
"To nie była tylko książka. To było ostrzeżenie, z dokładnymi detalami o koronawirusie. To nie przypadek. To spisek. Koronawirus to broń" – czytam jeden z wpisów.
"Chiński uczony Li Chen uciekł do Stanów, zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o najważniejszej broni biologicznej Chińczyków z ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją "Wuhan-400", ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana zdolnego do życia wirusa stworzona w ich centrum badawczym. Wuhan-400 jest bronią doskonałą. Zaraża tylko ludzi. Żadne inne żywe stworzenie nie może być nosicielem".
Ale to nie wszystko. "Około 2020 roku choroba podobna do zapalenia płuc rozprzestrzeni się po świecie" – to zdanie też ktoś Koontzowi przypisał. Jednak, jak się okazuje, pochodzi ono z książki zupełnie innego autora.
O tym że wirus mógł wydostać się z jakiegoś chińskiego laboratorium, było już głośno. Że to miała być broń biologiczna, też.
Z kolei w Iranie koronawirus miał mieć wpływ na wybory, które odbyły się 21 lutego. Tak twierdzą władze, niezadowolone z frekwencji, która była najniższa od czasów Rewolucji Islamskiej w 1979 roku.