Są już wyniki konkursu na Pomnik Bitwy Warszawskiej. Pojawiały się oczekiwania, że będzie to wielki łuk triumfalny, zgodny z polityką godnościową PiS. Miał przywrócić Warszawie należne miejsce w Europie i przypominać każdemu, kto powstrzymał bolszewicką nawałę. Tymczasem okazuje się, że zwyciężył projekt, który wcale łuku nie przypomina.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Wybór był dla jury trudny, bo wpłynęło aż 58 prac. Ostatecznie pomnik zaprojektuje pracownia Mirosława Nizio. Wcześniej projektował między innymi ekspozycje stałe w Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Polin. Smukły obelisk mierzy 23-metry. Ma symbolizować dokonanie czegoś niemożliwego, czyli odwrócenie biegu historii przez Polskę w 1920 r.
W miejscu obecnego basenu fontanny na pl. na Rozdrożu ma stanąć okrągły placyk z tryskającymi z posadzki w górę strumieniami wody. Dominować ma 23-metrowy obelisk skręcony na kształt wiertła. Jurorzy tłumaczyli, że skręcenie obelisku w lewo, w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara ma symbolizować dokonanie czegoś niemożliwego, czyli odwrócenie biegu historii przez skazywaną na porażkę Polskę.
Początkowe doniesienia wskazywały na to, że w Warszawie może stanąć wielki łuk triumfalny na wzór tych w innych stolicach Europy. Pomysłu tego broniła między innymi posłanka PiS Anna Maria Siarkowska, tłumacząc, że pieniądze na pomnik nie są zbędnym wydatkiem, gdyż biedni będą zawsze.
Jan Pietrzak proponował budowę łuku triumfalnego, który byłby przerzucony nad brzegami Wisły. Nadworny satyryk PiS prowadził nawet zbiórkę pieniędzy na ten cel, a wśród wspierających znalazł się premier Mateusz Morawiecki.