Szefowa kampanii Andrzeja Dudy, która od samego początku wzbudzała kontrowersje, w sobotę nieoczekiwanie ogłosiła, że rezygnuje z tej funkcji. Powiadomiła o tym w mediach społecznościowych. Napisała, że "ze względu na stan zdrowia".
Jeszcze tego samego dnia, gdy ogłoszono, że to ona pokieruje kampanią Andrzeja Dudy, jej wypowiedź w TVP wywołała ogromną burzę.
– Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa – mówiła w "Gościu Wiadomości" TVP. Potem krytyka pod jej adresem lała się również w PiS. Wielu było zaskoczonych, że Duda postawił właśnie na nią - na mało znaną prawniczkę bez doświadczenia politycznego, związaną z partią Jarosława Gowina.
Prawdziwa burza wybuchła, gdy "Gazeta Wyborcza" doniosła, że Jolanta Turczynowicz-Kieryłło ugryzła w przedramię mężczyznę z Milanówka. Zdarzenie miało miejsce w czasie ciszy wyborczej przed drugą turą wyborów samorządowych z 2018 roku.
Nieoczekiwanie szefowa kampanii Andrzeja Dudy ogłosiła w sobotę, że nie będzie pełnić już tej funkcji. Wyjaśniła, że rezygnuje "z uwagi na stan zdrowia". "Dziękuję Wam za wszystkie wspólne chwile na kampanijnej drodze. Myślę teraz o tym byśmy zwyciężyli jako naród..." - napisała Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
- Rezygnacja mecenas Jolanty Turczynowicz-Kieryłło z funkcji szefowej kampanii Andrzeja Dudy nie ma związku z epidemią koronawirusa. Dziękujemy pani mecenas za dotychczasową pracę i życzymy powrotu do zdrowia - zareagował Adam Bielan, rzecznik sztabu wyborczego prezydenta, w rozmowie z IAR.