Jaki wpływ pandemia i zamknięcie kraju mogły mieć na poparcie dla PiS? Sądząc po reakcjach na stan przygotowania państwa na epidemię, a potem zamęt wywołany wyborami prezydenckimi, można by przypuszczać, że niemały. Najnowszy sondaż pokazuje jednak co innego.
Wszyscy pamiętają początki pandemii, gdy nie sposób było kupić maseczek, środków do dezynfekcji, rękawiczek. Wszystkie problemy szpitali i służby zdrowia, brak sprzętu i środków ochrony.
Problemy ze zdalnym nauczaniem, restrykcje i mandaty za łamanie ograniczeń, które wielu Polakom się nie podobały. A także ogromne kłopoty przedsiębiorców, którzy musieli zamknąć swoje firmy, a dziś policja rozbija ich protesty.
Wreszcie cały zamęt z wyborami prezydenckimi, gdy mimo oporu społeczeństwa i ekspertów PiS parł do głosowania 10 maja.
Dlatego najnowszy sondaż, który Instytut Badań Pollster przeprowadził na zlecenie "Super Expresu", być może niejednego zaskoczyć. Ankieterzy zapytali bowiem Polaków o to, na jaką partię oddaliby głosy, gdyby nie było już pandemii. I gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę.
Sondaż został przeprowadzony w dniach 30 kwietnia – 4 maja na próbie 1109 dorosłych Polaków.
Okazuje się, że PiS wciąż nie ma sobie równych. Na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosowałoby 40,21 proc. ankietowanych. Na Koalicję Obywatelską – 23,65 proc. A na Lewicę – 14,71 proc.
Poza podium znalazło się PSL (11 proc.) i Konfederacja (9,42 proc.).
"Jesteśmy od dawna silnie podzieleni na dwa bloki. Ten podział zarysował się już w 2006 r. Nawet wielkie wydarzenia, jak pandemia czy wybory prezydenckie, nie są w stanie trwale zmienić tego podziału. Nawet jeśli pojawią się wahania poparcia dla ugrupowań, to później wszystko wraca do "normy” – komentował wyniki dla SE politolog Rafał Chwedoruk.
Pod koniec kwietnia sondaż Estymatora dla portalu tygodnika "Do Rzeczy" pokazywał jednak wyższe poparcie dla PiS. Wówczas na partię rządzącą chciało głosować 42,7 proc. ankietowanych.