Janina Jankowska odbiera nagrodę specjalna Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia podczas gali Reportażystów Polskich Melchiory 2015.
Janina Jankowska odbiera nagrodę specjalna Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia podczas gali Reportażystów Polskich Melchiory 2015. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

Janina Jankowska pracowała w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, również w ostatnich latach była członkiem zespołu ds. opiniowania wniosków o nadanie odznaczeń za działalność opozycyjną. Ale zrezygnowała z tej funkcji – w liście do prezydenta Andrzeja Dudy napisała o powodach swojej decyzji.

REKLAMA
Janina Jankowska przewodniczącą Zespołu ds. opiniowania wniosków o nadanie odznaczeń była już za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
W przeddzień Wigilii na Facebooku zamieściła post, w którym przyznała, że napisała list do prezydenta Andrzeja Dudy i zdecydowała się opuścić prezydencki zespół opiniujący kandydatów. "Mam dość" – skwitowała dziennikarka i reporterka radiowa.
Działaczka opozycji demokratycznej w okresie PRL w facebookowym wpisie wyjaśniła powody swojej decyzji. Oberwało się i partii rządzącej, i posłom opozycji.
"Myślę, że obydwie strony zachowują się w sposób nieodpowiedzialny. Oczywiście Jarosław Kaczyński eskaluje wykorzystując pierwszy skok PO na TK w 2015 i konsekwentnie prowadzi do ubezwłasnowolnienia tj. podporządkowania instytucji państwa swojej partii. TK, KRS a teraz aktualnie procedowaną ustawą skok na Sąd Najwyższy i Sady Powszechne. Niestety, opozycja im to ułatwia" – napisała prawicowa dziennikarka.
Jankowska wytknęła, że – jej zdaniem – błędem opozycji było "zrobienie sztandaru ze sprawy sędziego Juszczyszyna". Ten – według niej – "wyszedł przed szereg" i jeszcze przed wyrokiem Sądu Najwyższego podważył "status swego kolegi, sędziego niższej instancji".

Fragment facebookowego wpisu Janiny Jankowskiej:

(...) Dał tym rządowi pretekst do nastraszenia polskich obywateli, że wyroki w ich sprawie, które już zapadły mogą być nie ważne. Sąd Najwyższy zabrał głos w sposób też nierozważny. Po pierwsze skład trzyosobowy Izby Pracy w tak ważnej sprawie, to niepoważne. W dodatku przy okazji jakiejś sprawy jednostkowej. Po drugie jeśli mieli przyjąć rozstrzygnięcie zgodnie z opinią TSUE, ale równocześnie zapobiec anarchizacji sadów tj. unieważnieniu setek tysięcy wyroków, które już zapadły przez sędziów wybranych przez KRS, Sąd Najwyższy winien w swoim wyroku zaakceptować wyroki, które już zapadły.

Dalej dziennikarka podzieliła się swoją refleksją na temat protestów ulicznych. Stwierdziła, że takie manifestacje mają sens, ale tylko wówczas, gdy na ulice wielkich miast wychodzą setki tysięcy ludzi. A tak się nie dzieje, bo – według Jankowskiej – "opozycja nie ma właściwego języka, nie ma koncepcji poza jatką słowną".
Dziennikarka uważa, że sytuacja jest zapętlona. A najrozsądniejszym politykiem – jej zdaniem – jest Władysław Kosiniak-Kamysz, który proponuje "okrągły stół".
Ostatecznie Jankowska stwierdziła, że "opozycja nie potrafi się merytorycznie zintegrować, by przedstawić alternatywny projekt". "Ogólnie rzecz biorąc – koszmar. Mam tego dość" – skwitowała i poinformowała, że opuścił prezydencki zespół.
"Odważny głos"
Janina Jankowska nazywana jest prawicową dziennikarką, ale w 2016 roku odważnie krytykowała m.in. wprowadzane przez PiS zmiany w Polskim Radiu.
"Uderzają w to wielkie dobro publiczne, narodową instytucję kultury, jaką jest Polskie Radio. Tylko ktoś, kto nie zna tradycji, charakteru tej placówki, zasięgu jej oddziaływania może popełniać takie błędy" – pisała w sieci.
Reportażystka w 2013 roku stała się celem ataku środowiska "Gazety Polskiej". Stało się to po tym, jak skrytykowała tekst, w którym "GP" lustruje rodziny znanych dziennikarzy.
– Mój model dziennikarstwa każe mi patrzeć na dwie strony z jednakowym dystansem, bo wiem, że ze swoim odmiennym spojrzeniem na Polskę, obie są Polsce potrzebne. Oczywiście, jeśli się nie wykrwawią – mówiła Janina Jankowska w rozmowie z naTemat.