Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" uznał oskarżenia prezydenta Rosji wobec Polski za nieadekwatne i wręcz nieprzyzwoite. Tymczasem z Moskwy płyną kolejne zarzuty rzekomej współpracy przedwojennych władz Polski z hitlerowskimi Niemcami. "Warszawa przebija dno, broniąc znanego antysemity!" – stwierdził Wiaczesław Nikonow, wnuk Wiaczesława Mołotowa i deputowany rosyjskiej Dumy.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
To jakiś dramatyczny chichot historii. Wnuk sowieckiego polityka, który podpisał decyzję o wymordowaniu ponad 20 tys. polskich oficerów więzionych w obozach NKWD, człowieka, który tuż przed wybuchem II wojny światowej podpisał z hitlerowcami układ o nieagresji, próbuje uczyć Polaków kłamliwej wersji wydarzeń sprzed 80 lat.
"Warszawa przebija dno, broniąc znanego antysemity!" – napisał na Facebooku Wiaczesław Nikonow, wnuk Mołotowa.
"Gdybyśmy my mieli wzywać polskiego ambasadora do MSZ za każdy antyrosyjski wybryk w Polsce (np. niszczenie pomników tych, którzy zginęli na wojnie z nazizmem), to musiałby zamieszkać przy placu Smoleńskim, gdzie mieści się siedziba MSZ" – tak Nikonow skomentował fakt, że polski resort spraw zagranicznych wezwał rosyjskiego ambasadora w trybie pilnym na rozmowę o ostatnich słownych atakach na Polskę ze strony najwyższych rosyjskich władz.
Siergiej Andriejew po wizycie w MSZ w Warszawie pozwolił sobie jeszcze na drwiny. W odpowiedzi na komunikat ministerstwa, że dyplomata usłyszał ostre słowa, przekazał rosyjskim mediom, że... nic takiego nie padło. Bo gdyby padło, to spotkałoby się to z "adekwatną odpowiedzią".
W ostatnich dniach Władimir Putin raz po raz sugerował, że Polska współpracowała z hitlerowskimi Niemcami, odrzucał przy tym historyczne fakty, że u podstaw wybuchu II wojny światowej był niemiecko-sowiecki pakt Ribbentrop-Mołotow.
Putin mówił, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji". Przekonywał, że 17 września 1939 r. ZSRR nie zaatakował Polski, lecz sowieckie wojska "wkroczyły do Polski po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi". I wspominał Józefa Lipskiego, polskiego ambasadora w Niemczech przed wojną, który - według Putina - miał obiecywać Hitlerowi pomnik w Warszawie, gdyby ten wysłał polskich Żydów do Afryki.
Putin powoływał się na niemieckie dokumenty wywiezione po wojnie z Niemiec do ZSRR. Lipskiego nazywał "bydlakiem i antysemicką świnią".
"Słowa Putina o polskim ambasadorze-antysemicie, który obiecywał postawienie pomnika Hitlerowi, dotknęły Warszawę do żywego. Powód: tam nie chcą uznać tej części swojej historii, a Polskę przedstawiają jako niewinną i bezgrzeszną ofiarę Berlina i Moskwy. Jednak historia Polski mówi o czymś innym" – tak z kolei w obronie prezydenta Rosji napisał na Twitterze rosyjski senator Aleksiej Puszkow.
"Oni nigdy takich rzeczy nie zaczynają przypadkowo" – tak o serii rosyjskich ataków na Polskę w ostatnich dniach pisze były szef resortu spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Według byłego ministra Polska, niestety, powinna się spodziewać ciągu dalszego. Polityk PO uważa, że polskie służby dyplomatyczne pod rządami PiS nie są na to przygotowane.
W obronie Polski stanęła m.in. niemiecka prasa. "Co prawda, wojska polskie zajęły Zaolzie po konferencji monachijskiej (...), ale próba uczynienia z Polski winowajcy - wobec rozmiarów zbrodni Hitlera i Stalina - jest nieadekwatna i nieprzyzwoita" – komentował "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Według frankfurckiego dziennika powodem ataków Putina na Polskę jest rezolucja Parlamentu Europejskiego z 19 września. Potępiono w niej m.in. wszelkie formy propagowania totalitarnych ideologii, takich jak socjalizm narodowy i stalinizm. W uchwale skrytykowano też władze Rosji za relatywizowanie paktu Ribbentrop-Mołotow.
Władze w Moskwie nie tylko Polskę próbują uczyć swojej wersji historii. W ostatnich dniach Rosja wyraziła niezadowolenie i pogroziła pogorszeniem relacji z Czechami. Wszystko dlatego, że parlament w Pradze ustanowił nowe święto – uznano 21 sierpnia za "Dzień Pamięci Ofiar Inwazji i Późniejszej Okupacji przez oddziały Układu Warszawskiego w 1968 r.".