
Reklama.
Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów w 2015 roku z obietnicą zorganizowania międzynarodowej, niezależnej komisji, która zbada przyczyny katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem. Minęło pięć lat, a komisji jak nie było, tak nie ma. Wyborcy na pocieszenie dostali podkomisję Antoniego Macierewicza, która de facto nie ustaliła na razie nic nowego, co już wcześniej podano w oficjalnym raporcie MAK.
Tymczasem kwestia niepowołania międzynarodowej komisji stała się tematem sprawy, którą wytoczył Ministerstwu Obrony Narodowej senator KO Krzysztof Brejza. Polityk naciskał na resort obrony i w interpelacjach domagał się ujawnienia działań w tym temacie. W odpowiedzi dostał informację od ministra Mariusza Błaszczaka, że ówczesny poseł ma czekać na raport podkomisji Macierewicza.
Jak podaje "Rzeczpospolita" MON ma jednak ujawnić, co zrobił w sprawie powołania międzynarodowej komisji. Resort już podaje, że udzielał odpowiedzi Brejzie, w których informował o współpracy podkomisji smoleńskiej "z ekspertami Wichita University, ze Skandynawii i Wielkiej Brytanii oraz z Detriot w Stanach Zjednoczonych".
Sęk w tym, że wszystkie odpowiedzi MON odnoszą się do polskiej, a nie międzynarodowej komisji. – Unikanie odpowiedzi świadczy o tym, że rząd PiS nie wystąpił o powołanie komisji międzynarodowej i gra tematem Smoleńska, perfidnie oszukując własny elektorat – tak działanie PiS ocenił na łamach gazety Krzysztof Brejza.
źródło: "Rzeczpospolita"