Cecilia Gimenez to osiemdziesięcioletnia kobieta z małego miasteczka Borja koło Saragossy w Hiszpanii. Od kiedy zniszczyła swoją próbą renowacji fresk "Ecce homo" z wizerunkiem Jezusa, miejscowość przeżywa oblężenie turystów, którzy chcą obejrzeć "dzieło" na własne oczy.
Burmistrz miasteczka Borja, Francisco Andia, mówił w wywiadzie, że dostał setki telefonów z dziesiątek krajów. Chyba nie zdaje sobie sprawy z potencjału wydarzenia, ponieważ z lekką ironią zrzuca wszystko na karb sezonu ogórkowego.
Tymczasem coraz więcej turystów przybywa do pięciotysięcznego miasteczka Borja, które znajduje się 63 kilometry od Saragossy. Nie interesuje ich to, że nazwa miejscowości dała nazwisko słynnej rodzinie Borgiów (było to ich rodowe lenno). Ignorują barokowy klasztor, szesnastowieczny ratusz, czy gotycki kościół. Chcą zobaczyć tylko jedno – przemalowaną przez emerytkę postać Jezusa, wyglądającego jak namalowany kredkami jeż.
Czy miejscowość wykorzysta ten potencjał? Z lekką niechęcią odnoszą się do turystów, ale może zmienią zdanie gdy poczują ciężar pieniędzy w kieszeniach. Każdy zwiedzający chce sobie zrobić zdjęcie z Jezusem, więc może kupią też koszulki, kubki czy inne pamiątki (oczywiście na aukcjach internetowych już możemy je kupić). Tymczasem pojawiają się pomysły by odtworzyć fresk w poprzedniej formie, albo przykryć go zdjęciem oryginału co zabiłoby chwilową popularność miejscowości.
Borja otrzymała niedawno od wnuczki malarza Eliasa Garcii Martineza, autora fresku, pieniądze na renowację. Teraz mogą wykorzystać je na odtworzenie malunku do pierwotnej formy.
Również sama restauratorka-amatorka zyskała niemałą popularność. Na Facebooku powstało dziesiątki fanpage'y poświęconych artystce. Są to głównie fani jej, jak i jej dzieła, ale znajdziemy także trochę osób, których zdewastowanie fresku nie rozśmieszyło. Fani stworzyli petycję, by zostawiono fresk w obecnej formie. Niektórzy zostawiają nawet kwiaty pod domem Cecilii Gimenez.