Mamy 5 maja i... wciąż nie wiadomo, czy 10 maja odbędzie się coś, co PiS nazywa wyborami, a opozycja farsą. W kwestii wyborów korespondencyjnych kluczowe będzie głosowanie w Sejmie, po tym jak projekt opuści Senat. Wiele wskazuje na to, iż ze względu na postawę części posłów Porozumienia Jarosława Gowina PiS to głosowanie przegra. Co dalej? Plan jest dość konkretny.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Na środę planowane jest głosowanie w Senacie, na czwartek - w Sejmie. Liczne doniesienia o tym, jak PiS próbuje przekupić posłów opozycji, dowodzą, iż Jarosław Kaczyński jest bardzo niepewny wyniku głosowania w sprawie tzw. wyborów kopertowych.
Z nieoficjalnych informacji wynika, iż bez względu na spodziewany rezultat, prezes PiS zamierza doprowadzić do sejmowego głosowania. Jeśli głosy posłów Porozumienia przeważą szalę i opozycji uda się zablokować ten projekt, Jarosław Kaczyński ma plan, jakie kroki zostaną podjęte.
Według informacji tygodnika "Wprost" najpoważniejszy wariant obecnie jest następujący: ogłoszenie stanu klęski żywiołowej (tego od dłuższego czasu domagała się opozycja) i podanie się rządu Mateusza Morawieckiego do dymisji. Jak pisze w tygodniku Joanna Miziołek, dymisja rządu miałaby doprowadzić do przyspieszonych [b]wyborów parlamentarnych - one zaś miałyby się odbyć razem z wyborami prezydenckimi. Rzecz jasna, musiałoby dojść do samorozwiązania Sejmu - czy w wyniku decyzji 2/3 posłów, czy też na mocy decyzji prezydenta, gdy po dymisji premiera żaden inny gabinet nie uzyska trzykrotnie wotum zaufania.
Możliwy termin tych połączonych wyborów przypadałby na sierpień – twierdzi informator "Wprost".
W kierownictwie PiS panuje przekonanie, że w takich połączonych wyborach Andrzej Duda pociągnie w górę wynik partii.
W PiS coraz częściej i coraz głośniej mówi się, że termin wyborów 10 maja jest nierealny - niezależnie od tego, jaki będzie wynik czwartkowego głosowania w Senacie. Jednocześnie w partii rządzącej panuje przekonanie, że w Porozumieniu murem za Jarosławem Gowinem stanie niewielu posłów.
Prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego, Krzysztof Sobolewski, ostrzegł bowiem: "Jeśli posłowie Porozumienia zagłosują w Sejmie przeciw ustawie o głosowaniu korespondencyjnym, będą musieli opuścić klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczoną Prawicę.
Wcześniej nieoficjalne informacje wskazywały, że w razie porażki w kwestii głosowania korespondencyjnego w PiS rozważano scenariusz ze stanem wyjątkowym. Te doniesienia partia zdementowała.