Sery na BioBazarze
Sery na BioBazarze BioBazar

W świecie coraz bardziej doceniającym naturalność, ekologiczne produkty i fair trade, trudno oprzeć się wrażeniu, że bez własnego dostawcy warzyw, owoców, mięs i nabiału przetrwać nie sposób. Od czego są jednak targowiska? Przyglądamy się wybranym miejscom ze świeżymi produktami w Polsce.

REKLAMA
Stołeczny BioBazar w Fabryce Norblina to najbardziej doniosła odpowiedź na zapotrzebowanie na produkty ekologiczne. Klasyczne bazarki w Warszawie wymierają – o walce o bazar przy ul. Banacha więcej tu – coraz trudniej więc o dobry lokalny produkt. Mniejszą ich ilość być może zrekompensuje około 30-40 wystawców przy ul. Żelaznej 51/53. To największe targowisko wyrobów certyfikowanych w Polsce przyciąga co sobotę ponad półtora tysiąca kupujących. W dwóch halach dawnych fabryk metalowych sprzedaje się sery, jaja, masła, wędliny, ekologiczne zabawki czy, oczywiście, warzywa i owoce. To bodaj jedyne miejsce w Polsce, gdzie eko zakupów można dokonać w tak malowniczych industrialnych wnętrzach. Czynne w soboty w godz. 8-16, dodatkowo filia w Konstancinie w Starej Papierni w godz. 9-15.

Miliarder na bazarze. Gdy codzienność staje się ekstrawagancją


Klasyką gatunku jest praski bazar Różyckiego, który bodaj jako pierwszy szczycił się własną stroną internetową. Bazar, na którym mój świętej pamięci dziadek sprzedawał za komuny szyte po kryjomu w domu spodnie, jeszcze nie tak dawno temu oferował najlepsze pyzy w stolicy, staniki w rozmiarze GG, a i pewnie fangę w nos dla zbyt ciekawskich. Choć pyzy są nadal dostępne, Różyc faktycznie opanowany został przez lobby ślubne, a także sprzedawców ubranek komunijnych i chrzestnych. Jeśli wierzyć twórcom strony, podejmowane są starania, by przywrócić istotną rangę bazaru w sprzedaży warzyw i owoców – kupcom-seniorom (działa tam taka instytucja!) marzy się, by odzyskał rolę głównego zaopatrzyciela Pragi w świeży produkt. Obawiam się bowiem, że póki co należy się ona marketowi Cash&Carry w Markach...

Nasz człowiek we Wrocławiu – Mateusz Drygas, naczelny tamtejszego pisma miejskiego “The Spot” – poleca neogotycką halę targową przy Piaskowej. “Jest tam wszystko: świeże produkty, stoiska eko, a sama hala wewnątrz wygląda fantastycznie. Wprawdzie jest trochę zaniedbana, ale ma swój klimat” pisze. Reprezentująca historyzm (z zewnątrz) i modernizm (od wewnątrz) budowla stanowi żywy dowód aktywności handlowej (niemieckiej w momencie powstania hali) miejscowej ludności – wzniesiono ją dla uporządkowania handlu w centrum. To tam – a także do bliźniaczej, a nieistniejącej już Markthalle II – przeniosły się stoiska z placu Solnego czy z Rynku. Całkiem współczesny handel przy Piaskowej pada jednak ofiarą równie współczesnych problemów – np. konkurencji nieodległej Galerii Dominikańskiej (więcej tu).

W Krakowie źródłem wszelkich dóbr ze świeżymi warzywami na czele jest, oczywiście, Kleparz. To tu można było spotkać Wisławę Szymborską na zakupach, tu po sprawunki wpada też ponoć Katarzyna Kolenda-Zaleska. To tu pracują dobrotliwe sprzedawczynie, które zawsze mają ciepłe słowo dla kupujących, tu od lat widuje się te same twarze – po obu stronach stoiska.
O doświadczeniach z targowiska w niepublikowanym wywiadzie Anka Sasnal, wśpółtwórczyni filmu “Z daleka widok jest piękny”, mówiła tak: – Często robię zakupy na Kleparzu, czyli krakowskim placu targowym i chodzi tam ze mną mój syn Kacper. On ma długie włosy i w ogóle jest przystojny, niemalże za każdym razem kleparskie panie wciskają mu do ręki a to jabłko, a to gruszkę, ze słowami „dla grzecznej córeczki“. Nigdy nie prostowaliśmy pomyłki, Kacper nie ma z tym problemu, ale kiedy pojechałam na Kleparz z moją małą córką Ritą, dostałyśmy słodką marchewkę „dla synka, żeby się zdrowo chował. Jakoś też nie wyprowadzałam pani z błędu.
AKTUALIZACJA: Nasz czytelnik, Eugeniusz Mientkiewicz, poleca szukać na obrzeżach Kleparza i innych bazarków prawdziwych handlarek z małymi stoiskami jako gwarantów jakości i regionalnego pochodzenia produktów. Wspomina także, że na Kleparzu zdarzało mu się spotkać "jednego z braci Zielińskich (Skaldowie), Makłowicza, Szklarka (Slow Food Polska), Wójcickiego (Piwnica pod ...) i wielu innych lubiących zjeść, pobuszować między straganami i pogadać sobie".
To, czym bazarek z prawdziwego zdarzenia być nie powinien, mieści się w terminie „bazar na Krupówkach”. Turystyczne mydło i powidło to niekoniecznie synonim autentyczności regionalnego produktu, choć kierpców, oscypków i ciupag tu pod dostatkiem. W trosce o estetyczny wygląd Zakopanego tamtejsi aktywiści powołali rok temu stowarzyszenie mające walczyć z nielegalnym handlem na Krupówkach. Organizacja nie wygląda jednak na aktywną, a na głównym deptaku kurortu nadal pleni się przedsiębiorczość ukierunkowana na gust turystów. Jeszcze nie tak dawno temu wyglądało to tak:

A Wam które bazarki wydają się kultowe?
Jutro najciekawsze targowiska w świecie!