Klienci biura mieli pojechać na narty do Włoch
Klienci biura mieli pojechać na narty do Włoch Fot. Pexels
REKLAMA
Do klientów jednego z biur podróży w Warszawie dotarli reporterzy "Interwencji" Polsatu. Radosław Miszczak i Michał Adamczyk wykupili wyjazd na narty do Trydentu w północnych Włoszech. Towarzyszyć mieli im znajomi z całej Polski, łącznie 15 osób. Cały turnus liczył z kolei 80 osób, wszyscy wpłacili już wymaganą kwotę – 2249 złotych.
Jednak kiedy w północnych Włoszech zaczęła się epidemia koronawirusa, wielu uczestników postanowiło zrezygnować z wyjazdu. Również Adamczyk napisał do biura podróży maila, w którym poinformował o rezygnacji z podróży. Zażądał też zwrotu kosztów. – W OWU jest napisane, że w przypadku nadzwyczajnych i niemożliwych do przewidzenia okoliczności można ubiegać się o całkowity zwrot poniesionych kosztów – tłumaczył "Interwencji".

W Trydencie nie ma zagrożenia?

Pracownicy biura odmówili jednak przesłania pieniędzy rezygnującym uczestnikom. – Chcemy odstąpić od realizacji umowy, natomiast wszystkie te dotychczasowe nasze komunikaty do biura spotykały się albo z brakiem odpowiedzi, albo z zanegowaniem jej. Biuro nie wyraża zgody, uważa, że to jest bezpodstawne roszczenie z naszej strony, że może nam co najwyżej zwrócić 10 procent, bo decyzja o rezygnacji leży po stronie uczestnika. Traktują to bardziej jako nasz kaprys, niż reagowanie na realne zagrożenie – stwierdził Radosław Miszczak.
"Organizowane przez nasze biuro imprezy turystyczne NIE ODBYWAJĄ SIĘ na terenach, gdzie występują nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności (…). Informujemy, że w przypadku gdy w miejscach docelowych realizacji organizowanych przez nasze biuro imprez, zaistnieją nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności, nasze biuro gotowe będzie do dokonywania zwrotów wpłaconych pieniędzy klientom" – brzmiało oświadczenie biura wysłane do "Interwencji".

Epidemia koronawirusa w północnych Włoszech

Inaczej uważają jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Główny Inspektorat Sanitarny, które wymieniają północne Włochy jako jeden z zagrożonych terenów. Miszczak i Adamczyk są gotowi skierować sprawę do sądu. Według ekspertów, do których dotarła "Interwencja" mają oni dużą szansę na wygraną.
– Zarówno przepisy dyrektywy Parlamentu Europejskiego jak i naszej ustawy stanowią, że konsument może mieć prawo do rozwiązania umowy o udział w imprezie turystycznej bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów w przypadku, gdy jest znaczące zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. Są podstawy do tych obaw, jak informacje, chociażby z MSZ i w ogóle powszechne informacje o tym, że we Włoszech rzeczywiście ten wirus zaatakował - mówiła Polsatowi Małgorzata Rothert, Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie.
We Włoszech jest już ponad 2700 osób zakażonych koronawirusem – poinformował w środę szef Obrony Cywilnej Angelo Borrelli. Znacząco wzrosła także niestety liczba ofiar śmiertelnych – z 79 do 107 osób. Wyleczonych zostało 276 pacjentów. Włoski rząd ma niebawem zadecydować, czy w związku z epidemią zamknąć szkoły i uniwersytety. Tymczasem w Polsce wykryto już pierwsze zakażenie koronawirusem. Pacjent, który przyjechał z Niemiec, leży w szpitalu w Zielonej Górze.
źródło: Polsat News