– Muszę jakoś zapewnić sobie podstawowe środki do życia, właściwie muszę z dnia na dzień myśleć o szukaniu innego zawodu – mówi naTemat aktorka, która po decyzji rządu o zamknięciu instytucji kultury, tak jak wielu jej kolegów i wiele koleżanek z branży zostanie bez środków do życia.
– Rząd zadecydował o zawieszeniu funkcjonowania instytucji kultury: teatrów, muzeów, kin, sieci kinowych, szkół artystycznych wszystkich szczebli. Wszystkie te instytucje zaprzestaną działalności, w obszarze, który dotyczy gromadzenia się dużej ilości osób – powiedział minister kultury Piotr Gliński podczas konferencji prasowej.
Taka sytuacja ma potrwać do 25 marca. Choć niewiele osób krytykuje prewencyjne działania rządu związane z koronawirusem w Polsce, to są i tacy, którzy znaleźli się teraz w bardzo trudnej sytuacji. Oni także rozumieją konieczność wprowadzenia rozporządzenia, ale muszę też zastanawiać się skąd wezmą środki na życie.
– Nie oczekuję, że teraz otrzymam jakąś zapomogę, ale rachunki same się nie spłacą – zauważa w rozmowie z naTemat aktorka, która woli pozostać anonimowa. Bo to właśnie osoby związane zawodowo z kulturą, artyści, mówią o finansowych problemach.
Z czego opłacić ZUS?
Anna Siek jest aktorką i muzykiem. Pracuje w teatrze, ale nie jest to praca na etat, co oznacza, że jeśli nie ma spektakli, w których występuje nasza rozmówczyni, to po prostu nie zarabia.
– Z trzech teatrów dostałam informację, że nie odbędą się tam spektakle. To, że nie zarabiamy, to jedno, ale nie można też zapominać, że z racji tego, że prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą, muszę opłacić ZUS, zapłacić księgowej, czyli jest to jakieś 1500 zł. Nikt się z tym nie liczy. Nic nie da nawet zawieszenie tej działalności, bo są to koszty, które realnie trzeba ponieść. Robi się kryzysowo – podkreśla nasza rozmówczyni.
Wszystko, co Anna Siek robi zawodowo, związane jest z obcowaniem z ludźmi. Poza aktorstwem prowadzi też m.in. warsztaty muzyczne, zajęcia umuzykalniające w przedszkolu, czy zajęcia w teatralne w teatrze. W jednej chwili okazało się, że na co najmniej dwa tygodnie wszystko to musi zawiesić.
– Rozumiem to, bo jest zagrożenie. Oczywiście trzeba starać się zatrzymać rozprzestrzenianie wirusa, ale z drugiej strony mam w sobie jakąś niezgodę, bo nagle wszyscy idziemy do sklepu, żeby kupić ryż na zapas. Nagle się okazuje, że imprezy masowe odbywają się w centrach handlowych, bo są bardzo duże kolejki i to jest dużo większa pożywka dla wirusa – zaznacza.
Dodaje także, że w jednym z teatrów podkreślali, że może uda nam się zagrać dwa spektakle z rzędu, aby wyrównać sytuację finansową, ale nie ma też pewności, czy uda się sprzedać tyle biletów. – Co jednak będzie, jeśli potrwa to więcej niż dwa tygodnie? – zauważa.
Lekcje odwołane
Wiktoria Szubelak prowadzi szkołę gry na gitarze i ukulele, poza zajęciami prowadzonymi w siedzibie szkoły, prowadzi również zajęcia dodatkowe w szkołach i przedszkolach w Warszawie. Jest też aktywnie koncertującą gitarzystką.
– W chwili obecnej koncerty, które były zaplanowane, są odwołane. Nawet nie przeniesione, ale mam nadzieję, że coś się w tym zakresie zmieni. Zajęcia, które prowadzimy w szkołach i przedszkolach zostały odwołane, i też mamy nadzieję, że tylko do końca marca – mówi Wiktoria Szubelak.
Zajęcia prowadzone w jej szkole gry na gitarze odbywają się w większości w układzie 1 na 1, czyli nauczyciel i uczeń, czasami dwóch uczniów. – Dlatego zdecydowaliśmy, że będą się odbywać, a w przypadku gdy rodzice podejmą decyzję o pozostaniu w domu, będziemy je odrabiać w innym terminie. Szkoła jest regularnie dezynfekowana, wprowadziliśmy też procedury na zajęcia, nie podajemy dłoni, nie poprawiamy pozycji, myjemy ręce przed i po zajęciach – opowiada rozmówczyni naTemat.
Wiktoria Szubelak mówi też, że od wczoraj, od czasu podjęcia przez rząd decyzji o zamknięciu placówek edukacyjnych i instytucji kultury, odbywa mnóstwo trudnych rozmów, zarówno z jedną, jak i drugą stroną, starając się znaleźć rozwiązanie, które wszystkim pozwoli w miarę spokojnie przetrwać ten czas.
– Staram się też myśleć outside the box, przyspieszam prace nad produktami online, takimi jak podręczniki, kursy i webinary – tłumaczy.
Bez środków do życia
– Spadło mi osiem spektakli w okresie prewencji, który rząd zaproponował. Żeby było jasne, uważam, że taka profilaktyka jest wskazana, wszyscy ze środowiska rozumieją, że trzeba ograniczać możliwość rozwoju wirusa. Jednak jest to sytuacja, choć nie chciałabym używać aż tak mocnych słów, to sytuacja dramatyczna – mówi kolejna rozmówczyni naTemat, również aktorka.
Kobieta mówi, że wiele osób z jej branży bardzo mocno odczuje zamknięcie instytucji kultury, odwołanie wszelkich imprez. Wiele osób może zostać bez środków do życia. Powszechne jest to, że artyści – nie tylko aktorzy, bo mowa także i m.in. o muzykach – pracują na umowach śmieciowych, umowach o dzieło, kontraktach. – Te wszystkie umowy są najczęściej tak skonstruowane, że w obliczu takiej właśnie historii, z jaką mamy teraz do czynienia, nie jesteśmy absolutnie niczym chronieni – wyjaśnia aktorka.
– Nie mam etatu. Zarabiamy, kiedy przychodzi nas oglądać publiczność. Nie oczekuję, że teraz otrzymam jakąś zapomogę, ale rachunki same się nie spłacą. Muszę jakoś zapewnić sobie podstawowe środki do życia, właściwie muszę z dnia na dzień myśleć o szukaniu innego zawodu. Ktoś może mi zarzucić, że taką sobie drogę wybrałam, ale zawody są różne, talenta są różne... – słyszę od rozmówczyni naTemat.
Za co spłacić kredyt?
"To by było na tyle. Zostaję bez środków do życia tak jak wiele moich bezetatowych koleżanek i kolegów. Co robić w tej sytuacji? Jak spłacać kredyt? Jak ogarnąć dzieci?
Bezbronność wobec systemu i świata. Możesz się spalać, pracować ponad siły, dawać serce miłość, czułość widzom, być zawsze fair, perfekcyjnie przygotowana, rzetelna, nie zawodzić a i tak zostajesz sama jak ch.... I kompletnie nie wiadomo jak żyć" – ten wpis bardzo szybko zyskał "popularność" w sieci.
Jego autorką tego jest Agnieszka Przepiórska-Frankiewicz, aktorka związana z Teatrem Polonia, Teatrem Łaźnia z Krakowa, czy kabaretem "Pożar w Burdelu", a także znana z serialu "Barwy Szczęścia". W rozmowie z nami nie ukrywa, że był emocjonalny.
– Mój wpis był dosyć emocjonalny, ponieważ jak tylko zdałam sobie sprawę, że odwołują nam wszystkie prace, a mój mąż też pracuje w branży artystycznej, zrozumiałam, że straciliśmy cały przychód na najbliższy miesiąc, a może więcej, bo nikt nie jest w stanie nam powiedzieć, kiedy wrócimy do pracy. Oczywiście absolutnie jestem za tym, żeby zamykać teatry, kościoły itd. Dobrze, że tak się dzieje. Natomiast to, że zostajemy bez żadnej ochrony, pomocy, właściwie bez niczego, pokazuje jacy jesteśmy bezbronni wobec systemu, jako artyści – podkreśla.
Aktorka przyznaje, że dziś właściwie niewiadomo co dalej robić. W umowach, które artyści najczęściej zawierają jest zastrzeżenie, że jeżeli z powodów niezależnych np. od teatru, teatr odwołuje spektakle, nie można mieć żadnych roszczeń finansowych.
– Jedynie mam nadzieję, że wstrzymają spłatę kredytów hipotecznych. Według mnie to jest najbardziej realna pomoc w tej chwili. Nie chodzi o to, że liczymy na zapomogi, chodzi o to, żeby wstrzymać inne płatności, żeby można było przetrwać za oszczędności – podsumowuje.
Na jaką pomoc można liczyć?
Związek Zawodowy Aktorów Polskich zaapelował, aby ci którzy mają problemy finansowe wynikające z decyzji rządu, zgłosili się do ZZAP. W oficjalnym stanowisku Zarządu Głównego, przesłanym dziś do mediów czytamy:
"Decyzja Prezesa Rady Ministrów o zamknięciu szkół, uczelni, kin, teatrów etc. spowodowana panującą na świecie pandemią koronawirusa postawiła także aktorki i aktorów w całej Polsce w arcytrudnym położeniu. Część z nich w obecnym miesiącu nie wejdzie w ogóle na scenę, co pozbawia ich możliwości otrzymania dodatkowego wynagrodzenia w ramach etatu, którego średnia wysokość jest niższa niż minimalne wynagrodzenie krajowe. Często aktorki i aktorzy zostaną pozbawieni ulgi podatkowej w wyniku czego ich wynagrodzenie zasadnicze zostanie obniżone o kolejne 200 złotych".
W piśmie Zarządu Głównego Związku Zawodowego Aktorów Polskich zasugerowano także szereg działań, które można podjąć w tej trudnej sytuacji.
"Apelujemy do pracodawców aby podjęli odpowiednie działania dla zabezpieczenia materialnego aktorów. W postaci świadczeń wyrównawczych rekompensujących utratę zarobków, a do organizatorów o zwiększenie finansowania instytucji kultury ze środków publicznych. Sugerujemy aby pracodawcy dokonali modyfikacji repertuarów w oparciu o interes ekonomiczny aktorów, których budżety najbardziej ucierpiały na skutek przerwy w działalności teatrów. Teatrom, w których okres urlopowy jest dłuższy niż półtora miesiąca, sugerujemy, aby wydłużyły sezon o dwa tygodnie" – czytamy w oświadczeniu.
Ze stanowiska wynika także, że w opinii Zarządu Głównego Związku Zawodowego Aktorów Polskich, że obecna sytuacja obnażyła wadliwy system:
"W opinii ZG ZZAP problemy wynikające z obecnej sytuacji pokazują skalę niedofinansowania instytucji kultury a także niezliczone wady obecnego, w naszej opinii patologicznego, systemu wynagradzania".
Smutne. Nie tylko z powodu zagrożenia. Także dlatego że większość ludzi kultury nie ma stałych pensji, etatów, stałych umów, nikt się o to od 89 roku nie zatroszczył, większość pracuje na śmieciówkach, umowach o dzieło/zlecenie, więc teraz nie mają pracy i co za tym idzie żadnych zarobków, to jest dla nich cholernie trudny czas. Rzecz idzie o przeżycie, w dosłownym sensie. Oby wytrzymali. To oni, moim zdaniem, czynią ten straszny świat bardziej znośnym.
Wiktoria Szubelak
gitarzystka, właścicielka szkoły gry na gitarze
Około 40 proc uczniów odwołało zajęcia do końca marca. Nie da się ukryć, ze sytuacja jest trudna dla mnie, jako właściciela firmy, jak i dla współpracujących ze mną nauczycieli, którzy pracując na zleceniach dla różnych firm, takich jak moja, w sumie zostaną pozbawieni znacznej części przychodów.
Maksymilian Rogacki
Przewodniczący ZG ZZAP w imieniu Zarządu Głównego
Wszystkim aktorkom i aktorom zatrudnionym na etatach w teatrach przypominamy także o możliwości skorzystania z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych.
Oczekujemy, że Minister Kultury Pan Premier dr hab. Piotr Gliński podejmie odpowiednie działania systemowe, które bezpośrednio wesprą także aktorów niezależnych. Popieramy pomysł powstania Funduszu Solidarnościowego dla twórców. Liczymy na działania Pana Premiera, które pozwolą na odroczenie spłat kredytów hipotecznych a także składek ZUS przez artystów.