"Trzymamy kciuki, żeby coś się w końcu w szpitalu zmieniło" – to jeden z komentarzy pod informacją portalu myLomza.pl o tym, że Bernadeta Krynicka, której nie udało się wywalczyć mandatu w Sejmie, została kierownikiem w łomżyńskim Szpitalu Wojewódzkim. Placówka ta ma raczej kiepskie opinie wśród mieszkańców i łatwo się zorientować, że skala problemów szpitala jest wręcz niewyobrażalna. Ale czy faktycznie była posłanka PiS jest w stanie to naprawić? W to wierzy mało kto.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Inna rola do spełnienia"
Bernadeta Krynicka to wyniosła twarz PiS. Gdy w październiku nie dostała się do Sejmu, trudno jej było przyznać, że to porażka. Twierdziła, że zrobiła "świetny wynik", a wyborczy rezultat przyjmuje jako sygnał, że "ma inną rolę do spełnienia".
"Wkrótce się okaże, czy przegrałam" – rzuciła dziennikarzom na sejmowym korytarzu. No i się właśnie okazało. Jeszcze kilka dni temu po Łomży krążyła plotka, że Krynicka zostanie wiceprezydentem miasta. Prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski (był w PiS, ale partia wycofała poparcie dla niego) takiej propozycji jej jednak nie złożył i stało się jak się stało.
Bernadeta Krynicka wróciła do pracy w łomżyńskim szpitalu – jednak nie jako pielęgniarka. Etat w placówce na nią czekał, była na bezpłatnym urlopie. Zanim została posłanką, była m.in. oddziałową na oddziale dziecięcym szpitala. Teraz awansowała – jest kierownikiem Działu Kontraktowania i Nadzoru Świadczeń Medycznych.
Stało się to dość nagle. Dyrektor placówki Mariusz Obrycki wcześniej ogłosił konkurs na to stanowisko, ale ostatecznie uznał, że w trybie bezkonkursowym powoła na nie właśnie byłą posłankę PiS. W Radiu Białystok tłumaczył, że w tym przypadku konkurs nie był konieczny. – To jest tak naprawdę tylko przesunięcie pracownika i oddelegowanie go do innego działu – wyjaśnił.
"Wyrazy współczucia"
Ta wiadomość łomżynian wręcz zelektryzowała. Na lokalnych forach zagotowało się, komentarzy są setki. Niektórzy odwołują się do sił wyższych: "Matko Boska, ale mamy przechlapane", "O Panie, miej nas w opiece swej!". Wielu przypomina wypowiedzi Krynickiej jako posłanki PiS o rodzicach osób niepełnosprawnych oraz jej przekonanie o "równych i równiejszych" i nie mogą uwierzyć, jak taka osoba mogła się znaleźć na kierowniczym stanowisku w szpitalu.
"Ośmiesza siebie i Łomżę gdziekolwiek się nie pojawi" – ubolewają łomżynianie. We wpisach raz po raz padają wyrazy współczucia kierowane zarówno do pacjentów, jak i do pracowników szpitala.
Wśród komentujących pojawiły się też opinie tych łomżynian, którzy pamiętają jeszcze Krynicką z jej pracy jako pielęgniarki. I są one skrajnie różne.
"Miałam przyjemność..."
"Kto miał styczność z tą Panią, wie doskonale jaką klasę reprezentuje. Ja wynosząc 5-letnie dziecko z gabinetu pielęgniarskiego płakałam razem z córką, która krzyczała, że chce umrzeć i że więcej tam nie wróci. Także miej nas Boże w swojej opiece. Amen" – wspomina jedna z mam. Kolejna zaś przedstawia zupełnie inne doświadczenie: "Miałam przyjemność poznać tą Panią. Poszłam z problemem i otrzymałam pomoc. Internet ze świętego zrobi najgorszego".
Sławomir Zgrzywa, były marszałek województwa podlaskiego przed laty związany z PO, jest członkiem Rady Społecznej Szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży. Przyznaje, że o nominacji dla Bernadety Krynickiej dowiedział się z mediów. Ale dyrektor Rady w tej sprawie pytać nie musiał.
Ważne stanowisko
– To jest w gestii dyrektora. On powołuje i on bierze odpowiedzialność – komentuje Zgrzywa. Podkreśla przy tym, że to nie jest tak, iż specjalnie dla byłej posłanki PiS stworzono kierownicze stanowisko. Dotychczasowa szefowa Działu Kontraktowania i Nadzoru Świadczeń Medycznych odeszła już jakiś czas temu na emeryturę, a bez kierownika w tym dziale szpitalowi na pewno funkcjonować trudno, bo to przecież z rozliczeń z NFZ-em szpital funkcjonuje.
Samej nowej kierownik oceniać nie chce. – Trudno oceniać kogoś, kto tak naprawdę jeszcze nie podjął pracy – ucina.
Dyrektor na wylocie
Tyle że z tą odpowiedzialnością dyrektora przyjmującego Krynicką na stanowisko kierownicze to nie do końca tak. Bo sam dyrektor Mariusz Obrycki jest już właściwie na wylocie. Tuż przed szeroko komentowaną decyzją kadrową sam złożył rezygnację.
Długo placówką nie porządził – dyrektorem został zaledwie w kwietniu tego roku, wcześniej był kierownikiem działu technicznego i obsługi gospodarczej w szpitalu w Wysokiem Mazowieckiem. Pisowski zarząd województwa dał mu kontrakt na 6 lat wynagrodzenie w wysokości 14 tys. zł.
Coś jednak poszło nie tak, a sytuacja w szpitalu jest wyjątkowo napięta. To m.in. dlatego, że dyrektor zerwał porozumienie, jakie sam podpisał z analitykami laboratoryjnymi w sprawie podwyżek i wycofał się z danej obietnicy. Strajkiem w szpitalu grożą też pielęgniarki i technicy rtg. Jakby tego było mało, w szpitalu od dłuższego czasu nie ma zastępcy dyrektora ds. medycznych. Jeden konkurs nie przyniósł rozstrzygnięcia, trwa kolejny. Niektórzy sądzą, że remedium na cały ten chaos może być właśnie Bernadeta Krynicka.
– Dużo się u nas mówi, że stanowisko kierownicze pani poseł to dopiero początek, że zamierza się też ubiegać o fotel dyrektora szpitala – przyznaje w rozmowie z naTemat łomżyński poseł PSL Stefan Krajewski, również członek Rady Społecznej Szpitala Wojewódzkiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży. Czy tak się stanie, to okaże się w styczniu.
Wszystko w rękach PiS
Wydaje się, że jeśli Bernadeta Krynicka zgłosi swoją kandydaturę, nie będzie miała żadnych problemów ze zwycięstwem. Rada Społeczna zdominowana jest przez osoby związane z PiS. W jej składzie zasiada m.in. Iwona Łada, do niedawna dyrektor biura poseł Bernadety Krynickiej. Rada już wystosowała swego delegata do komisji konkursowej – to pisowski burmistrz Jedwabnego, Adam Niebrzydowski. A Urząd Marszałkowski w Białymstoku od ostatnich wyborów samorządowych zdominowany jest przez PiS.
– Ktokolwiek wygra konkurs na dyrektora łomżyńskiego szpitala, będzie miał bardzo ciężkie zadanie. Sytuacja kadrowa i finansowa placówki jest bardzo trudna – przyznaje poseł Stefan Krajewski. Jak mówi, problemy kadrowe wynikają m.in. z faktu, że z Łomży stosunkowo blisko jest do Ostrołęki czy do Ostrowi Mazowieckiej, a tam są szpitale podlegające pod samorząd województwa mazowieckiego, które płacą lekarzom znacznie lepiej.
Szpital to nie są żarty
Czy jako dyrektor Bernadeta Krynicka dałaby sobie radę? Poseł Krajewski niczego nie chce przesądzać. – Jako poseł dość często potrafiła krytykować innych. Miałaby szansę pokazać swoje umiejętności. Oby tylko nie był to czas, który skończy się źle dla szpitala. Bo to nie są żarty, to jest duży szpital wojewódzki – podkreśla łomżyński parlamentarzysta PSL.
Pracownicy szpitala o Bernadecie Krynickiej rozmawiać nie chcą. Przypominają, że jej były mąż jeszcze do niedawna był tu ordynatorem na kardiologii i zdają sobie sprawę, że w niedużej Łomży pozycja byłej poseł, choć osłabiona, nadal jest wysoka i może wiele.
Ona sama pytana w Radiu Białystok o ewentualne dyrektorskie ambicje odpowiedziała: "Nie mówię nie, aczkolwiek zobaczymy, kto złoży. Bo może złoży jakiś bardzo dobry kandydat na dyrektora. Może się wszystko zdarzyć. Może być też współpraca i wspólny cel, żeby szpital w Łomży utrzymał swoją rangę, rozwijał się".
Jeśli ambicją jest utrzymanie aktualnej rangi szpitala, to - gdy przejrzy się opinie łomżynian o ich szpitalu - wydaje się to celem niezbyt wygórowanym.