
Estonia – ów niewielki kraj nad Bałtykiem to mekka dla pasjonatów najnowocześniejszych technologii oraz jedno z najbardziej zinformatyzowanych miejsc na świecie. To właśnie tutaj narodziły się m. in. Hotmail, Skype oraz Bolt, to właśnie tutaj powstaje dziś więcej startpupów, niż w… kalifornijskiej Dolinie Krzemowej. Nie powinno więc dziwić, że na tutejszych drogach przetestowałem samochody IQ.Drive, będące wielkim krokiem Volkswagena w tworzeniu pojazdów częściowo autonomicznych.
W ostatnich latach producenci samochodów w sposób wręcz hurtowy dokładają do swych pojazdów kolejne systemy wspierające i poprawiające bezpieczeństwo. W przypadku Volkswagena liczba dostępnych opcji doszła do takich ilości, że klienci – przedzierając się przez konfiguratory na stronie tego koncernu – mogli zwariować wobec prawdziwej klęski urodzaju.
Nie, jeszcze nie. Z mojej perspektywy: na szczęście. OK – wiem, że współczesna elektronika radzi sobie z samodzielnym prowadzeniem pojazdów naprawdę dobrze. Statystycznie rzecz ujmując, ryzyko kolizji, za którą odpowiada samochód autonomiczny jest znacznie niższe, niż w sytuacji, gdy za jazdę odpowiada zły kierowca.
Testy zacząłem za kierownicą Passata GTE, czyli 218-konnej hybrydy plug-in, wyekwipowanej w silnik 1.4 TSI, wspierany przez motor elektryczny.
Zliczanie elementów IQ.Drive jest sprawą naprawdę skomplikowaną: wszystko składa się tutaj z całego mnóstwa systemów, które wchodzą w skład innych, większych systemów, nierzadko wspierając działanie innych systemów itd. Liczy się to, że wszystko układa się misternie w całość, która… naprawdę działa.
Jednak to, co zdecydowanie najciekawsze w IQ.Drive, można zobaczyć dopiero wtedy, gdy słońce znika za horyzontem. Na początek parę słów o systemie Light Assist, dzięki ktoremu możesz odpalić światła długie i… nie przejmować się tym, że musisz gasić je za każdym razem, gdy z naprzeciwka zbliżają się inni uczestnicy ruchu.
Testowane samochody naprawdę sprawnie przemieszczają się w sposób (niemal) samodzielny, choć oczywiście Volkswagen wciąż wymaga tego, aby kierowca angażował się w jazdę – pilnują tego wbudowane w kierownicę czujniki. Zdejmiesz z niej dłonie – po kilkunastu sekundach auto przypomni ci, że nie jest pojazdem autonomicznych i wciąż masz pewne obowiązki.
