
Trwa szacowanie strat po pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym. Sprawą zajęła się już prokuratura. Śledztwo ma ustalić przyczynę tragedii. Tymczasem dyrektor parku Andrzej Grygoruk oferuje wysoką nagrodę dla osoby, która pomoże odnaleźć podpalacza. Jest bowiem przekonany, że doszło właśnie do podpalenia.
REKLAMA
"Pożar ugaszony! Przekazuje dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego i dowodzący akcją z KW PSP" – napisał w sobotę Michał Woś na Facebooku. Minister środowiska dodał, że w wyniku trwającego tydzień pożaru "spłonęło ok. 5,3 tys ha łąk i trzcinowisk, szczęśliwie nie zajął się torf".
Dyrekcja parku złożyła już zawiadomienie w Komendzie Powiatowej Policji w Mońkach. Sprawę przejęła Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku, do prokuratury trafiły już zebrane przez nią materiały. Przesłuchano też pierwszych świadków. Jaka jest przyczyna pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego? To ma ustalić śledztwo.
Są już jednak pierwsze hipotezy. – W takiej sytuacji, przy tej skali pożaru, możemy tylko powiedzieć, że tutaj brał na pewno udział człowiek. Natomiast, czy to było umyślne, czy nieumyślne, czy przypadkowe, przez nieostrożność czy głupotę, to nie jesteśmy w stanie tego na chwilę obecną stwierdzić – powiedział w rozmowie z TVN24 Marcin Janowski ze straży pożarnej w Białymstoku.
Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, jest przekonany, że przyczyną pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego było podpalenie. – Innej możliwości tutaj nie ma – powiedział. Grygoruk wyznaczył już także nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych, dla osoby, która "wskaże podpalacza".
źródło: TVN24
