Nocne anulowane głosowanie w Sejmie zbulwersowało wielu Polaków. Powstało podejrzenie, że PiS chciało zmienić niekorzystne dla siebie wyniki, gdyż jego posłowie przez pomyłkę nie zagłosowali tak jak chcieli. Miało to być powodem, że zamiast kandydatów PiS wybrano kandydatki opozycji: Kamilę Gasiuk-Pihowicz i Joannę Senyszyn. Kto wie, czy jeszcze gorsze nie są tłumaczenia polityków PiS.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Stanisław Karczewski posłużył się przy tym "argumentem" siły. "Przy sejmowej większości Zjednoczonej Prawicy argument o tym,że ktoś anuluje głosowanie, by je wygrać jest trafiony jak kulą w płot. To nie komentarz z sali a zgłoszenia posłów POKO i PiS o nie działających urządzeniach do głosowań przesądziły o słusznej decyzji" – napisał były marszałek Senatu.
"Też uważam, że w Sejmie w ogóle nie powinno być głosowań, skoro wiadomo, kto ma większość. Tak jak w Senacie... Oh, wait" – odpowiedział dziennikarz Onetu Kamil Dziubka.
Wcześniej Elżbiety Witek bronił między innymi Ryszard Terlecki. Terlecki dopytywany o to, czy postąpiłby tak samo jak marszałek Witek, odpowiedział, że pewnie tak. Ocenił także jako niepoważne zapowiadane przez opozycje wnioski o skierowanie sprawy do prokuratury i o odwołanie marszałek Sejmu jako niepoważne. – Ale znamy opozycję totalną – dodał.
W nocy w Sejmie doszło do bulwersującej sytuacji. Podczas pierwszego głosowania przy wyborze członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa marszałek Elżbieta Witek powiedziała, że trzeba anulować głosowanie, bo nie działa system. Można się domyślać, że stało się tak dlatego, że większe poparcie zdobyły kandydatki opozycji do KRS.
Okazało się, że słowa "trzeba anulować bo przegramy" powiedziała Joanna Borowiak z PiS. Takie informacje podał Onet, a potwierdzić je mieli także inni politycy PiS.