Miliarder na bazarze. Gdy codzienność staje się ekstrawagancją
Klasyką gatunku jest praski
bazar Różyckiego, który bodaj jako pierwszy szczycił się własną
stroną internetową. Bazar, na którym mój świętej pamięci dziadek sprzedawał za komuny szyte po kryjomu w domu spodnie, jeszcze nie tak dawno temu oferował najlepsze pyzy w stolicy, staniki w rozmiarze GG, a i pewnie fangę w nos dla zbyt ciekawskich. Choć pyzy są nadal dostępne, Różyc faktycznie opanowany został przez
lobby ślubne, a także sprzedawców ubranek komunijnych i chrzestnych. Jeśli wierzyć twórcom strony, podejmowane są starania, by przywrócić istotną rangę bazaru w sprzedaży warzyw i owoców – kupcom-seniorom (działa tam taka instytucja!) marzy się, by odzyskał rolę głównego zaopatrzyciela Pragi w świeży produkt. Obawiam się bowiem, że póki co należy się ona marketowi Cash&Carry w Markach...