"Gazeta Wyborcza" ustaliła, w jaki sposób szef Najwyższej Izby Kontroli stał się współwłaścicielem jednej z krakowskich kamienic. Budynek kupił na spółkę z Polką mieszkającą w USA, choć de facto… nie miał pieniędzy.
Budynek przy Krasickiego 26 to obecnie pięknie odnowiona kamienica z bardzo drogimi mieszkaniami. Ale na początku zeszłej dekady to miejsce było zaniedbane.
To właśnie na Podgórzu Banaś nabył pierwszą kamienicę – przy Krasickiego 24. Zdobył ją od byłego żołnierza AK i Kedywu Henryka Stachowskiego za dożywotnie utrzymanie. Tę historię znamy wszyscy.
Jednak w tym czasie Banaś zorientował się, że sąsiednia, zniszczona kamienica pod numerem 26 może być dobrym biznesem. Znalazł prawowitych właścicieli, a w 2004 roku doszło do transakcji. Banaś jednak nie kupił kamienicy sam – zrobił to na spółkę z Teresą H.S. Kobieta od lat mieszka w USA, do Krakowa przyjeżdża do rodziny.
Banaś w rozmowie z "Wyborczą" wyjaśnił, że kobieta szukała okazji do zainwestowania pieniędzy, a on znał stan prawny kamienicy pod numerem 26. I rzeczywiście kamienica została kupiona za 200 tys. zł. Całą kwotę wyłożyła jednak kobieta, a w nieruchomości mimo to mieli po 50 proc. udziałów.
Banaś doprowadził do opróżnienia lokali, o czym już było wiadomo wcześniej, oraz przeprowadził remont. W grudniu 2013 roku kamienica została sprzedana za 1,2 mln zł. Teresa H.S. wzięła 700 tys., Banaś resztę.
To nie był jednak koniec ich wspólnych interesów. W 2014 roku Banaś dostał dostał sądowy nakaz dopłaty 100 tys. zł z odsetkami na rzecz Teresy H-S. jako ostateczne rozliczenie transakcji. – Nigdy nie było mowy, że mam zwracać pieniądze za wkład na zakup – stwierdził Banaś w "GW".
Ostatecznie sąd stanął po jego stronie. A sama Teresa H.S. kilka dni temu skontaktowała się z "Wyborczą”". "Prezes NIK wyrolował mnie na kasie" – napisała do nas w SMS-ie. Ostatecznie ze swoich żądań jednak się wycofała.
Przypomnijmy, że w środę Marian Banaś opublikował oświadczenie, w którym odniósł się do medialnych informacji. Szef NIK nie ma sobie nic do zarzucenia, a ponadto nadal nie podaje się do dymisji. I chyba nie zanosi się na to, żeby tak miało się stać.