Zabrałeś z pracy ładowarkę i zapomniałeś oddać? A może dzwonisz ze służbowego telefonu w prywatnych celach? Przywłaszczanie i kradzieże to najczęściej wskazywane przez pracodawców przewinienia pracowników. W 2011 roku tylko w jednym sektorze przedsiębiorcy stracili w ten sposób ponad miliard złotych.
Dokładnie: 1,7 miliarda złotych – tylko w handlu detalicznym i tylko w ciągu jednego roku. W tym sektorze Polska zajmuje niechlubne, trzecie miejsce, jeśli chodzi o skalę kradzieży dokonywanych przez pracowników. W rankingu przed nami są tylko Rosja i Słowacja – wynika z Światowego Raportu Kradzieży w Handlu Detalicznym.
Z raportu firmy Euler Hermes, stworzonego we współpracy z Pracodawcami RP, wynika zaś, że 78 proc. polskich firm okradanych bądź oszukiwanych jest przez własnych pracowników. Jak podkreślają twórcy raportu, to i tak liczba zaniżona, bo odnosi się tylko do ankietowanych. – Tak naprawdę zjawisko to występuje we wszystkich firmach, ale pracodawcy często o tym nawet nie wiedzą – mówi nam Wioletta Żukowska, ekspert z Pracodawców RP.
W 2010 roku 77 proc. przedsiębiorców było okradanych i oszukiwanych przez pracowników. Zjawisko "przywłaszczania" sobie dóbr z firmy lub jej oszukiwania nosi nazwę "anomii pracowniczej".
Na szczęście, aż 26 proc. badanych wykazało, że mogą wskazać jedynie na 1-2 takie zdarzenia. I tylko 8 proc. ankietowaych przyznało, że takich incydentów odnotowali ponad 20.
Najczęściej opisywanymi oszustwami były: korzystanie z komputera, samochodu lub telefonu służbowego do celów prywatnych, nadużycia w wydatkach służbowych pracownika i przywłaszczenie lub kradzież ruchomości. Zawodem, w którym to zjawisko występuje najczęściej, jest przedstawiciel handlowy.
Według ekspertki mechanizm jest prosty: pracownik wystawiony na taką pokusę zawsze będzie szukał sobie usprawiedliwień. – Na przykład usprawiedliwi się tym, że mało zarabia, więc może czerpać inne korzyści. Zawsze znajdzie sobie uzasadnienie, to jest w nas psychologicznie zakodowane – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Na konferencji na ten temat wyjaśniała to dr Monika Gładoch, również z Pracodawców RP. Według niej, dzisiaj praca została przez nas sprowadzona do "poziomu zaspokajania swoich dążeń materialnych i finansowych" i "zapomina się o tym, że powinna być ona także elementem realizowania swoich ambicji i zainteresowań". To zaś powoduje, że w firmach nie ma etosu pracy, a tym samym – zasad, którymi mogliby kierować się pracownicy.
Do tego dochodzi bezkarność takich czynów. Według dr Gładoch, niewiele osób ma tyle odwagi, żeby zwrócić współpracownikowi uwagę lub na niego donieść. Tym bardziej, że inni pracownicy mogą usprawiedliwiać cudze kradzieże tak samo, jak swoje – na przykład tym, że szef ich wykorzystuje.
Pracownik kontra pracodawca
Tylko po czyjej stronie leży wina za taki stan rzeczy? Tych na niższym szczeblu – bo robią coś niemoralnego, czy tych na wyższym – bo nie potrafią zadbać o pracownika? Często bowiem argumenty typu "prezes nas wykorzystuje" są słuszne. – Ale nic nie usprawiedliwia pracowników – zaznacza Wioletta Żukowska.
Jak twierdzi nasza blogerka Iga Liziniewicz, coach od zarządzania, kradzieże i oszustwa w firmach to w dużej mierze wynik nieodpowiedniego zarządzania. – To kwestia kultury zarządzania. Tam, gdzie działa micro-zarządzanie, czyli pracownicy mają za sobą managera, takie rzeczy zdarzają się znacznie rzadziej – wskazuje Liziniewicz. – Kultura pracowników tworzy się i zmienia właśnie na skutek zarządzania – dodaje.
Dlatego też w korporacjach odsetek oszustw i kradzieży jest mniejszy, niż w mniejszych przedsiębiorstwach. Tam wszystkie zasady są z góry jasno określone i najczęściej surowo egzekwowane. – W korporacjach implementuje się rozwiązania z Zachodu,
gdzie wiele zachowań, dla nas dopuszczalnych, jest po prostu niedozwolonych. U nas takie kodeksy zasad są mało popularne – tłumaczy Wioletta Żukowska.
Potrzebne są zasady...
Niestety, większość polskich pracodawców próbuje "ukulturalnić" swoich podwładnych w błędny sposób: zakładająć monitoringi. – A to nienajlepsza droga – ocenia Żukowska. Monitoring bowiem powoduje zwiększenie się dystansu między szefem i pracownikiem, powoduje spadek zaufania, co w oczywisty sposób wpływa na jakość pracy.
– Uświadamiać trzeba przez edukację, szkolenia, które powinny też obejmować samych zarządzających – przekonuje ekspertka z Pracodawców RP. – Ważne są też kodeksy etyczne, etos pracy, wyznaczenie zasad, jakie mają obowiązywać w firmie.
... I wartości
Wyznaczenie zasad to jednak nie wszystko. Trzeba też uświadomić pracownikom, że firma jest wspólnym dobrem, dać im poczucie tej wspólnoty. Warto też podkreślać fakt,
że stracone w ten sposób pieniądze można by wykorzystać inaczej: na rozwój pracowników czy dalsze inwestycje.
Istotny też jest fakt, jak pracownicy podchodzą do swojego zajęcia. Jeśli tylko jako do źródła comiesięcznych przelewów, to raczej trudno będzie krzewić wśród nich etos pracownika. – Aby walczyć z tym zjawiskiem, trzeba doprowadzić do tego, by praca znów zaczęła być łączona z poczuciem godności i samorealizacji – mówił na konferencji Pracodawców RP prof. Marek Kosewski, zajmujący się zagadnieniem zarządzania przez wartości.
Wspieraj pracownika
Iga Liziniewicz przypomina jednak, że przedsiębiorcy różnie interpretują pojęcia takie jak "kradzież" czy "przywłaszczenie". – Może też chodzić o czas spędzany w pracy. Ktoś wyszedł 10 minut wcześniej i dla niektórych pracodawców to może być już "kradzież" czasu, który powinniśmy poświęcic na swoje obowiązki – wskazuje coach. – Ale takie raporty są potrzebne, powinny zmusić pracodawców do myślenia.
Uświadamiać trzeba przez edukację, szkolenia, które powinny też obejmować samych zarządzających. Ważne są też kodeksy etyczne, etos pracy, wyznaczenie zasad, jakie mają obowiązywać w firmie.
Prof. Marek Kosewski
Bada kwestię zarządzania przez wartości
Aby walczyć z tym zjawiskiem, trzeba doprowadzić do tego, by praca znów zaczęła być łączona z poczuciem godności i samorealizacji.