
Do wyborów prezydenckich w terminie wyznaczonym przez marszałek Elżbietę Witek pozostały niecałe dwa tygodnie. Czasu niewiele, a wciąż nie wiadomo, jak miałoby wyglądać głosowanie 10 maja. Jak się okazuje, gdyby PiS-owi udało się przepchnąć przepisy dotyczące głosowania korespondencyjnego, weszłoby w życie prawo pełne absurdów.
"W warunkach epidemii koronawirusa oznacza to dziesiątki milionów bliskich kontaktów między ludźmi (uprawnionych do głosowania jest 30 mln osób), również tymi najbardziej narażonymi, przekazywanie z rąk do rąk dowodów tożsamości, długopisów, spisów wyborców i samych pakietów wyborczych. A według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na papierze wirus może się utrzymywać do 24 godzin".
Czytaj także: Wyciekł plan Kaczyńskiego na wypadek, gdyby opozycji udało się zablokować wybory 10 maja
