Ostra wymiana zdań między Giertychem a Ogórek. Poszło o raka i... nowe torebki
Bartosz Świderski
19 lutego 2020, 10:08·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 lutego 2020, 10:08
Ani na chwilę nie milknie ostra dyskusja po wulgarnym geście posłanki Joanny Lichockiej i decyzji Sejmu, że 2 mld zł pójdą nie na onkologię, lecz na media narodowe. Każdy kolejny komentarz wywołuje lawinę następnych i momentami robi się naprawdę ostro. Tak jak w przypadku twitterowej rozmowy Romana Giertycha z Magdaleną Ogórek.
Reklama.
– Przeciwstawianie rekompensaty, która jest efektem decyzji podjętej przez PO i PSL z kwestiami związanymi z leczeniem onkologicznym to jest zwykłe chamstwo – tak mówił we wtorek w Polskim Radiu rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy, Błażej Spychalski.
Słowa te skomentował Roman Giertych. Mecenas odczytał to jako znak, że nie ma co liczyć na weto głowy państwa do ustawy przyznającej 2 miliardy głównie na rzecz Telewizji Polskiej. Dodał przy tym od siebie parę słów, wymieniając nazwiska twarzy TVP: Danuty Holeckiej i Magdaleny Ogórek.
"Rzecznik PAD nazwał chamstwem chęć wyrwania pieniędzy z TVP na rzecz chorych na raka. Chyba jednak PAD- owi nie pozwolą zawetować. Zadowolenie pań Holeckiej i Ogórek z nowych torebek jest ważniejsze dla JK niż interes PAD. A o chorych to oni wszyscy myślą to samo co Lichocka" – napisał Giertych. A jego słowa spotkały się z ostrą odpowiedzią Magdaleny Ogórek.
"Popełnił Pan potworny wpis" – odpisała prowadząca "Studio Polska". Napisała przy tym, że gdy miała 13 lat na raka zmarła jej mama, a ona sama jest w grupie wysokiego ryzyka.
Na tym wymiana zdań się nie zakończyła.
"Nie będę się z Panią licytował na rodzinne doświadczenia z rakiem, choć mamy je podobne. I niech sobie Pani kupuje najdroższe torebki, nic mnie to nie obchodzi. Ale gdy robi to Pani za pieniądze podatników, które Pani dostaje za udawanie dziennikarki w TVP, to będę o tym pisał" – brzmiała riposta Giertycha.
W ostatnich dniach cała propagandowa machina państwa ruszyła z ofensywą, aby zatrzeć fatalne wrażenie po tym, jak posłanka Joanna Lichocka pokazała środkowy palec. Politycy prawicy tłumaczą, że nie był to gest skierowany do chorych na raka, lecz do opozycji (bo opozycji f***a pokazywać można?).
W "Wiadomościach" m.in. zaprezentowano materiał dowodzący, że na onkologię nie trzeba przekazywać dodatkowych środków. Pokazano przy tym zmanipulowaną grafikę.