
Prokuratura Okręgowa w Słupsku skierowała do Sądu Okręgowego akty oskarżenia przeciwko Mateuszowi I., Włodzimierzowi D. oraz Andrzejowi N. Wszyscy zdaniem śledczych ponoszą odpowiedzialność za śmierć dwóch harcerek podczas tragicznego obozu w Suszku.
Przewodniczący Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej Grzegorz Nowik po wydarzeniach w Suszku wystosował komunikat prasowy, w którym przyznał, że człowiek wobec sił przyrody jest bezradny i zarządził miesięczną żałobę w ZHR. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy tragedii można było uniknąć.
Przed sądem stanie też Andrzej N. Śledczy postawili mu zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych. Oskarżony miał nie przekazać w okresie bezpośrednio poprzedzającym załamanie pogodowe w powiecie chojnickim alertu pogodowego o nadchodzącej nawałnicy na niższy szczebel zarządzania kryzysowego, mimo że alert został mu wcześniej przekazany z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku.
Dwa lata temu rozmawialiśmy z Andrzejem N. Dyrektor z rozbrajającą szczerością przyznawał wówczas, że otrzymał sms z ostrzeżeniem pogodowym, ale nie przekazał go dalej, bo to było w piątek ok. godz. 16, a on wtedy był już po pracy. W urzędzie zaś wszystkie komputery był już powyłączane i - jak dowodził - nie było już co zrobić z tym ostrzeżeniem.
Czy ja mam sobie coś do zarzucenia? Odpowiem w ten sposób: otrzymałem ostrzeżenie jak wiele, wiele innych na komórkę. Odczytałem to ostrzeżenie przed 16. No bo wiadomo, jak przychodzi SMS, to nie zawsze to człowiek odbiera. Jeśli jest po 15.30 to takiego SMS-a już nie ma gdzie wysłać. Urzędy miasta i gminy już wtedy nie pracują. Ja też pracuję do 15.30. A wysyłanie tego do gmin i jednostek, które tam mamy u siebie w rozdzielniku odbywa się faksem i mailem. W tych urzędach i tak nikt by tego nie odebrał.
W tym przypadku było to ostrzeżenie o drugim, a nie trzecim - najwyższym stopniu zagrożenia. I dlatego podjąłem taką decyzję. Bo to i tak by nigdzie nie doszło. Czytaj więcej
