
Joanna Lichocka nadal uważa, że jej gest ręką podczas czwartkowej debaty w Sejmie nic nie znaczył, ale nieco gubi się w zeznaniach. Już nie twierdzi, że było to "pocieranie oka", a odgarnianie czegoś z twarzy. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości przeprosiła jednak tych, którzy poczuli się urażeni jej gestem, czyli... wyborców PiS.
REKLAMA
Nowe tłumaczenie Joanny Lichockiej zamieścił na Twitterze dziennikarz RMF FM Patryk Michalski. Zaznaczył, że teraz posłanka PiS uważa, że środkowy palec w stronę opozycji był odgarnianiem czegoś z twarzy. Na zamieszczonym przez niego nagraniu dziennikarze pytają Lichocką, czy zamierza przeprosić za swój gest. Ona jednak idzie w zaparte i twierdzi, że całość została zmanipulowana przez opozycję.
– Ten przemysł nienawiści w wykonaniu PO. Skala manipulacji i zmiany kontekstów jest szokująca. Nie wykonałam wczoraj żadnego wulgarnego gestu i nie było takiej intencji. – powiedziała Lichocka. Posłanka zdobyła się jednak na przeprosiny, które brzmiały bardziej, jak skierowane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i PiS niż zwykłych obywateli.
– Wiem, że opinia publiczna może być wprowadzona w błąd, także przez ten przekaz przemysłu nienawiści PO, to chciałabym wszystkich tych, którzy poczuli się dotknięci tym niezamierzonym gestem przeprosić i wyrazić słowa ubolewania, że poprzez ten ruch ręką, dałam asumpt do takiego ataku na PiS i na mnie. Mam nadzieję, że wyborcy popatrzą na to z wyrozumiałością – stwierdziła Lichocka.
Zaznaczyła, że jest to twarda kampania i każdy gest jest wykorzystywany przeciwko drugiej stronie. Być może jej przeprosiny dotrą m.in. do europosła PiS Joachima Brudzińskiego, który krytycznie odniósł się do zachowania posłanki.
