
Zero porażek. Wszystko wygrywałem. No, prawie wszystko. Niech pan napisze, że sędziowie mogliby orzec parę remisów.
Tak, tak, wiem. On napisał w tej swojej biografii, że jedzie z Legią do Zabrza, a tam w Górniku gra ten rzeźnik Wiśniewski. Wie pan, ja grałem ostro, czasami trzeba było kopać, czasami celowo sfaulować. Taka jest piłka. Ale nie sądzę, by Wojtek napisał to na złość.
Jacy są dzisiaj młodzi piłkarze?
Oni są… Ale od razu zastrzegam, że nie wszyscy. Jest w Legii Michał Żyro, jest tam też Kuba Kosecki. W Górniku Paweł Olkowski, w Ruchu Arek Piech i Maciek Jankowski. Oni w tej naszej lidze mi się podobają. A inni? Niektórzy to minimaliści. Pasuje im to, co otrzymują na starcie i nie robią nic, by się rozwinąć. Przychodzą, zgarniają kasę i się opierdzielają.
Byłem wtedy w Jastrzębiu. Graliśmy na Odrze Opole. Szedłem do piłki, wywróciłem się, gościu mnie przygniótł całym sobą i kość pękła w nadgarstku, aż ją było trochę widać. Zaraz przyleciał maser, pokazuje, żeby robić zmianę, a ja mu mówię – nie, nie, żadna zmiana. Trochę mi tę rękę naprostował, można powiedzieć, że wsunął kość do środka, owinął całość bandażem i jakoś dograłem do końca.
Z korupcją chyba nie mógł się pan nie zetknąć.
Od lat mam świetny kontakt z kibicami Górnika. Podchodzą, mówią to, rzeczywiście. Ja się cieszę, bo to oznacza, że ciągle mnie pamiętają. Że dużo musiałem dać ich klubowi. Mnie tylko razi jedna rzecz. Niektórzy powtarzają, że Wiśnia brał udział w ustawkach. Że jeździł w ten las czy gdzie tam i się lał z kibicami innych zespołów. A to jest bzdura. Chodziłem na mecze, z wujkiem. Pokibicować. Tyle. A Górnika kocham cały czas. Nawet w sobotę jak wyjdę się bić, będę miał na sobie logo tego klubu.
Właśnie, walka na gali KSW. Od kogo to wyszło?
Ci, którzy to mówią, też pewnie jeszcze nic nie osiągnęli. I teraz ja postawię takie pytanie. Gdyby oni dostali taką ofertę, to co, powiedzieliby nie? Bo nie są przygotowani? Przestraszyliby się? Łatwo jest krytykować inną osobę, trudniej zastanowić się, co samemu by się zrobiło w danej sytuacji.
Debiut byłego piłkarza – Jacka Wiśniewskiego – jest ukłonem do fanów tej dyscypliny, do których się nie zaliczam. Nie wiem, czego można się spodziewać po tym zawodniku. Lojalnie trzymam jednak kciuki za Kamila Walusia z Warszawskiej Copacabany.
Nie tylko, też dziennikarze. Znający się na MMA.
Teraz jestem zawodnikiem KSW, mam podpisany kontrakt. Jeśli Martin i Maciek się zgodzą (Lewandowski i Kawulski, właściciele federacji KSW - red.) to tak, na pewno wystartuję. Przecież ja się wcześniej właśnie do tej imprezy przygotowywałem.