
Zmiany w systemie podatkowym, stworzenie miliona miejsc pracy, budowa nowych mieszkań, wsparcie państwa dla rodzin i rolników. To najciekawsze pomysły na uzdrowienie sytuacji w kraju zaprezentowane dzisiaj przez Jarosława Kaczyńskiego. Najciekawsze i zarazem najbardziej kosztowne. – Trudno powiedzieć ile to wszystko mogłoby kosztować – mówi naTemat ekonomista PwC i przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polski, Ryszard Petru.
REKLAMA
Dzisiejsze tzw. "kontrexpose" Jarosława Kaczyńskiego obfitowało w liczne pomysły, których trudno było słuchać bez zastanowienia się, ile mogłaby nas kosztować ich realizacja. Ekonomista Ryszard Petru przyznaje, że postulaty takie, jak połączenie podatków PIT i CIT, wprowadzenie prospołecznych ulg, czy stworzenie nowych miejsc pracy, na pierwszy rzut oka wydają się przynosić same korzyści. W rzeczywistości rachunek za plan Kaczyńskiego wcale nie musiałby jednak wyjść Polakom na plus.
To cała seria haseł, które fajnie brzmią, ale nie tworzą żadnego spójnego programu. One dobrze sprzedają się w telewizji, ale nie ma nic wspólnego z realna gospodarką.
Czytaj więcej: Kaczyński "powiedział to, co myśli wielu Polaków". Politolog dr Rafał Chwedoruk ocenia "kontrexpose" prezesa
– Trudno powiedzieć ile to mogłoby kosztować. To bardzo fajnie brzmi, że wesprze się przedsiębiorców, zlikwiduje bezsensowne rozwiązania, połączy podatki. Jednak w praktyce zupełnie nic nie oznacza – komentuje wystąpienie prezesa PiS Ryszard Petru. Podkreślając, że negatywny bilans może przynieść już wydawałoby się najlepszy pomysł prezesa PiS, czyli połączenie podatku PIT z CIT. – De facto to mogłoby spowodować nawet większe zamieszanie, niż mamy w podatkach obecnie, ponieważ wymagałoby zmiany szeregu ustaw – twierdzi ekonomista.
Wspieranie nie musi być wsparciem
Podobnie z ekonomicznym dystansem powinien być oceniany pomysł Jarosława Kaczyńskiego, by wspierać obszary małych miejscowości. – W tym przypadku nie można oszacować nawet żadnych kwot, bo nie wiemy na czym to wsparcie miałoby polegać – wskazuje Petru. I zaznacza, że pojmowane w ten sposób wsparcie jest przez praktyków ocenianie bardzo krytycznie. – To fajnie brzmi, ale w efekcie nie jest skuteczne. Bo jeżeli wspieram przedsiębiorcę A, to pierwszym pytaniem jest na jakich zasadach go wybieram. Po drugie, pojawia się pytanie o to, czy jeżeli wesprę A, to on nie odbierze pracy B, który normalnie by tę pracę oferował – tłumaczy ekspert.
Podobnie z ekonomicznym dystansem powinien być oceniany pomysł Jarosława Kaczyńskiego, by wspierać obszary małych miejscowości. – W tym przypadku nie można oszacować nawet żadnych kwot, bo nie wiemy na czym to wsparcie miałoby polegać – wskazuje Petru. I zaznacza, że pojmowane w ten sposób wsparcie jest przez praktyków ocenianie bardzo krytycznie. – To fajnie brzmi, ale w efekcie nie jest skuteczne. Bo jeżeli wspieram przedsiębiorcę A, to pierwszym pytaniem jest na jakich zasadach go wybieram. Po drugie, pojawia się pytanie o to, czy jeżeli wesprę A, to on nie odbierze pracy B, który normalnie by tę pracę oferował – tłumaczy ekspert.
Polecamy również: Jarosław Kaczyński: Przechodzimy do ofensywy. Prezes Prawa i Sprawiedliwości wygłosił opozycyjne "expose"
Zdaniem ekonomisty, prosty rachunek nie powinien towarzyszyć także postulatowi zmian w systemie oświaty. – Jeżeli zlikwiduje się gimnazja, to coś będzie trzeba w ich miejsce stworzyć. A to na pewno będzie trochę kosztowało. Nawet wiem jakie byłby koszty tej propozycji. I myślę, że Jarosław Kaczyński również tego nie policzył – ocenia Ryszard Petru. Nieco łatwiej wyliczyć można tymczasem koszt przywrócenia gabinetów lekarskich w szkołach. Pensje lekarzy i niezbędny sprzęt z pewnością oznaczałby kolejne wielomilionowe wydatki.
Pomysły Kaczyńskiego oderwane od realnej gospodarki
A co ze stworzeniem kas mieszkaniowych budujących Polakom nowe mieszkania, zwiększeniem wydatków na służbę zdrowia, czy powołaniem spółdzielni rolniczych? – To cała seria haseł, które fajnie brzmią, ale nie tworzą żadnego spójnego programu. One dobrze sprzedają się w telewizji, ale nie ma nic wspólnego z realna gospodarką – podsumowuje ekonomista.
A co ze stworzeniem kas mieszkaniowych budujących Polakom nowe mieszkania, zwiększeniem wydatków na służbę zdrowia, czy powołaniem spółdzielni rolniczych? – To cała seria haseł, które fajnie brzmią, ale nie tworzą żadnego spójnego programu. One dobrze sprzedają się w telewizji, ale nie ma nic wspólnego z realna gospodarką – podsumowuje ekonomista.
Zobacz także: "Nie wiem czemu służyło to wystąpienie"; "Najlepsze przemówienie Kaczyńskiego od dawna". Komentarze po "expose" prezesa
Czego nie zamierzają podejmować się ekonomiści, chce dokonać jednak premier. Donald Tusk zapowiedział bowiem, że do środy rząd podliczy koszty pomysłów Jarosława Kaczyńskiego.

