
"Roksa analna nimfomanka 21 - dziwna nazwa jak na gastronomię przyznacie" – napisał wieczorem na Twitterze korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz. Przyznał przy tym, że zna treść zeznań złożonych przez kobietę, którą zastano w mieszkaniu podczas rewizji apartamentu Stanisława Gawłowskiego. Obrońca posła PO mec. Roman Giertych był oburzony tym, że doszło do wycieku tajemnicy śledztwa. Jak stwierdził, jest do dowód, że sprawa Gawłowskiego jest polityczna.
(...) powiem panu prawdę. Było tak… Ja miałam działalność gospodarczą, gastronomiczną. Wzięłam duży kredyt, przestałam spłacać. Komornik na mnie wisiał. No i zaczęłam się spotykać z mężczyznami na sponsoring. Tak sobie po prostu dorabiałam. Muszę spłacać kredyt, mieszkanie to też niemały koszt i tak to wyglądało. Po prostu nie dawałam rady.
I spotykała się pani z mężczyznami w tym mieszkaniu?
To było po cichu robione i nie wydałoby się, gdyby nie afera wokół pana Gawłowskiego. Zaczęto węszyć, zaczęto dociekać i tak się stało, jak się stało. A niejedna dziewczyna się spotyka na sponsoring.
Proszę pana, właściciele naprawdę nic nie wiedzieli. Szczerze i z ręką na sercu panu mówię. Ja tu cichutko wszystko robiłam. Gdyby nie ta cała afera...
Stanisław Gawłowski został aresztowany w połowie kwietnia na trzy miesiące. Wydział zamiejscowy departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie postawił mu zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra środowiska w rządach PO-PSL. Miał wówczas przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tys. zł w gotówce i dwa zegarki o wartości prawie 25 tys. zł. Zarzuty dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej.