomie – słyszę.
Jeden z lokalnych polityków nie wyklucza jednak, że takie rozmowy w sprawie Piotrowicza mogły się odbyć. – Znając Podkarpacie myślę, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że takie rozmowy były. Tylko nikt nie jest w stanie udowodnić, bo będą iść w zaparte, że nie – słyszę.
W każdym razie gdzieniegdzie szybko pojawiły się skojarzenia z radnym Kałużą, który na Dolnym Śląsku zdradził swoich wyborców i nieoczekiwanie dla wszystkich przeszedł z PO do PiS. Po komentarzach widać, że wyborcy by mu tego nie wybaczyli.
– Mówimy o całkowitej abstrakcji. Większość komentarzy jest taka, że powinienem wziąć mandat i w żadnym wypadku z niego nie rezygnować. Idę do Sejmu, nikt nawet nie myślał o tym, żebym nie szedł. Przynajmniej ja nie mam takiej świadomości – zastrzega cały czas starosta.
Poseł PO Marek Rząsa, startował w wyborach w tym samym okręgu, co starosta. Obserwował jego kampanię. Twierdzi, że Tadeusz Chrzan raczej nie pasuje mu do osoby, która – gdyby taka propozycja padła – mógłby brać ją pod uwagę.
– Sądząc po sposobie prowadzenia kampanii i jego zaangażowaniu to zależało mu, by dostać się do Sejmu. Widać było determinację, która nie była widoczna u wszystkich. Miał bardzo mocną kampanię. Prowadził ją nie tylko w swoim powiecie, ale również moim, przemyskim, a także w przeworskim. Jego plakaty wisiały wszędzie. Było dużo billboardów – mówi naTemat.
16 top inwestycji i wsparcie PiS
Tadeusz Chrzan ma zasługi w samorządzie. Słychać, że jest skuteczny, wiele rzeczy udało mu się załatwić. – Potwierdzam. To samorządowiec z krwi i kości. Jego powiat się rozwija, dobrze sobie radzi – przyznaje również Marek Rząsa.
W ciągu ostatniej kadencji starosty do powiatu udało się ściągnąć około 200 mln zł spoza budżetu. A roczny budżet powiatu, jak słyszę, to średnio ok. 150 mln zł.
– Był sprzyjający czas, który wykorzystaliśmy, nie przespaliśmy go. Składaliśmy cały szereg wniosków unijnych. Wykorzystywaliśmy każdą możliwość do aplikowania. Poza tym ostatnie cztery lata, nie tylko dla naszego samorządu, były dobrym okresem, bo środków, które z budżetu państwa wpłynęły do samorządów jest bardzo dużo. To m.in. program przebudowy dróg lokalnych, ostatnio aplikowaliśmy o wsparcie przewozów autobusowych – wymienia Tadeusz Chrzan.
Powiat chwali się inwestycjami na stronie internetowej pod hasłem "top 16 inwestycji". Wśród nich most na rzece Wiszni, szpitalny oddział ratunkowy, drogi, centrum dworcowe PKS. Pisaliśmy o nich nieco latem, gdy wybuchła afera z lotami Marka Kuchcińskiego.
Były marszałek Sejmu też interesował się tutejszymi inwestycjami, odwiedzał powiat jarosławski, a starosta dziękował mu za wsparcie. Było też wsparcie innych polityków PiS. – Miałem taki system, że o co nie aplikowaliśmy, szukaliśmy posłów w komisjach, którzy merytorycznie zajmowali się danymi tematami. Poseł Piotrowicz również pokazywał się na terenie Jarosławia, ale też było wielu innych, z którymi współpraca była bardziej ścisła – słyszę.
"Zostaję na Podkarpaciu"
Wielu mieszkańców, zwłaszcza wyborców PiS, na pewno wolałoby go nie puszczać do Warszawy. Ale poseł-elekt nie zamierza się przenosić. – Zostaję na moim ukochanym Podkarpaciu. To jest ziemia, na której się najprzyjemniej żyje i najlepiej mieszka – deklaruje.
Zapewnia, że o samorządzie nie zapomni i właśnie tym przekonał mieszkańców: – Ponad pół mojego życia związane jest z samorządem, to dla mnie sprawa życia, patrzę na to z wielkim sentymentem. Nie biorę rozbratu z samorządem. Praca parlamentarzysty polega też na wsparciu samorządów.
Co niego – jako dla posła – będzie najważniejsze?
– Ja tylko żałuję, że to się wydarzyło tydzień po wyborach, a nie dwa tygodnie przed wyborami, bo taka promocja na całą Polskę pewnie poskutkowałaby jeszcze lepszym wynikiem. Żartuję do znajomych, że miałbym dwa razy lepszy wynik – mówi o doniesieniach na temat propozycji oddania mandatu Piotrowiczowi.
A dlaczego, jego zdaniem, Stanisław Piotrowicz nie dostał się do Sejmu? – Trudno mi powiedzieć, nie mnie to oceniać. Każdy był zajęty swoją kampanią. Raczej wszystko wskazywało na to, że, jako postać znana medialnie, powinien zdobyć mandat. Stało się jak się stało. Nie analizowałem tego – odpowiada.
Z jednej strony wsparcie dla moich rodzinnych stron, czyli południa Podkarpacia. To jest najważniejsze. Jako doświadczony samorządowiec, który miał do czynienia ze zmianami w ustawodawstwie myślę, że moja wiedza i doświadczenie będzie nie bez znaczenia w procesie legislacyjnymi.