Jest Zechen z Chin, Taraqul z Bangladeszu, Tapiwa z Zimbabwe, Arsen z Kazachstanu, Isadora z Brazylii, Helen z Indonezji czy Francisca z Chile. W tym roku na Uniwersytecie Łódzkim studiuje rekordowa liczba studentów z zagranicy – aż trzy tysiące. W poprzednim roku akademickim było ich o tysiąc mniej.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– To był najlepszy moment mojego pobytu w Polsce, bo wreszcie poczułem, że naprawdę poznaję polską kulturę. Grzybowa to jedna z najlepszych zup, jakie w życiu jadłem, że nie wspomnę o pierogach – mówił Abubakar z Ghany.
– Ani przez moment nie poczułem się obco i niekomfortowo. Traktowano mnie jak swoją rodzinę – to już z kolei relacja studenta Anasa pochodzącego z Indii.
Rekrutacja, czyli łączenie w pary
W ubiegłym roku pracownicy, studenci i absolwenci Uniwersytetu Łódzkiego w czasie świąt Bożego Narodzenia przyjęli w swoich domach blisko 90 studentów z innych krajów. Dużo, choć studiujących na UŁ cudzoziemców chętnych do tego, by w Boże Narodzenie odwiedzić jakąś polską rodzinę, było więcej. Może w tym roku uda się tak dobrać w pary polskie rodziny i obcokrajowców, że nikt nie zostanie bez przydziału?
Na Uniwersytecie właśnie zaczęło się owo "dobieranie par", czyli rekrutacja w akcji "Gość na Gwiazdkę". Bo wiadomo – Boże Narodzenie i świąteczna przerwa w nauce coraz bliżej. Studenci z Ukrainy, Białorusi, Niemiec czy innych w miarę bliskich państw pewnie w tym czasie wrócą do siebie. Ale ci z Azji, Ameryki czy Afryki jednak najpewniej zostaną tutaj, w akademiku. Zajęć nie będzie, większość restauracji będzie zamknięta, atrakcji kulturalnych też raczej nie ma się co spodziewać. A i sam akademik raczej będzie świecić pustkami.
Zetknięcie z nieznanym
W takich chwilach studenci z dalekich krajów mają prawo się poczuć osamotnieni. A to przecież nasi goście!
– Znaczna część naszych zagranicznych studentów w czasie świąt powraca do swoich krajów. W Łodzi pozostaje ich kilkuset - to studenci zza oceanu, z Dalekiego Wschodu, z dalszych byłych republik sowieckich takich jak Kirgistan czy Kazachstan. Często są to osoby innych wyznań niż chrześcijańskie, dla których Boże Narodzenie to zetknięcie się z czymś zupełnie nieznanym – wyjaśnia w rozmowie z naTemat rzecznik Uniwersytetu Łódzkiego Paweł Śpiechowicz.
Rzecznik łódzkiej uczelni przed rokiem gościł w swoim domu pochodzącą z Azerbejdżanu Medinę. Po obu stronach po tym spotkaniu pozostały same miłe wspomnienia, a Paweł Śpiechowicz wie, że gdyby kiedyś pojechał do Baku, na pewno miałby ewentualnie gdzie przenocować.
Język nie jest przeszkodą
Oczywiście nie chodzi o to, by studenta z zagranicy przyjmować na całe Boże Narodzenie. Chodzi o spotkanie w jeden ze świątecznych dni – to może być zarówno wspólna wigilijna kolacja, jak i pierwszy czy drugi dzień świąt. Przesyłając swoje zgłoszenie można się zadeklarować, który dzień wchodzi w grę.
Można też w ankiecie wybrać, czy wolimy zaprosić kobietę czy mężczyznę, z jakiej części świata miałby pochodzić gość i w jakim języku potrafimy rozmawiać. Bo z niektórymi da się dogadać po polsku – przyjechali na studia w języku polskim, a one są poprzedzone rocznym przygotowaniem językowym. Ale są i tacy, którzy przyjechali do Łodzi na studia z językiem wykładowym angielskim. Jak wskazuje doświadczenie poprzednich edycji akcji "Gość na Gwiazdkę", język raczej żadną barierą nie jest.
– Nie było problemu ze zrozumieniem się. My z siostrą rozmawiałyśmy z Yulią po angielsku i tłumaczyłyśmy rodzicom. Tata zadawał pytania trochę po polsku, trochę po angielsku i trochę po rosyjsku, ale Yulia rozumiała. Było więc zabawnie – relacjonowała na stronach Uniwersytetu tuż po ubiegłorocznym Bożym Narodzeniu Sandra, studentka Wydziału Filologii UŁ, która przyjęła w swoim domu studentkę z Rosji.
W ubiegłym roku wśród przyjmujących gości z zagranicy mniej więcej po połowie stanowili pracownicy uczelni oraz jej studenci. No, może pracowników było ciut więcej niż studentów.
Zachwyt i zaskoczenie
Przykład idzie z góry. I rektor, i prorektorzy zaangażowali się w akcję "Gość na Gwiazdkę". Prof. Jakub Kronenberg z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego przed rokiem gościł dwóch studentów z Zimbabwe i Tadżykistanu. Obaj młodzi ludzie byli zachwyceni spotkaniem z polską rodziną (choć i zaskoczeni, że w Wigilię na stole nie ma mięsa!), ale przy okazji zaprzyjaźnili się między sobą.
Prof. Jarosław Płuciennik z Wydziału Filologicznego z kolei gościł w domu studentów z Indii.
– Spędziliśmy naprawdę polską wigilię, były pierogi i makiełki itd., śpiewanie kolęd, opłatek, ale było też to arcypolskie pozostawienie pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca. Myśmy to miejsce tym razem wypełnili i namawiamy innych do tego. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że chrześcijanie i muzułmanie w Indiach politycznie są razem, bo nacjonaliści powołujący się na hinduizm chcą monolitu religijnego – pisał na stronach uczelni prof. Płuciennik.
– Byłem ciekaw tej polskiej rodziny. To wręcz nie do opisania jak wspaniałe przeżycia czekały mnie na miejscu. Ani przez moment nie poczułem się obco i niekomfortowo. Traktowano mnie jak swoją rodzinę, a oprócz wspaniałego jedzenia czekał na mnie również prezent. To wieczne pióro, które będę zawsze trzymał na pamiątkę tej wizyty – relacjonował z kolei Anas z Indii.
Wypełnić ankietę
Jak akcja się uda w tym roku? – Rekrutacja dopiero się zaczęła - i po stronie rodzin chętnych przyjąć studenta, i po stronie samych studentów chętnych do spędzenia świąt z polską rodziną. Na razie za wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek liczbach. Na zgłoszenia czekamy do 12 grudnia – informuje Paweł Śpiechowicz z UŁ (ankietę można znaleźć tutaj).
Uniwersytet swój apel kieruje do szeroko pojętej społeczności akademickiej, czyli do pracowników, studentów i absolwentów UŁ. – To nie jest akcja adresowana do wszystkich łodzian, lecz do osób związanych z uczelnią. Chcemy mieć pewność, że w domu, do którego trafią nasi zagraniczni studenci, będą się czuli komfortowo – wyjaśnia rzecznik.
Z przykrością trzeba przyznać, że ten warunek stawiany przez uczelnię, jest jak najbardziej słuszny.
Gdy w "Dzienniku Łódzkim" napisano o akcji uniwersytetu, pod artykułem pojawiły się takie komentarze, że nie ma wątpliwości, iż nie w każdym domu w Wigilię oczekiwany jest zbłąkany wędrowiec, dla którego - zgodnie polską tradycją - pozostawia się jedno dodatkowe nakrycie.
Polska gościnność i modlitwa o piękną żonę
– Te zderzenia kultur są zawsze miłe i ciekawe dla obu stron. Jeden ze studentów z Chin, odwiedzając polską rodzinę, był bardzo zaskoczony sposobem spędzania świąt przez Polaków. U niego w święta zazwyczaj chodzi się do restauracji, a u nas jest tak rodzinnie! W jednym z domów z kolei nad świątecznym stołem odmówiono modlitwę o piękną żonę dla goszczącego w rodzinie studenta z Bangladeszu – opowiada Paweł Śpiechowicz.
Uniwersytet, organizując tę akcję, przypomina o jednym ze swoich głównych haseł: jedność w różnorodności. Wielokulturowej Łodzi ta różnorodność wyjdzie tylko na dobre – jeśli będzie umiała ugościć rosnącą liczbę studentów z zagranicy. Polskie uczelnie zaś bez studentów spoza kraju mogą sobie nie poradzić.
Yulia bardzo się ucieszyła kiedy dostała od nas prezent. Nie spodziewała się tego. Jednym słowem to była naprawdę udana Wigilia :) Oczywiście zanim Yulia do nas dotarła, zastanawialiśmy się jak to będzie wyglądało, czy spodoba jej się, czy nas polubi. Chcieliśmy żeby wyszło jak najlepiej i tak było :)