
– Lech Kaczyński był ukochanym bratem Jarosława. I na odwrót. Sądzę, że codziennie mu go brakuje. Gdyby nie podzielał działań prezydenta Kaczyńskiego w sprawach polsko-żydowskich to niewykluczone, że prezydent byłby bardziej powściągliwy. A, jak pamiętamy, w tej dziedzinie był wyrazisty i konsekwentny – mówi w rozmowie z naTemat Ewa Junczyk-Ziomecka, była sekretarz stanu, w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiadała m.in. za relacje polsko-żydowskie. Rozmawiałyśmy zanim prezydent Andrzej Duda podpisał kontrowersyjną ustawę o IPN.
O decyzji Lecha Kaczyńskiego w sprawie ekshumacji w Jedwabnem : Gdy Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym pod jego nadzorem miała się odbywać ekshumacja ofiar zbrodni w Jedwabnem. Do biura projektu budowy Muzeum Historii Żydów Polskich, gdzie pracowałam, dotarła wtedy informacja, że dla ortodoksyjnych wyznawców judaizmu ekshumacja jest niedopuszczalna. Zwłoki lub prochy powinny w stanie nienaruszalnym oczekiwać na przyjście Mesjasza. Zapowiadały się problemy.
I zwróciła się pani do Lecha Kaczyńskiego?
Zaprosiłam do biura muzeum, gdzie spędziliśmy kilka godzin. Był dociekliwy, zadawał bardzo dużo pytań ówczesnemu dyrektorowi projektu Jerzemu Halbersztatowi, a jednocześnie zaskoczył nas ogromną wiedzą historyczna na tematy polsko-żydowskie. Na koniec powiedział, że jako urzędnik państwowy jest zobowiązany do przestrzegania świeckich przepisów prawa. Ale – dodał – że prywatnie jest człowiekiem wierzącym i nie chce urazić niczyich uczuć religijnych. I nie uraził a ekshumacja została przeprowadzona. Z rabinem Schudrichem pozostał w dobrych relacjach do końca życia. Pojawiające się dziś głosy o ponowną ekshumację są podważaniem ówczesnych decyzji i kwestionowaniem śledztwa IPN oraz badań naukowych, prowadzonych w latach 2000-2004. Podczas tamtego spotkania dowiedział się też, że z inicjatywy Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny powstaje muzeum, dziś znane jako POLIN.
No i się skończyło. Nasze rządy nie traktują się już jak kuzynostwo.
Słyszała pani pewnie głosy premiera Izraela, ambasador Anny Azari, oświadczenie Departamentu Stanu USA, komentarze polityków polskich i zagranicznych…
O zaangażowaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w powstanie Muzeum Żydów Polskich POLIN:
Prezydent Kaczyński zauważył, że wśród licznych nowych regulacji prawnych jest możliwość powoływania instytutu kultury z publiczno-prywatnym partnerstwem, otwierający drogę do wsparcia finansowego z funduszy Warszawy i rządu. Zainicjował współpracę Ratusza z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którym wtedy kierował Waldemar Dąbrowski i wkrótce dwaj prawnicy Mateusz Dziurda i Wojeciech Dziomdziorę we współpracy z Romanem Rewaldem przygotowali dokument, który przekształcił projekt muzealny stowarzyszenia w instytucję kultury z gwarancją wsparcia finansowego ze strony polskich podatników. I to był przełom. Oto ta nowa Polska, która przywiązuje wagę do edukacji i pamięci.
To zapytam inaczej – pani głos jest cenny dla Jarosława Kaczyńskiego, studiowaliście razem, była pani ważną osobą w życiu jego brata. Co by mu pani teraz powiedziała, poradziła?
A jeszcze kilka lat temu, pod koniec grudnia 2014 roku profesorowie Ireneusz Krzemiński i Antoni Sułek mówili o spadku antysemityzmu. W tamtych badaniach naukowcy zauważyli, że jednocześnie wzrósł anty-antysemityzm.
Anty-antysemityzm?
Kilka lat temu pojawiła się zauważalna w polskiej przestrzeni publicznej i odnotowana w badaniach naukowych grupa odrzucająca antysemickie stereotypy. Ona zapewne wciąż jest i może nawet rośnie. Ale co z tymi, którzy dziś posługują się antysemicką retoryką? Co dziś pokazałyby badania?
Jak mówi Michael Schudrich, teraz zżera nas RAK: rasizm, antysemityzm, ksenofobia.
Myśli pani, że prezes PiS i prezydent się zreflektują?
