Boris Johnson, który był zakażony koronawirusem, powrócił do zdrowia. W wywiadzie dla "The Sun" brytyjski premier wspominał swoją chorobę i wyznał także, że rząd w Londynie miał strategię na wypadek jego ewentualnej śmierci.
27 marca Boris Johnson poinformował na Twitterze, że testy potwierdziły u niego obecność koronawirusa. 6 kwietnia jego stan się pogorszył i trafił na oddział intensywnej terapii. Nie wymagał podłączenia do respiratora, ale korzystał ze standardowej terapii tlenowej. Na OIOM-ie spędził trzy doby, po czym jego stan się poprawił. 13 kwietnia opuścił szpital.
Przez dwa tygodnie Boris Johnson przebywał w Chequers, wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów, gdzie przechodził rekonwalescencję. Pomimo okresu przymusowego odpoczynku, polityk nie tracił kontaktu z zastępującym go ministrem spraw zagranicznych Dominikiem Raabem. W zeszły poniedziałek polityk wrócił już do pracy.
Tymczasem w wywiadzie dla "The Sun" Boris Johnson po powrocie na Downing Street wyjawił, że brytyjski rząd opracował plan na wypadek jego śmierci. Powstał on, gdy stan premiera się pogorszył.
– Nie przeczę, że to był trudny czas. Mieli strategię radzenia sobie na wypadek scenariusza "śmierć Stalina". Nie byłem w szczególnie świetnej formie i wiedziałem, że istnieją plany awaryjne – przyznała głowa brytyjskiego rządu.
Boris Johnson wygrał z COVID-19
Johnson wyjawił również, że podczas jego pobytu w szpitalu podawano mu dużą dawkę tlenu. – Był etap, kiedy dawali mi naprawdę sporo tlenu. Założyli mi maskę na twarz (...) Przez długi czas dostawałem litry i litry tlenu. Ale w poniedziałek wszystko zaczęło się pogarszać. Zdałem sobie sprawę, że robi się poważnie, kiedy przenieśli mnie na intensywną terapię – mówił Johnson. Jak wyjawił, prawdopodobienstwo podłączenia go do respiratora wynosiło pół na pół, a lekarze nie wiedzieli, dlaczego jego stan nie ulega poprawie.
Johnson, który kilka dni temu został ojcem, nie ukrywa, że był tym sfrustrowany. – Trudno było uwierzyć, że w ciągu zaledwie kilku dni mój stan zdrowia pogorszył się do tego stopnia. Pamiętam, że czułem się sfrustrowany. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mi się nie poprawia". Zadawałem sobie pytania: jak z tego wyjdę? – wspomina premier w "The Sun".
Premier Wielkiej Brytanii podziękował również lekarzom i wyznał, że jego choroba dała mu determinację do walki z epidemią.– Tyle osób straciło bliskich, a więc jeśli pytasz mnie, czy kieruje mną chęć powstrzymania innych ludzi przed cierpieniem, to tak, absolutnie tak. Ale kieruje mną również ogromne pragnienie, by postawić na nogi cały nasz kraj, aby znów zdrowy mógł iść naprzód w sposób, w jaki może i jestem pewny, że tak się stanie – powiedział Boris Johnson.